Rozdział 28

95 14 8
                                    

Z każdym kolejnym krokiem ból w mojej nodze stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Z trudem posuwałam się do przodu, opierając ciężar ciała na ramieniu szatynki, która z całych sił próbowała ukryć malujące się na jej twarzy zmęczenie.

- Już prawie jesteśmy. Wytrzymaj jeszcze chwilę. - oznajmiła, wskazując na wysoką bramę, oddzielającą wejście do z pozoru opuszczonego schronu.

Wyczerpana drogą z mozołem dotrzymywałam jej kroku, zastanawiając się przez całą drogę, co jest powodem, że Raven tak bardzo się o mnie troszczy? To, co dla mnie robiła, sprawiało, że z każdą minutą czułam do niej coraz większą sympatię oraz krępujące zauroczenie. Kiedy z ciemności wyłoniło się wysokie ogrodzenie, otaczające schron, poczułam nieprzyjemny ścisk w żołądku i falę napływającego mnie niepokoju. Pomyślałam o Arianie i w jednej chwili ogarnął mnie przeszywający żal. Próbując ukryć buzujące we mnie emocje, skupiłam się na bólu, zaciskając mocno szczękę. W oddali zauważyłam biegnącego Ethana, który jak strzała znalazł się przy głównej bramie, otwierając z mozołem jej wielkie wrota.

- Co się stało? - spytał, ostrożnie chwytając mnie za rękę i podpierając o swoje ramię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Co się stało? - spytał, ostrożnie chwytając mnie za rękę i podpierając o swoje ramię.

- Zaatakowała nas puma. Brook jest ranna. Trzeba ją jak najszybciej opatrzeć. - pospiesznie wyjaśniła Raven.

- Jak się czujesz? - zadał kolejne pytanie, przyspieszając kroku.

- Trochę kręci mi się w głowie.

- Straciła sporo krwi, trzeba natychmiast zatamować krwawienie.

Chłopak pospiesznie otworzył właz, puszczając przodem szatynkę, po czym asekurując mnie, zszedł na dół po metalowej drabinie. Kiedy dotarliśmy do sali operacyjnej, pomógł mi wspiąć się na łóżko, natychmiast opuszczając pomieszczenie. Po kilku minutach wrócił do nas w towarzystwie Ariany, na której to twarzy widniało wyraźne przerażenie.

- Pomóż mi opatrzyć ranę. - rzuciła wyraźne polecenie do Ethana, unikając mojego wzroku.

- Co mam robić?  Nie znam się na tym.- spytał, zaskoczony chłopak, unosząc ze zdziwieniem brwi.

- Nie uczą was w wojsku takich rzeczy? - spytała blondynka, przewracając enigmatycznie oczami.

- Ja ci pomogę. - wtrąciła Raven.

Ariana nie odpowiedziała, pewnym ruchem rozwiązując stary opatrunek, następnie ostrożnie rozcięła nogawkę moich spodni, oglądając uważnie obrażenie. Mimo skupienia na jej twarzy widziałam, że obecność szatynki, wzbudzała u niej negatywne emocje.

- Rozcięcie jest głębokie. Trzeba będzie szyć. - oznajmiła chłodnym tonem.

Po tych słowach szybkim krokiem podeszła do  metalowej szafy, wyjmując z niej potrzebne przybory, następnie zwróciła się do szatynki:

Z INNEJ STREFY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz