Po powrocie do schronu jeszcze długo nie opuszczały mnie wspomnienia tamtej nocy. W obawie przed reakcją moich kompanów postanowiłam nikomu nie mówić o tym, co miało miejsce tamtego wieczoru. Mijały kolejne dni, a ja ciągle czułam niepokój. Podczas snu nachodziły mnie koszmary, a w ciągu patroli towarzyszyła mi obawa, że w każdej chwili zjawi się tu wojsko. Jednak mimo wielu obaw, musiałam się komuś wygadać. Postanowiłam powiedzieć o tym Arianie. Dzisiejszego wieczoru stanęłam pod jej drzwiami, z trudem zdobywając się na odwagę. Uniosłam rękę do góry i gdy tylko chciałam zapukać, oparłam ciężkie czoło o zimną fasadę drzwi, czując napełniającą mnie wątpliwość. Ku mojemu zdziwieniu drzwi z wolna otworzyły się, a w ich progu stanęła Ariana.
- Hej, co tu robisz? - spytała lekko zaskoczona moim przybyciem.
- Wybacz za późną porę odwiedzin, ale chciałam zobaczyć co u ciebie.- odpowiedziałam, unikając prawdziwego powodu moich odwiedzin.
- Wejdź. - rzekła, wpuszczając mnie do środka i pospiesznie zamykając drzwi.
- Dzięki. - wydukałam, nie będąc w stanie wymyślić nic lepszego.
- Nie spodziewałam się, że do mnie wpadniesz. Miałam wrażenie, że od powrotu ciągle mnie unikasz. - oznajmiła ze smutkiem, siadając na brzegu łóżka.
Wiedziałam, że miała rację. Skrzywiłam usta, opierając się o ścianę i błądząc wzrokiem po szarym suficie.
- To nie twoja wina.
- To, co się dzieje? - spytała, nie odrywając ode mnie spojrzenia.
- To... - urwałam, nie mając pojęcia jak zacząć moje wyjaśnienia.
Dziewczyna czekała cierpliwie, pozwalając mi kontynuować. Jednak odpowiednie słowa z trudem przychodziły mi na język.
- Zrozumiem wszystko i przyrzekam, że nie będę zła. - wtrąciła, przerywając długą ciszę.
Chwyciłam za krzesełko stojące koło biurka i postawiłam je naprzeciwko niej, pospiesznie zajmując na nim miejsce.
- Chodzi o wyprawę za mur. - rzekłam cichym głosem, uważnie śledząc jej reakcję i podpierając łokcie o oparcie siedzenia.
- Przecież wszystko poszło dobrze i wróciliście cali i zdrowi. Nie rozumiem, co cię dręczy? - zapytała serdecznie się uśmiechając.
- Tak wróciliśmy cali i zdrowi, ale nie wszystko poszło tak, jak powinno. - oznajmiłam załamanym tonem głosu.
- Nie rozumiem. Mason mówił, że nie mieliście żadnych komplikacji.
- To oni nie mieli.- westchnęłam, przygryzając nerwowo dolną wargę i nerwowo przeczesując palcami przez włosy.
Dziewczyna momentalnie poprawiła się na łóżku, zastygając w bezruchu.
- O czym ty mówisz?
- Pod moim apartamentem czekały uzbrojone po zęby wojskowe patrole. Ledwo udało mi się wyjść z tego całą. - oznajmiłam na jednym wydechu, czując, jak obrazy z tego wieczoru znów przewijają się w mojej głowie.
- To ich standardowa rutyna. Zawsze sprawdzają, czy komuś, kto wybrał się na drugą stronę, uda się wrócić.
- Też na ciebie polowali? - spytałam ciekawa jej odpowiedzi.
- Tak. Na każdego z nas.
- Czyli wiedzą, że tu jesteśmy? -spytałam przerażona.
-Nie do końca. Nigdy nie pojawiliśmy się po drugiej stronie w swojej formie.
CZYTASZ
Z INNEJ STREFY
RomancePisząc to opowiadanie, przeniosłam się w czasy po apokaliptycznej Ameryki Północnej, w której po wybuchu bomby biologicznej, zbudowano mur dzielący skarżoną strefę od tej zamieszkałej przez ludzi. Opowiadanie jest o młodej dziewczynie o imieniu Broo...