- Wszystko z wami w porządku? Najpierw prawie się nie pozabijałyście, a teraz wasz śmiech jest w stanie usłyszeć moja pół głucha sąsiadka z dołu. - spytał Seth, wchodząc do pokoju gościnnego i opierając się o wysoką futrynę drzwi.- Wybacz za tamto. - odpowiedziałam ze skruchą w głosie, w momencie przywołując się do porządku. - Znalazłeś coś?
- Zlokalizowałem położenie GenTech. Za godzinę będę miał plany ich laboratorium. - oświadczył z dumą, szeroko się uśmiechając.
- Zmiana planów. - zakomunikowała Raven, zrywając się z kanapy i podchodząc w stronę bruneta.
- Co masz na myśli? - spytał, marszcząc brwi i przybierając zdziwiony wyraz twarzy.
- Nalot na GenTech odwołany, albo raczej tymczasowo odwołany. - momentalnie się poprawiła, niepewnie spoglądając w moją stronę.
- Nie nadążam za wami. - oświadczył, rozkładając bezradnie ręce.
- Mamy inne plany. - wtrąciłam. - Co nie oznacza, że te wcześniejsze również nie wejdą w życie, więc możesz dalej robić to, co robiłeś.
- A jaki jest nowy plan? - kontynuował brunet, a z mimiki jego twarzy dało się wyraźnie zauważyć, że ciągle był zaskoczony.
Raven nerwowo okrążyła pokój, zatrzymując się koło dużej kanapy i stanęła za moimi plecami, wygodnie opierając się o jej oparcie.
- Powiesz mu czy ja mam to zrobić? - spytała, zupełnie ignorując dyskomfort jaki, sprawiała mi jej bliskość.
Wytrącona z równowagi, przez dłuższą chwilę poszukiwałam odpowiednich słów, czując na sobie zaciekawione spojrzenie Setha.
- Możesz powiedzieć. - wydukałam po pewnej chwili, czując powracający komfort, kiedy szatynka wolno zwiększyła dzielącą nas odległość.
- Będziemy śledzić Masona podczas kolejnej wyprawy za mur. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Jeśli do GenTech przydadzą nam się plany budynku.
- Rozumiem i wracam do pracy. - zakomunikował Seth, nie przestając dziwnie się nam przyglądać.
Czyżby coś zauważył?
- Poczekaj. - dodała pospiesznie szatynka, skupiając na sobie uwagę bruneta.- Możesz załatwić mi telefon, którego nie da się namierzyć?
Seth momentalnie zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- A co jeśli powiem, że dysponuję takim urządzeniem? - spytał, nie przestając durnie się uśmiechać.
- Możesz mi go dać? Brook będzie go potrzebować. - oznajmiła poważnym tonem, przenosząc wolno wzrok w moim kierunku.
- Jasne, powinien tu gdzieś być.
Po tych słowach pospiesznie udał się do swojego gabinetu, poszukując urządzenia.
- Po co mi telefon? - spytałam, marszcząc brwi.
- W taki sposób będziesz mnie mogła poinformować o wyprawie Masona za mur. - rzuciła w moją stronę szeroki uśmiech.
![](https://img.wattpad.com/cover/317652291-288-k431947.jpg)
CZYTASZ
Z INNEJ STREFY
RomancePisząc to opowiadanie, przeniosłam się w czasy po apokaliptycznej Ameryki Północnej, w której po wybuchu bomby biologicznej, zbudowano mur dzielący skarżoną strefę od tej zamieszkałej przez ludzi. Opowiadanie jest o młodej dziewczynie o imieniu Broo...