Rozdział 31

92 12 15
                                    

Wolno wracając do rzeczywistości, zacisnęłam z całych sił powieki, po chwili kierując spojrzenie w stronę niebieskookiej, która wolno niknęła w tłumie ludzi zebranych na parkiecie. Stojąc w bezruchu, odtwarzałam w głowie jej słowa, które z każdą kolejną sekundą sprawiły, że odczuwałam przeszywający ból w okolicy mostka, tworzący niemożliwą do zniesienia mieszankę bólu wypełnionego żalem. Nie mogąc zrozumieć tego, co się wydarzyło, wzięłam głęboki wdech, nim odważyłam się unieść wzrok i zmierzyć się z rozczarowaną miną siedzącej obok brunetki.

- Przepraszam. Nie mam bladego pojęcia co, tu się stało, ale chyba powinnam to wyjaśnić.

- Spoko i tak nie mam ochoty rywalizować z tak gorącą laską, więc będę się zbierać. - mówiąc to, wstała od baru, zmuszając się na szczery uśmiech i po krótkim pożegnaniu zniknęła w tłumie.

Mimo tego, że nie potrafiłam zrozumieć wewnętrznej wojny serca i rozumu, z każdą sekundą odczuwałam coraz większą potrzebę, aby porozmawiać z Raven. Kierowana impulsem przygryzłam nerwowo dolną wargę i ruszyłam w stronę stolika, do którego udała się szatynka. Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym krokiem żołądek podchodzi mi do gardła, a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Walcząc z dyskomfortem, jaki w tej chwili czułam, próbowałam zapanować nad  moim niewyraźnym oddechem, który w nieudolnej próbie starał się nadążyć za przeraźliwym tempem bicia serca. Kiedy dotarłam do stolika, momentalnie poczułam na sobie przepełnione zaskoczeniem spojrzenie Evy, której twarz w momencie pobladła, a usta lekko się rozchyliły.

- Gdzie Raven? Muszę z nią pogadać. - zadałam pytanie, kiedy zauważyłam, że szatynki nie ma przy stoliku.

- Wyszła na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszystko ok? - rzekła Eva na jednym wydechu.

- Nie wiem. - westchnęłam, wyznając prawdę.

Nie czekając chwili dłużej, ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych, rozglądając się uważnie do około. Szatynka stała oparta o ścianę, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Wyglądała na zamyśloną, a na jej twarzy malował się smutek. Zaczerpnęłam powietrza, wolno kierując się w jej stronę. Moje serce ponownie przyspieszyło uderzeń, współgrając z moim ciężkim oddechem.

- Możemy pogadać? - spytałam, czując, jak słowa ledwo przechodzą mi przez gardło.

Błękitne tęczówki szatynki napotkały na moje, desperacko poszukując czegoś w moich oczach.
Sposób, w jaki na mnie patrzyła, odebrał mi dech w piersi i sprawił, że poczułam nagłe onieśmielenie. Widziałam w jej oczach niepokój, a zarazem coś, czego nie byłam w stanie opisać słowami. Stałyśmy przez chwilę w milczeniu, nie odrywając od siebie wzroku. Niekontrolowanie spojrzałam na jej pełne usta, przypominając sobie smak jej miękkich warg. Znów poczułam potrzebę jej bliskość oraz ból, jaki sprawiły mi jej słowa. Kiedy spuściłam wzrok na ziemię, szatynka niepewnie wyciągnęła w moją stronę dłoń, kładąc ją delikatnie na moim ramieniu.

-  Wybacz nie wiem co mnie opętało. Nie czuję się dziś najlepiej. - wyszeptała, a ton jej głosu przybrał smutną barwę.

Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo krzywdzę Arianę. To jaki wpływ miała na mnie Raven, sprawiało, że nie potrafiłam myśleć o nikim innym, jak tylko o niej. Intensywność jej spojrzenia sprawiała, że czułam się pozbawiona siły, a zarazem w każdej komórce mojego ciała intensywnie buzowały pokłady energii. Naprzeciw ironii znów pomyślałam o Arianie. Być może uczucie, którym ją dążyłam były tylko chwilowym zauroczeniem. Desperacko próbując poskładać mętlik w mojej głowie, spojrzałam w rozszerzone źrenice Raven, aby znów zatonąć w jej niebieskich oczach. Moje serce momentalnie stanęło w miejscu, powodując bolesny ucisk w klatce piersiowej, a w mojej głowie pojawiło się przerażające pytanie:

Z INNEJ STREFY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz