Wstęp

376 24 20
                                    

Każdy z nas niejednokrotnie wyobrażał sobie koniec świata. Ludzie snuli poglądy, jak do tego dojdzie. Wielu myślało, że Ziemie pochłoną żywioły inni zaś, że spadnie na nas meteor. Jednak nie wielu przypuszczało, że to właśnie my przyczynimy się do własnej zagłady. Nie pamiętałam, jak świat wyglądał wcześniej, ale byłam pewna, że nie tak. Będąc małym dzieckiem, nie wiele pozostało w mojej pamięci z dnia, w którym doszło do tragedii. Jednak wiem, że ta chwila nieodwracalnie odmieniła moje życie. Mojej historii nie sposób zawrzeć w dwóch albo trzech zdaniach. Nie sposób streścić jej w prostych słowach, które wszyscy natychmiast by zrozumieli. Mimo że upłynął pewien czas ludzie, którzy wtedy mnie znali, przyjmą bez zastrzeżeń fakt, że od tamtego dnia bardzo się zmieniłam. Moja historia jest po części ich historią, jest czymś, co razem przeżyliśmy. Ja jednak przeżyłam ją najmocniej. Chociaż od tamtej chwili minęły trzy lata, pamiętam ze szczegółami to, co wydarzyło się tamtego roku.
Nazywam się Brook Thomas, mam dwadzieścia sześć lat i oto moja historia.

Urodziłam się w Seattle w Ameryce Północnej w czasach, gdy tajne organizacje rządowe od lat prowadziły utajnione eksperymenty na terenach naszego kraju. Wybuch bomby biologicznej skaził zamieszkane obszary, niszcząc florę i faunę oraz powodując śmierć wielu ludzi i zwierząt. Na nieskażonych terenach wybudowano wielki mur, aby zapobiec przedostaniu się na drugą stronę toksyn, jakie wystąpiły w wyniku jej wybuchu. Z czasem po drugiej stronie muru zaobserwowano zachodzące mutacje, które były kolejnymi tajnymi działaniami rządu. Zwierzęta, jak i rośliny stały się śmiertelnie niebezpieczne, a próba przedostania się na drugą stronę kończyła się pewną śmiercią. Podobno niewielu odważnych, którzy podjęli się temu wyzwaniu, nigdy stamtąd nie wróciło, a słuch po nich zaginął. Nikt nie wiedział, czy było to sprawką rządu, czy też zagrożenia panującego za murem. Jednak każdy trzymał się z dala od skażonej strefy i tylko raz do roku, pod koniec kwietnia można było spotkać pod murami spore tłumy, które z daleka obserwowały wędrówkę stworzeń przypominających wyglądem nosorożce. Mutacja, jakiej uległy sprawiła, że ich skóra była pokryta mchem, a w okolicy nosowej dwa rogowe wyrośla były ze sobą zrośnięte, tworząc wielką spiczastą kość sięgającą wysokością pół metra. Trzeba było przyznać, że ten widok był naprawdę imponujący, nie pomijając faktu, że to były jedyne stworzenia ze skażonej strefy, które można było spotkać w pobliżu muru. Ich coroczne wędrówki przypominały nam o tragedii, która miała miejsce kilkanaście lat temu i na zawsze zmieniła nasze życie.

—————————————————————————

Hej kochani. Jestem w trakcie pisania nowego opowiadania. Będzie w nim trochę fantastyki, przygody i nie zabraknie wątku miłosnego. To dla mnie zupełnie nowy styl. Mam nadzieje, że się wam spodoba i was zaciekawi. Dajcie znać, co sądzicie, a szybko wrzucę kolejny rozdział. Pozdrawiam autorka.

Z INNEJ STREFY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz