'Harry' POV
Już mam gotowy plan na zemstę. Nie chcę spierdolić tego co do tej pory osiągnąłem. Muszę zyskać jej zaufanie, a mój plan zemsty mi w tym pomoże.
Naślę na nia jakiegoś dresa i w odpowiedniej chwili ja uratuje. Proste. Lizzy zesra się ze strachu, a przy okazji ja zyskam jej zaufanie, chyba.
- Co tam Luke?! - zadzwoniłem do mojego starego znajomego Luka, który pomoże mi w realizacji planu.
- W porzo, a u ciebie? - odezwał się.
- Też, ale potrzebuję pomocy...-zacząłem.
- Jeśli będe mógł pomacać to się zgadzam! - cały Luke.
- Tak, musisz trochę nastraszyć pewną dziewczynę. Wystarczy, że ją troche pośledzisz i w pewnym momencie zaatakujesz. Troche podotykasz, a potem ja cie od niej odciągnę - przedstawiłem mu moje plany.
- No spoko, jakies namiary? - zapytał.
- Lizzy Brinley, 17 lat, szatynka, brązowe włosy, całkiem wysoka - odparłem.
- Chyba ją kojarzę. Dobra dzisiaj ieczorem na Black Street? - zaproponował, a ja sie zgodziłem. Następnie zakończyliśmy rozmowę.
* * *
'Lizzy' POV
- Oglądamy Piratów z Karaibów Klątwa Czarnej Perły - odparłam.
- Nie! Oglądamy Gwiazd Naszych Wina! - jasne. Normalni przyjaciele tak nie wyglądaja. To dziewczyna powinna chcieć oglądać film między innymi o milości, a chłopak o piratach. Niestety u nas jesr odwrotnie.
- Jesteś dziwny - fuknęłam i obrażona usiadłam na kanapie.
- Wiem - wyszczerzył się. - Mam pomysł. Obejrzymy twój film pod warunkiem, że pójdziesz do sklepu i kupisz mi chipsy.
- Ugh, dobra, ale daj kase - zgodziłam sie i podniosłam z kanapy.
Scott podał mi pieniądze. Załozyłam buty i kurtke, a następnie ruszyłam do sklepu.
Wybrałam drogę na skróty, ponieważ normalnie droga do sklepu zajęłaby mi 20 minut, a jest naprawdę zimno. Niestety ta krótsza droga prowadzi przez jedną z najbardziej niebezpiecznych uliczego Lonydnu Black Street . Naszczęście uczęszczałam na lekcje karate.
Kiedy znalazłam sie na tej ulicy poczułam jak przechodzi mnie nie miły dreszcz. Usłyszałam czyjeś kroki za sobą, wkięc przyśpieszyłam kroku. Niestety nagle ten osobnik złapał mnie w pasie i przycisnął do ściany. W ciemności świecą się niebieskie tęczówki tego, zapewne chłopaka.
- Puść mnie! - krzyknęłam i zaczęłam go kopać. Niebieskooki zaśmiał się.
- Myslałem, że będe musiał cie tu zaciągnać, ale ułatwiłaś mi sprawę...- mruknął, a ja zmarszczyłam nos. O czym on do jasnej cholery mówi?
Chłopak zsunął jedną rękę w dół moego ciała i zatrzymał ja na pośladkach, następnie je ścisnął. Następnie zaczął całować moją szyję. Oczywiście nie obeszło się bez moich krzyków i pisków. Chyba nie będę mruczeć z roskoszy w takiej sytuacji...
- Puszczaj ją! - powiedział ktoś zza pleców napastnika. Znam ten głos, należy on do Harrego.
Styles odciągnął niebieskookiego ode mnie i uderzył ko w twarz, następnie mój napastnik uciekł. Zsunęłam się po ścianie i skuliłam się na ziemie. Poczułam ciepłą dłoń na moim odkrytym ramieniu.
- Już po wszystkim Lizzy...-przytulił mnie Harry.
Pfff Harry taki niewinny. Jasne -,- Niestety z maratonu nici, ale postaram się jutro wstawić dwa roździały, ale na 100% będzie jutro chociażby jeden.
SPAMUJCIE NA TWITTERZE w akcji #NoControlDay BARDZO WAŻNE!!!!!!!! OGLĄDAJCIE DZIŚ TELEEXPIRES i o 20:00 radio.zet i o 02:00 jest Gala ;'-)
PS. Zauważyliście, że od roku Harry mało się uśmiecha i tak dalej? Nie rozumie, ona ma TYLKO 21 lat, powinien mieć te swoje króctkie loczku, slodki usmiech i ten śmiech, a nie poważny styl i wyraz twarzy. Martwię sie o niego...
Susann
CZYTASZ
school enemy | harry styles
Fanficharry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later