[ a/n: TĘSKNILIŚCIE?
Od ostatniego rozdziału minęło potwornie dużo czasu, za co bardzo, bardzo, bardzo Was przepraszam... Więcej wypowiem się na samym końcu, więc dotrwajcie! ]
_________________________________________________
Każdy mógłby przyrzec, że ta chwila była znacząca, niezwykła. Wręcz nierealna. Fakt, że tak trudny nie tylko dla jednego z nich dzień zakończył się w ten sposób. Dwie pary oczu wpatrywały się w siebie. Jeongguk widział w tych Taehyunga ogromną szczerość. Tak szybka, i równie niespodziewana miłość była dla każdego trudna – o tyle więcej emocji udzieliło obu z nich jego wyznanie.
Dwie pary dłoni ścisnęły się czulej. Bardzo pewnie – bo tacy byli obydwaj. Potrafili z tego gestu i swoich spojrzeń odczytać tysiące słów, gdy te ugrzęzły w gardłach, pozostawiając jedynie równomierne, ciche oddechy.
Jednak Taehyung zdecydował w końcu przerwać tę wymowną ciszę. Wciąż obawiał się, że drugi poczuje, że mógł mu coś narzucić, gdy on był jeszcze w żałobie.
- Kocham cię. Jestem pewny, że robię dobrze. Wiem, że to będzie cholernie trudne, ale jestem gotowy... żebyśmy tak żyli.
I stało się to, czego się spodziewał. Jeongguk choć był pewny swoich uczuć, wątpił jeszcze w stuprocentową pewność drugiego. Że nie robił tego, pokierowany silnymi emocjami.
- Dziś miałeś trudny dzień... - odpowiedział niepewnie.
- To nie dlatego – zaprzeczył Taehyung.
Chciał, by w pełni mu uwierzył, że naprawdę był z nim szczery. Że już od pewnego czasu to czuł, lecz dopiero dzisiejsze słowa pastora sprawiły, że przestał to trzymać w sobie. Nie mógł przez całe życie unikać każdego, bo z pewnością ona by tego nie chciała, i zadbała by znalazł się na jego drodze odpowiedni człowiek. Człowiek, którego niepewność Taehyung całkowicie rozumiał.
- Tak, straciłem wszystko. Rodzinę, mamę, karierę. Ale zyskałem ciebie. Nie chcę się obwiniać, nie chcę, żebyś ty się obwiniał. Niczego nie zniszczyłeś. Niech to będzie początek nowego życia. Chcę je zacząć razem z tobą.
Powiedział wszystko, patrząc głęboko w jego oczy, licząc że zabrzmi o tyle szczerzej. Miał rację. Zobaczył lekki uśmiech na twarzy kochanka, który sam zaraz odwzajemnił. Jeongguk zaczynał wierzyć w jego zapewnienie. W środku był szczęśliwy, że jego wyznanie doczekało się odwzajemnienia. I nie spodziewał się, że otrzyma je tak szybko, pamiętając co działo się wcześniej. Obawiając się, że Taehyung nigdy nie pogodzi się z tą miłością. Bo dotykając jego dłoni, Jeongguk doskonale czuł, że cały czas miał obrączkę na palcu. I od dawna nie tylko on wiedział, że Taehyung nigdy właściwie się z nią nie rozstawał.
- Naprawdę... – wyszeptał Jeongguk, wciąż z dozą niepewności.
- Naprawdę. Wierz mi, że nie robię tego pod presją. Robię to zupełnie szczerze.
Taehyung przysunął się do rannego jeszcze bliżej. Tak, że nie dzieliła ich już prawie żadna odległość. Rozumieli swoje zamiary. Od ostatniego pocałunku czuł już, jak bardzo mu go brakowało. Nie pamiętał już, żeby ostatnio czuł przy nim niepewność, czy że robił źle. A po tym dniu, całym w samotności, potrzebował bliskości. O tyle szczególniejszej, gdy już wszystko wiedzieli.
- Tak jak ty szczerze... powiedziałeś wtedy mi – powiedział Taehyung ciepło, zanim jeszcze zbliżył się do niego twarzą. - Już wtedy mogłem ci odpowiedzieć, ale ciągle czułem blokadę. Teraz potrafię, i chcę ci mówić nieraz... Jesteś dla mnie... najważniejszy.
CZYTASZ
Game on #taekook
FanficKim Taehyung ma właściwie wszystko. Ma ogromny talent, uwielbiają go tysiące fanów, zarabia wielkie pieniądze, jest kapitanem drużyny Daegu FC, a z sezonu na sezon gra coraz lepiej i pnie się w górę w rankingach. Każdego dnia w domu czeka na niego p...