[ a/n: dziś dla odmiany rozdział wczesną porą (i wyjątkowo jak na mnie krótki), bo uczelnia postanowiła wydłużyć mi wolny weekend!
tw self harm ]
_________________________________________________
Następnego dnia Taehyung usilnie próbował wyrzucić ze swojej głowy myśli o kłótni i zakończonej przyjaźni z Jiminem, do czego nie przyznawał się nikomu bliskiemu. Zupełnie też nikomu nie zdradzał, że dowiedział się o rzekomym udziale jego managera w zabójstwie.
Z rana odwiedził teściów, kolejny raz udając przed nimi tego, kim nie był. Zdradził im jednak swój plan, by jego mama spoczęła wraz z jego rodziną, co oni także uznali za najlepszy wybór. Zgodzili się, że na jego miejscu też chcieliby mieć ją blisko siebie, choć z jej tatą łączyła ją piękna, silna więź. Niezależnie jednak od wszystkiego wierzyli, że gdzieś wszyscy byli już razem.
Po powrocie do domu, w którym nie było Jeongguka, który udał się do siedziby, czekał na umówioną godzinę, o której porozmawia z siostrą. Dawała mu znać, że bardzo przeżywała śmierć ich mamy; do tego stopnia, że od poprzedniego dnia wzięła wolne od pracy. W końcu poprosił ją o rozmowę zamiast zwykłych wiadomości. Obydwoje jej potrzebowali.
Widział na ekranie telefonu, za siostrą, że w Seattle był jeszcze wieczór poprzedniego dnia. Poznawał też, że musiała siedzieć przy biurku w pokoju. Jednak nie poznawał jej z wyglądu. Skojarzyła mu się z nim samym sprzed dwóch miesięcy. Wyglądała jakby zupełnie nie wysypiała się od wielu dni. Nie taką ją zapamiętał sprzed niecałego miesiąca. Wyraźnie widział na niej to, co mu wyznała – że załamała się.
- Kochana... wiem jak jest, ale... nie możesz tego sobie robić. Ja sam tak się niszczyłem, i nie wiesz jak żałuję... - przekonywał ją już od początku rozmowy.
- To jest takie trudne... - odparła smutno. Już sam ton jej głosu wydawał mu się tak zupełnie inny niż przy poprzednich razach.
- Wiem, o czym mówisz – uspokajał, choć sam przecież odczuł jeszcze dzień wcześniej podobny stan.
W końcu jednak obiecała mu, że postara się na tyle, ile może. W głębi bardzo żałowała, że w takiej chwili nie mogli być razem. Nie liczyła, że brat dostał wsparcie od ich ojca i starszego brata. Choć mówił jej co innego, wciąż obawiała się, że pozostał w tym właściwie sam – a i tak w lepszej sytuacji niż ona, dla której prawdziwym wsparciem był tylko chłopak i jego rodzina. Nie miała pojęcia o kłótni brata z przyjacielem.
- Chciałabym do ciebie przylecieć – dodała jeszcze smutniej.
- Ja też... chciałbym cię znowu spotkać. I spotkam cię, przyjadę jak tylko będę mógł.
- Rick może przylecieć na pogrzeb w moim imieniu, rozmawiał z dyrektorem, da radę wziąć parę dni wolnego w szkole...
- Noona... dziękuję, że o nas myślicie – odmówił jej, czego nie zrobiłby nie znając ich sytuacji finansowej. - Ale ja wiem co mówiliście, że z pieniędzmi nie jest super, poza tym macie teraz priorytet, kupić ten samochód... Owszem, dałbym mu chętnie przenocować u siebie, ale wydacie grube pieniądze, żeby on tu leciał kilkanaście godzin na może trzy dni, a potem wracał i szedł do pracy wykończony po podróży? Bardzo chętnie go kiedyś zaproszę, i jego rodzinę, niech zobaczą, skąd pochodzi jego dziewczyna. Wtedy może w twoim imieniu odwiedzić mamę. Ja wam nie odmawiam, nie wypraszam, robię to po prostu z myślą o was.
Przekonywał siostrę, z bólem odmawiając tych odwiedzin. Jednak wybierał to, co w jego oczach było dla nich najlepsze. Chciał kiedyś odwdzięczyć się siostrze i jej chłopakowi za to, że obiecali mu, że zawsze znajdą dla niego miejsce.
CZYTASZ
Game on #taekook
FanfictionKim Taehyung ma właściwie wszystko. Ma ogromny talent, uwielbiają go tysiące fanów, zarabia wielkie pieniądze, jest kapitanem drużyny Daegu FC, a z sezonu na sezon gra coraz lepiej i pnie się w górę w rankingach. Każdego dnia w domu czeka na niego p...