Nie mając najmniejszego pojęcia co ze sobą zrobić, zaczęłam przechadzać się po schronie i eksplorować jego nieznane zakamarki. Przez godzinę odkryłam, gdzie znajduje się centrum sterowania, laboratorium, komora filtrowentylacyjna, łaźnie wraz z toaletami oraz spiżarnia. Dochodziło już południe, a ja miałam wrażenie, że jestem tu zupełnie sama. Nigdzie nie było śladu po Arianie, Masonie i Jacobie. Powoli zaczęłam się martwić, że coś mogło się stać.
Znudzona czekaniem udałam się do laboratorium, gdzie między fiolkami a mikroskopem zastałam skupioną Hannah.
- Hej mogę ci przeszkodzić. - spytałam znudzonym tonem.
- Jasne, wszystko okej? - spytała, wychylając się zza mikroskopu.
- Wszyscy coś robią, a ja nie mogę znaleźć sobie miejsca. Może jest coś, w czym mogłabym ci pomóc?
- Możesz mi podać Novothyral dwadzieścia pięć miligramów.
Stanęłam osłupiała, nie mając bladego pojęcia, o co prosi Hannah. Dziewczyna natychmiast uśmiechnęła się w moją stronę, dodając:
- To fiolka po prawej stronie.
Poczułam, jak oblewam się potem, rozglądając się nerwowo we wskazanym kierunku.
Boże trzeba było wybrać inny kierunek. Niedoszły dyplom z architektury na nic mi się tu nie przyda. Bunkru tu raczej nie przebuduje.
Westchnęłam w myślach, czując, że zaczynam się coraz bardziej stresować.
- Eureka! - wykrzyknęłam z całych sił, lokalizując fiolkę i podając ją szatynce z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dobra robota. Jacobowi zajmuje to zazwyczaj wieki. - rzekła chichocząc i sprawiając, że poczułam jeszcze większą satysfakcję.
Po chwili zmiksowała ze sobą dwie substancje, wkładając je do cyfrowego rotatora, a następnie włączając urządzenie. Kiedy umieszczone w nim fiolki zaczęły się kręcić na pełnych obrotach, odchyliła się na krześle, mówiąc:
- Słyszałam, że ty i Ariana bardzo się do siebie zbliżyłyście. - rzuciła w moją stronę podejrzliwe spojrzenie.
- Czyżby Jacob ci o tym powiedział? - spytałam, rewanżując się tym samym spojrzeniem.
- Tak, mówił, że widział was tulące się w stołówce.
- To nie tak. - zaprzeczyłam, nie będąc pewna czy mogę powiedzieć, do czego tak naprawdę doszło.
- Jasne. Też tak na początku mówiłam. A później, zanim się spostrzegłam byłam z Jacobem. - poruszyła zabawnie brwiami, twardo trzymając się swojej wersji.
- Uwierz mi, nic między nami nie ma.
- Ok niech ci będzie. W przeciwnym razie Masonowi pęknie serce. Od czterech lat desperacko zabiega o względy Ariany.
Nagle do laboratorium wpadł Ethan, przerywając nam dalszy ciąg niewygodnej dla mnie rozmowy.
- Hannah pomóż! Ariana wpadła do szybu. - krzykliwym tonem zameldował na jednym wydechu.
Poczułam zimny dreszcz na moim ciele, a moje serce w jednej chwili zwolniło uderzeń.
- Nic jej nie jest? - spytałam przerażona.
- Nie, tak, chyba nie. Nie wiem. - zamotał się Ethan.
- Uspokój się i powiedz, co się stało. - oznajmiła również przerażona Hannah.
- No przecież mówię. Lina podtrzymująca pękła i Ariana wpadła do szybu. Jego wejście jest tak wąskie, że żaden z chłopaków się przez nie nie przeciśnie.
CZYTASZ
Z INNEJ STREFY
RomancePisząc to opowiadanie, przeniosłam się w czasy po apokaliptycznej Ameryki Północnej, w której po wybuchu bomby biologicznej, zbudowano mur dzielący skarżoną strefę od tej zamieszkałej przez ludzi. Opowiadanie jest o młodej dziewczynie o imieniu Broo...