Rozdział 9

124 17 11
                                    

Ponieważ dzisiejszego ranka obudziłam się o nieludzko wcześniej porze i mimo ciężkich prób nie udało mi się zasnąć, postanowiłam, że zrobię coś produktywnego. Przekręciłam się na bok, obserwując czerwone cyfry zegara na nocnej szafce, które okrutnie wyświetlały piątą czterdzieści. Wypuszczając ciężko powietrze, podniosłam się z łóżka i udałam się pod prysznic.
Po porannej toalecie udałam się do kuchni w poszukiwaniu jedzenia, gdzie ku mojemu zdziwieniu zastałam Ethana. Chłopak zdecydowanie przyrządzał coś smacznego, ponieważ po całej kuchni rozniósł się przyjemny zapach pieczonych tostów i boczku.

- Już wstałaś? - spytał zdziwiony.

- Nie mogłam spać. - westchnęłam, kontynuując rozmowę: -A ty zawsze jesteś takim rannym ptaszkiem?

- Jestem kucharzem. Gdyby nie ja poumieralibyście tu z głodu. - zaśmiał się, podsuwając w moją stronę talerz pełen tostów.

- Każdy ma tu swoją funkcję? -zapytałam, zaciekawiona unosząc jedną z brwi.

- Nie mam dyplomów z medycyny czy inżynierii, więc muszę czymś nadrabiać. - wyszczerzył w moją stronę rząd białych zębów.

- Nic mi o tym nie mów. Ja ciągle nie mam pojęcia, w czym jestem dobra i jak mogę się tu przydać.

- Żartujesz? Masz jaja. Nie widziałem tu bardziej odważnej osoby od ciebie.

- To, co powinnam zostać strażnikiem? Ja się nawet bić nie potrafię. - ponownie westchnęłam, robiąc durną minę.

Na twarzy Ethana pojawił się wielki uśmiech, po chwili zmarszczył brwi, drapiąc się po lekkim zaroście.

- A gdybym cię nauczył? W końcu nie po nic byłem w wojsku.

- To może ja przejmę rolę kucharza, a ty zostaniesz strażnikiem?

- A potrafisz gotować?

- Nie bardzo.- odpowiedziałam, nerwowo drapiąc się po karku.

Chłopak ponownie się zaśmiał, kontynuując:

- Przemyśl to. Przyda nam się wsparcie podczas patroli. Naprawdę masz potencjał.

- No dobra mogę spróbować, ale ostrzegam, że ze sztuk walki jestem noga.

Dalszy ciąg rozmowy kręcił się wokół różnych tematów. Konwersacja z Ethanem przebiegała bardzo swobodnie i odkryliśmy, że mamy wiele wspólnych upodobań. Kwadrans później dołączył do nas Mason, który bez problemu zgodził się na pomysł Ethana. Siedzieliśmy w stołówce, dyskutując o zasadach bezpieczeństwa, jakie panują w bunkrze, oraz planu ewakuacji w razie zagrożenia. Zanim się spostrzegłam, na zegarze zaczęła dochodzić ósma i do stołówki dołączyli Jacob i Hannah. Przesiedzieliśmy razem pół godziny, kiedy dotarło do mnie, że ciągle nie widzę Ariany. Przerwałam rozmowę, pytając:

- Czy ktoś był u Ariany, sprawdzić jak się czuje?

- Faktycznie już dawno powinna tu być. - stwierdziła z przejęciem Hannah.

Kierowana impulsem wstałam od stołu, kierując się w stronę kuchni. Nie zwracając uwagi na reakcję moich towarzyszy, wzięłam się za szykowanie tacy ze śniadaniem. Kiedy wszystko, co było mi potrzebne, znalazło się na niej, zakomunikowałam:

- Sprawdzę co u niej.

Po tych słowach ruszyłam w głąb korytarza, kierując się w stronę lokum Ariany. Gdy znalazłam się pod jej drzwiami i uniosłam rękę, aby zapukać, poczułam, że coś mnie powstrzymało. Oparłam czoło o chłodne drzwi, przez chwilę walcząc z myślami i odbywając w głowie wewnętrzny monolog.

Co ty do cholery robisz?

Poczułam dziwny skurcz w moim żołądku, który momentalnie ustąpił miejsca nieodpartej pokusie bycia w towarzystwie niebieskookiej. Nie czekając dłużej, delikatnie zapukałam do drzwi, czekając na zaproszenie. Wstrzymałam oddech, kiedy usłyszałam zgrzyt metalowej klamki, a drzwi z wolna się otworzyły. Zamarłam, kiedy ujrzałam zgrabną sylwetkę blondynki, podpierającą się o framugę drzwi. Nerwowo przeczesałam palcami włosy, niepewnie przekraczając próg.

