'Harry' POV
- Wszystko w porządku? - zapytałem ponownie i pomogłem jej wstać z ziemi.
- Tak, poprostu ten koleś...uh nie ważne - szepnęła, a ja zmarszczyłem brwi.
- Jak zaczełaś to dokończ - powiedziałem.
- Wydaje mi się, że on nie chciał mnie zgwałcić...-przedstawiła swoje 'podejrzenia'. Kurcze, czyżby Luke źle wykonał zadanie?
- Nie rozumiem...-odparłem ździwiony.
- No tak, idiota nigdy nie zrozumie...-wymamrotała. Jeszcze chwila, a ja ją tu zgwałce!
- Ej! Mogłem sie przeglądać jak ten koleś cie gwałci, a nie ratować! - zaśmiałem się.
- W tym rzecz, że on nie chciał mnie chyba zgwałcić...-odparła zamyślona.
- No to mi wytłumacz, dlaczego tak sądzisz? - zapytałem. Jeśli jej odpowiedź będzie miała dla mnie sens, to jeszcze policze się z Lukiem...
- No więc on powiedział ,,Myślałem, że bedę musiał cie tu zacjągać, ale ułatwiłaś mi sprawę". To nie koniec. Ta cała sytuacja trwała chyab 15 minut, a normalny 'gwałciciel' nie zwlekałby! - kurwa, nie sądziłem, że jest tak...mądra? NIE TO WINA LUKA, MÓGŁ ZROBIC COŚ WIĘCEJ I SIEDZIEĆ CICHO!
- Wydaje ci się...Zreszta nie ważne! Nie powinnas być roztrzęsiona tymi okropnymi wydarzeniami? - zapytałem z nutką ironii.
No bo chyab powinna, co nie? Przecież prawie została zgwałcona i powinna płakać i się do mnie przytulać, a nie rozmyślać nad zamiarami Luka.
-Dobra, idziemy do domu...-mruknąłem.
- Nie! Musze iśc do sklepu - odparła. WTF do sklepu po prawie-gwałcie?! Ona jest chyba nienormalna...
- Po co?
- Po chipsy - cofam to, ona JEST nienormalna.
- Okej...
No teraz ciekawe czy zyskam jej zaufanie.
Króciutki, ale jest. Kolejny dopiero w sobote/piątek, chyab, że w ośrodku, w którym będe na wycieczce będzie internet to napisze coś na telefonie :)
Susann
CZYTASZ
school enemy | harry styles
Fanficharry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later