(a/n: ostrzeżenie dla wrażliwszych - w końcowej części rozdziału może być troszkę brutalnie)
_________________________________________________
- Halo, Gguk?
- Jin, jest cholernie ważna sprawa...
Gdy Taehyung uspokoił się tylko minimalnie – a to jedynie było wtedy możliwe – Jeongguk przekonał go, by położył się na kanapie, i zaraz z szafy przyniósł mu jedyny, szary koc. Zaalarmowany, szybko musiał zobaczyć zdjęcia, o których wspomniał. Przeklął pod nosem, otwierając już ten niefortunny artykuł o najgłośniejszym ślubie w świecie koreańskiego sportu. Zdominowały go zdjęcia młodej pary wykonane przez media, a w drugiej kolejności znanych gości.
Uważali na siebie przez całą uroczystość, stojąc od siebie w bezpiecznej odległości na uboczu sali. Odeszli od ludzi, by porozmawiać. I właśnie w tym momencie zostali „przyłapani". Był wściekły nie tyle na paparazzi, co na siebie. Mógł przecież pomyśleć, że żaden punkt hotelu nie był w pełni bezpieczny. A w końcu pojechał tam z Taehyungiem, by go chronić. W ten sposób pazerne, żerujące na tragedii, wymyślające bajki dziennikarskie hieny znalazły wspaniałą okazję, by przedstawić go w złym świetle. Nie wiedząc, jak naprawdę byli w stanie w niego tym uderzyć. Reputacja sportowca była ostatnim, co mogliby zniszczyć.
Zacisnął pięść, gdy wreszcie zobaczył to jedno zdjęcie, które zaprowadziło Taehyunga do jego mieszkania. Był bliski ciśnięcia laptopem o ścianę, gdy przeczytał zamieszczony pod nim komentarz.
„Kim Taehyung, zawieszony gracz Daegu FC, na ślub kolegi z drużyny udał się z bliską osobą towarzyszącą. Czy to jednak nie za wcześnie na kontrowersję po śmierci żony?"
Jego pierwszym odruchem było zadzwonienie do managera. To on zawsze w podobnych sytuacjach interweniował jako pierwszy i stawał w obronie swoich zawodników. Dementował skutecznie wszystkie plotki, które roznosiły się po mieście i kraju. Jeżeli jeszcze nie widział artykułu ani zdjęcia – musiał usłyszeć o tym jak najszybciej. Tylko tyle Jeongguk był w stanie zrobić obecnie.
- Dispatch puścił plotę o romansie Taehyunga ze mną – powiedział, próbując ukryć swoją złość. - Wyszło nasze zdjęcie ze ślubu Hoseoka.
- Ja pierdolę... - warknął Jin. - Nie staliście nawet blisko siebie.
- Owszem, ale... musisz to zobaczyć. Niefortunny kąt. Musisz jak najszybciej napisać oświadczenie, zanim to wymknie się spod kontroli. Oficjalnie jestem jego kolegą z dawnych lat.
To, jak Taehyung przedstawił go swojemu koledze, było najbezpieczniejsze – w końcu mieli dodatkową osobę, która potwierdziłaby tę informację. Jin przyjął to bez wahania. Każdy z trójki wiedział, że rzekomy związek Taehyunga wywoła w kraju tysiące kontrowersji – nie samym faktem, że od niedawna był wdowcem. Nie tylko Jungho tak by zareagował. Koreańczycy nie akceptowali jeszcze w większości jednopłciowych par, a gwiazdy nie mogły już absolutnie liczyć na żadną taryfę ulgową.
- Jasne, biorę się już za to – zgodził się Jin bez żadnego namysłu. - Mogę zagrozić procesem o zniesławienie... Jesteście razem?
Jeongguk poczuł się zbity z tropu i zmarszczył brwi. Dwuznaczne pytanie w połączeniu z faktem, że za ścianą był ten, w którym się zakochał, i z którym niezamierzenie przed paroma chwilami się pocałował, tym mocniej go zakłopotało.
- Co?
- No, czy jest u ciebie? Jak się czuje?
Parsknął śmiechem tylko w myślach. No tak, co innego mógł mieć na myśli Seokjin. On, jak myślał, nie przejrzał go tak jak szef.
CZYTASZ
Game on #taekook
FanficKim Taehyung ma właściwie wszystko. Ma ogromny talent, uwielbiają go tysiące fanów, zarabia wielkie pieniądze, jest kapitanem drużyny Daegu FC, a z sezonu na sezon gra coraz lepiej i pnie się w górę w rankingach. Każdego dnia w domu czeka na niego p...