Po przebudzeniu dotarło do mnie, że nie znajduję się w pomieszczeniu sama. Wolno przewróciłam się na bok, spoglądając zaspanymi oczami w kierunku, z którego dobiegał niewyraźny dźwięk. Przy metalowej szafce z przyborami ujrzałam stojącą Ariane, która w skupieniu uzupełniała medyczne zaopatrzenie. Dziewczyna nie zauważyła, że zdążyłam się przebudzić, dzięki czemu mogłam przyglądać się jej poczynaniom. Próbując zwrócić na siebie jej uwagę, podniosłam się leniwie na łóżku, wolno się przeciągając.
- Och widzę, że śpiąca królewna nareszcie się obudziła. - rzekła z wyraźną kpiną w głosie.
- Ciągle jesteś na mnie zła? - spytałam przygnębiona, enigmatycznie poprawiając się na materacu.
- Daj mi jeden dobry powód, dla którego nie powinnam? - spytała pewnym siebie tonem, unosząc jedną z brwi do góry i szyderczo się uśmiechając.
Zastygłam w bezruchu, usilnie zastanawiając się nad sensowną odpowiedzią, która jak na złość nie przychodziła mi do głowy.
- Bo znów uratowałaś mi życie i nie chcesz, abym umarła? - spytałam, robiąc durną minę.
- Wybacz, ale to najsłabszy argument, na jaki mogłaś wpaść. - rzekła, pospiesznie się odwracając i kierując się w stronę drzwi.
- Ariana. - zawołałam, powodując, że zastygła w miejscu. - Nie chce się z tobą kłócić. Poza tym muszę powiedzieć wam coś ważnego.
Po tych słowach dziewczyna odwróciła się w moim kierunku, przyjmując zaciekawiony wyraz twarzy. Chwilę stała w milczeniu, uważnie analizując moje słowa.
- Sprytne, ale nie kupuję tego.
- Poczekaj, mówię poważnie. Puma, która mnie zaatakowała, nie była zmutowana. - oznajmiłam na jednym wydechu.
- Skąd ta pewność? - zmarszczyła brwi, zaskoczona tym, co powiedziałam.
- Widziałam na własne oczy.
- To niemożliwe. Przecież nie przetrwałaby w tym środowisku, gdyby nie była pod wpływem mutagenu. - zaprzeczyła, machając ręką.
- Możliwe, jeśli poziom skażenia wyraźnie opadł. - rzekłam, wciągając głośno powietrze. -
-Wątpię w to. Pewnie dopiero pojawiła się na tym obszarze. - Ariana nie odpuszczała, przekonana swojej wersji.
- Pomyśl logicznie, gdyby promieniowanie było ciągle tak wysokie, nie przetrwałaby tu nawet godziny. Musimy ostrzec innych. - desperacko próbowałam przekonać dziewczynę, będąc pewna zagrożenia.
- W takim wypadku będzie trzeba przeprowadzić pomiary. - oznajmiła, ponownie kierując się w stronę drzwi.
- Poczekaj, idę z tobą. - zawołałam pospiesznie, momentalnie ją zatrzymując.
- A twoja rana? - spytała, zaskoczona moją reakcją.
- Ból już ustąpił. - zapewniłam, zwinnie poruszając nogą.
- Mimo wszystko powinnam na nią zerknąć. - oznajmiła poważnym tonem.
Po tych słowach podeszła do łóżka, ostrożnie zdejmując mój opatrunek. Na jej twarzy ukazało się wyraźne zaskoczenie, kiedy w miejscu rozcięcia ukazała się różowa blizna.
- Jeszcze nigdy nie widziałam, aby u któregoś z nas rany goiły się w tak szybkim tempie.
- Mówisz, że jestem jakimś specjalnym przypadkiem? - spytałam zdziwiona, spoglądając na Arianę.
- W całym tego słowa znaczeniu. - rzekła, próbując ukryć rozbawienie.
- O co ci znów chodzi? - spytałam, zaskoczona jej zachowaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/317652291-288-k431947.jpg)
CZYTASZ
Z INNEJ STREFY
RomancePisząc to opowiadanie, przeniosłam się w czasy po apokaliptycznej Ameryki Północnej, w której po wybuchu bomby biologicznej, zbudowano mur dzielący skarżoną strefę od tej zamieszkałej przez ludzi. Opowiadanie jest o młodej dziewczynie o imieniu Broo...