Rozdział 33

93 14 11
                                    


- Wszystko z wami w porządku? Najpierw prawie się nie pozabijałyście, a teraz wasz śmiech jest w stanie usłyszeć moja pół głucha sąsiadka z dołu. - spytał Seth, wchodząc do pokoju gościnnego i opierając się o wysoką futrynę drzwi.

- Wybacz za tamto. - odpowiedziałam ze skruchą w głosie, w momencie przywołując się do porządku. - Znalazłeś coś?

- Zlokalizowałem położenie GenTech. Za godzinę będę miał plany ich laboratorium. - oświadczył z dumą, szeroko się uśmiechając.

- Zmiana planów. - zakomunikowała Raven, zrywając się z kanapy i podchodząc w stronę bruneta.

- Co masz na myśli? - spytał, marszcząc brwi i przybierając zdziwiony wyraz twarzy.

- Nalot na GenTech odwołany, albo raczej tymczasowo odwołany. - momentalnie się poprawiła, niepewnie spoglądając w moją stronę.

- Nie nadążam za wami. - oświadczył, rozkładając bezradnie ręce.

- Mamy inne plany. - wtrąciłam. - Co nie oznacza, że te wcześniejsze również nie wejdą w życie, więc możesz dalej robić to, co robiłeś.

- A jaki jest nowy plan? - kontynuował brunet, a z mimiki jego twarzy dało się wyraźnie zauważyć, że ciągle był zaskoczony.

Raven nerwowo okrążyła pokój, zatrzymując się koło dużej kanapy i stanęła za moimi plecami, wygodnie opierając się o jej oparcie.

- Powiesz mu czy ja mam to zrobić? - spytała, zupełnie ignorując dyskomfort jaki, sprawiała mi jej bliskość.

Wytrącona z równowagi, przez dłuższą chwilę poszukiwałam odpowiednich słów, czując na sobie zaciekawione spojrzenie Setha.

- Możesz powiedzieć. - wydukałam po pewnej chwili, czując powracający komfort, kiedy szatynka wolno zwiększyła dzielącą nas odległość.

- Będziemy śledzić Masona podczas kolejnej wyprawy za mur. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Jeśli do GenTech przydadzą nam się plany budynku.

- Rozumiem i wracam do pracy. - zakomunikował Seth, nie przestając dziwnie się nam przyglądać.

Czyżby coś zauważył?

- Poczekaj. - dodała pospiesznie szatynka, skupiając na sobie uwagę bruneta.- Możesz załatwić mi telefon, którego nie da się namierzyć?

Seth momentalnie zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.

- A co jeśli powiem, że dysponuję takim urządzeniem? - spytał, nie przestając durnie się uśmiechać.

- Możesz mi go dać? Brook będzie go potrzebować. - oznajmiła poważnym tonem, przenosząc wolno wzrok w moim kierunku.

- Jasne, powinien tu gdzieś być.

Po tych słowach pospiesznie udał się do swojego gabinetu, poszukując urządzenia.

- Po co mi telefon? - spytałam, marszcząc brwi.

- W taki sposób będziesz mnie mogła poinformować o wyprawie Masona za mur. - rzuciła w moją stronę szeroki uśmiech.

Z INNEJ STREFY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz