thirty three

7K 400 23
                                    

Wbiegłam cała zapłakana do domu. Mam dość tego wszystkiego. Harry jest naprawdę podłym człowiekiem, już nie wspomnę. Nie ma sensu z nim walczyć. Nie ma na to siły, naprawdę. Niegdyś byłam tylko szkolnym wrogiem, teraz jestem ofiarą, a życie jako ofiara Harry'ego to istny koszmar. Nie dam rady.

Weszłam do swojego pokoju i wyjęłam długopis oraz kartkę. Napiszę list pożegnalny. Jest mi trudno żegnać się ze Scott'em oraz mamą, ale nie mam wyjścia. Życia w sposób, jaki zaoferował mi Harry i jego banda, to koszmar. Niestety jeszcze gorzej będzie jaki im odmówię. Nie dam rady.

                                                                                        * * *

Kiedy skończyłam pisać list wyszłam z domu. Złapałam w ostatniej chwili autobus do centrum. Zamierzam ze sobą skończyć na Tower Bridge.

Zajęła miejsce w charakterystycznym, czerwonym autobusie. Pustka. Jestem chyba jedynką osobą, która  postanowiła sobie urządzić  przejażdżkę o tej porze. Szkoda, że ostatnią.

Gdy autobud zatrzymał się na odpowiednim przystanku, wysiadłam. Podeszłam do mostu. To ten moment.

W tym samym czasie POV Harry

Kiedy Lizzy z płaczem wybiegł z sali, zaniepokoiłem się. Co jeśli coś się jej stanu lub co gorsza, sama sobie zrobi krzywdę.

Właściwie  Harry, to od kiedy się nią przyjmujesz?

Dobre pytanie...

Dziewczyny są do pieprz dnia, nie do kochania. Zapamiętaj to sobie!

Ale ja jej nie kocham! Nawet mi na niej nie zależy.

Wmawiaj sobie, ale zapamiętaj to.

Powoli wariuje, rozmawiam sam ze sobą...

                                      * * *

Minęło już  dwadzieścia  minut lekcji, na której powinna być również Lizzy. Jestem coraz bardziej zaniepokojony, pomimo, że nie powinienem.

- Przepraszam, źle się czuję. Mogę wyjść do pielęgniarki? - skłamałem.

- Ależ naturalnie - mówi nauczycielka, a ja szybko wybiegłem z klasy.

Oczywiście nie poszedłem do pielęgniarki, tylko do damskiej toalety. Może tam jest.

Sprawdziłem wszystkie kabiny i nic. Musiała pójść  do domu.

Wsiadłem  do mojego Jaguara i pojechałem do domu Lizzy. To jest jedyne miejsce, do którego mogłaby się udać.

                                         * * *

Wybieglem do jej domu, który odzież jest otwarty. Rozejrzalem się i zostałem pustkę, głucha ciszę. Może jest w swoim pokoju i śpi?

Wybiegłem szybko po schodach na górę. Rozejrzalem się po jej pokoju. Moją uwagę przykuła kartka na jej biurku. Ku mojemu zdumieniu to jest list.

Zapewne czytasz to kiedy ja już nie żyję. To przez Harry'ego. Zniszczył mnie. Nienawidzę to za to. Nie mogę już dalej tego ciągnąć. Przepraszam.
Tower Bridge...nadchodzę.

Lizzy.

Nie ma czasu do stracenia. Schowalem szybko list do kieszeni i wybieglem z jej domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku Tower Bridge.

Kiedy znalazłem się na miejscu, wybieglem szybko z auta nie zwracając sobie głowy zamykanie go. Na szczęście ujrzałem szczupłą sylwetkę Lizzy.

-Lizzy!

Następny w  niedzielę :)

school enemy | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz