(a/n: Ktoś jeszcze pamięta, że ta książka istniała? :'))
_________________________________________________
Nie sądził, że w tak krótkim odstępie czasu znów będzie pędził do szpitala, przeżywając niemal najgorszy stres w życiu. Tym bardziej nie chciał tego. Wiedział tak naprawdę niewiele o stanie mamy. Pielęgniarka przekazała mu tyle, ile wiedziała, zanim pogotowie zabrało Hyemin w stronę szpitala uniwersyteckiego. Tego okropnego szpitala. Jeżeli można było odczuwać nienawiść do miejsc, to Taehyung mógł przysiąc, że całym sobą nienawidził placówki, gdzie pracował jego przyjaciel.
Za kierownicą tego wieczoru siedział Jeongguk. Wiedział, że Taehyung nie będzie w stanie kierować swoim samochodem. Zerkał na niego na każdym czerwonym świetle, dostrzegając jego szok i stres. Cały drżał, nie był w stanie mówić, bo głos odmawiał mu posłuszeństwa. Gdy tylko mógł, Jeongguk odnajdował jego dłoń, którą splatał ze swoją.
Zdawali się jakby nie myśleć już o tym, co zaszło między nimi tego wieczoru. Gdy tylko Jeongguk przypominał sobie wszystko, ogarniało go poczucie winy. Co z tego, że każdy z nich tego chciał. Pamiętał, jak Taehyung zareagował, gdy pocałowali się. Był gotów, a tak przynajmniej myślał, na jeszcze gorsze załamanie, podczas którego będzie musiał przy nim być.
Zakochali się w sobie wiedząc, jak ryzykowna i ciężka będzie to miłość. Jak trudna będzie dla nich samych.
Taehyungowi wydawało się, że rozmowa z pielęgniarką, którą przypomniał sobie po czasie pierwotnego szoku, cały czas denerwująco odtwarzała mu się w głowie. Najgorsze było to, że kobieta sama nie wiedziała, w jakim dokładnym stanie jest Hyemin. Wraz z odjazdem medyków urwały się informacje. Wiedział, że gdy odprowadzała mamę do pokoju, Hyemin nagle złapała się za klatkę piersiową płacząc, że boli, i za moment straciła przytomność. Na nogi postawieni zostali niemal wszyscy pracownicy, a na piętro został wezwany dyżurujący w domu lekarz.
Ta historia wciąż brzmiała dla niego nierealnie. Pielęgniarka od razu stwierdziła zatrzymanie krążenia i przed dotarciem lekarza sama podjęła się reanimacji. To dzięki jej szybkiej interwencji zakończyła się pomyślnie – co nie oznaczało jeszcze końca. Hyemin nie odzyskała przytomności i została zabrana przez medyków.
Nie poczuł żadnej ulgi – wręcz przeciwnie – gdy ich oczom ukazał się już budynek szpitala. Powróciły do niego wspomnienia tego dnia, gdy stracił całą swoją rodzinę. Ktokolwiek odpowiadał za jego los i kierował jego życiem, szczerze go nienawidził. Dawał mu złudzenie, że będzie lepiej, by sekundę później zadrwić z niego.
- Zatrzymaj się! – krzyknął błagalnie do kierowcy, gdy tylko wjechali na parking przy szpitalu. Jeongguk jednak nie chciał wypuszczać go z auta samego, widząc że Taehyung zwyczajnie nie panował nad sobą.
- Zaprowadzę...
- Stój! Kurwa mać, zatrzymaj się! Wypuść mnie!
Krzyczał, szarpiąc za klamkę w zablokowanych drzwiach. Jeongguk nie chciał ryzykować, ale w końcu dał za wygraną. Podjechał szybko pod niemal same drzwi i wtedy odblokował zamek. Taehyung niemal upadł na ziemię, wyskakując szybko z auta, a trzask zamykanych drzwi jeszcze chwilę dudnił w uszach kierowcy. Jeongguk jak najszybciej odszukał wolne miejsce, by nie pozostawić go samego na zbyt długo.
Nie przejmując się już swoją rozpoznawalnością, Taehyung wparował do budynku. I tak samo, podbiegł do mapy placówki, szukając odpowiedniego oddziału. Pielęgniarka wiedziała i tyle, że jego mama zostanie z pewnością przyjęta na kardiologię, na salę intensywnego nadzoru. Gdy tylko znalazł na mapie odpowiednie miejsce, wyrwał w kierunku windy, przeklinając po drodze ludzi wysiadających na innych piętrach, przez których ta nadjeżdżała zbyt długo.
CZYTASZ
Game on #taekook
FanficKim Taehyung ma właściwie wszystko. Ma ogromny talent, uwielbiają go tysiące fanów, zarabia wielkie pieniądze, jest kapitanem drużyny Daegu FC, a z sezonu na sezon gra coraz lepiej i pnie się w górę w rankingach. Każdego dnia w domu czeka na niego p...