- Hej przyniosłam ci jedzenie. - rzuciłam wesoło, mimowolnie zawieszając wzrok na jej spierzchniętych ustach.

- Dziękuję.- odpowiedziała, szeroko się uśmiechając.

- Jak się czujesz? - spytałam, kładąc tace z jedzeniem na biurko i pospiesznie odwracając się w jej kierunku.

- Dobrze. Dziękuję, że uratowałaś mi życie. - odpowiedziała, wolno siadając na skraju łóżka, a na jej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce.

- Drobiazg. Poza tym ty również uratowałaś moje.

- Przecież nic nie zrobiłam. - zaprzeczyła, po chwili dodając: -To twoja zasługa.

- Może i tak, ale dzięki twojemu wsparciu było mi łatwiej.

Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a źrenice wyraźniej się powiększyły, odbijając w sobie słaby blask światła. Zapadła między nami cisza, którą żadna z nas nie potrafiła przerwać.
Wolno podeszłam do Ariany, siadając obok niej na materacu. Dziewczyna niepewnie się do mnie przysunęła, zmniejszając między nami odległość. 

- Jak kostka? -spytałam, wskazując na obolałe miejsce.

- Boli, ale dzięki mutagenom ból jest do zniesienia. Pokuśtykam kilka dni i powinnam być jak nowa. Jeszcze raz ci dziękuję. - rzekła, posyłając wdzięczne spojrzenie i czule chwytając moją dłoń.

Poczułam ciepły dreszcz w miejscu, które dotknęła. Instynktownie wstrzymałam oddech, uważnie zapamiętując każdy szczegół jej twarzy. Pchana falą napływających emocji, przesunęłam wolno kciukiem po jej dłoni, oznajmiając lekko zachrypniętym głosem, który przez chwilę utkwił w moim gardle:

- Cieszę się, że żyjesz.

Trwałyśmy chwilę w tej pozycji i żadna z nas nie próbowała cofnąć dłoni. Miałam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi, a powietrze w pomieszczeniu stało się elektryzujące i temperatura wzrosła o kilka stopni. Czułam, że z trudem mogę oddychać, a jej błękitne oczy doprowadzą mnie zaraz do obłędu. Ponownie skupiłam wzrok na jej pełnych ustach, z trudem mogąc się opanować, aby nie złączyć je z moimi. Miałam wrażenie, że ta frakcja sekund trwa w nieskończoność, a czas wokół nas się zatrzymał.

- Masz po południu jakieś plany? - spytała, niespodziewanie cofając dłoń i przerywając panującą ciszę.

- Właściwie tak.- odpowiedziałam wytrącona z błogiego transu, czując totalne zaskoczenie.

Zdziwione spojrzenie blondynki przeszyło mnie na wylot, a w jej oczach pojawił się niepokój.

- Ethan i Mason chcą, żebym zrobiła z nimi obchód.

Niebieskooka ciągle milczała, pozwalając mi kontynuować.

- Hej, ale później nie mam żadnych planów. Dlaczego pytasz?

Na jej twarzy ukazał się ten znany tajemniczy uśmiech, a oczy zabłysły.

- Poszukaj mnie po patrolu. Chciałam ci coś pokazać.

- Okej. - skinęłam głową na zgodę.

Mimo niechęci postanowiłam się pożegnać i pójść do swojego pokoju. Kiedy znalazłam się w jego wnętrzu, zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku i w myślach zaczęłam odtwarzać obrazy  sprzed kilku minut. To, co miało tam miejsce, zdecydowanie nie było niczym. Między mną a niebieskooką tworzyła się niewidzialna nić pożądania, którą dało się wyczuć w powietrzu. Sposób w jaki na mnie patrzyła, oraz jej dotyk sprawiał, że czułam się onieśmielona. Zakłopotana schowałam twarzą w dłonie, poprawiając się na materacu. Zachowanie Ariany doprowadzało mnie do szału i za każdym razem, kiedy patrzyłam w jej niebieskie tęczówki miałam ochotę skosztować jej ust. Zaciekawienie tym, co  chciała mi pokazać, sprawiło, że przez resztę popołudnia dopisywał mi dobry humor.

Z INNEJ STREFY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz