Rozdział 13

117 18 0
                                    

Kolejne półtorej godziny spędziłyśmy w szklarni na swobodnej rozmowie. Ariana opowiadała mi o swojej rodzinie oraz studiach. Dowiedziałam się, że tuż po jej narodzinach jej rodzina przeprowadziła się z małego miasteczka Fallbrook do Seattle. Jej mama dostała posadę jako chirurg w tutejszym szpitalu, a ojciec otworzył własną działalność zajmującą się wszelkiego rodzaju ubezpieczeniami. Na studia przeniosła się do San Diego i ukończyła UCSD z doktoratem z zoologi. Ja natomiast opowiadałam jej o moim codziennym życiu po drugiej stronie muru i o tym, jak straciłam rodziców. Kiedy wróciłyśmy do schronu, nikt nie przejął się naszą długą nieobecnością.

***

Kolejne dni spędziłam na treningu siłowym z Ethanem oraz Masonem, który wytrwale uczył mnie, jak przybrać inną postać. Dni do wyprawy za mur zbliżały się wielkimi krokami, a moja nowa genetyczna zdolność ciągle wydawała się odległa. Dzień przed wyprawą niechcący podsłuchałam rozmowę bruneta z Arianą, który nie był chętny, abym zabrała się razem z nimi. Tłumaczył, że nie jestem gotowa i bał się, że coś może pójść nie tak. Ku mojemu zdziwieniu niebieskooka nie negowała jego obaw, a wręcz przeciwnie podzielała jego zdanie. Zdenerwowana wróciłam do swojego lokum, nie chcąc zaakceptować faktu, że mogę tu jutro zostać. Podsycana motywacją spędziłam kilka godzin, wpatrując się w lustro i ćwicząc swoje nowe zdolności.

Wczesnego ranka udałam się do stołówki, gdzie zastałam resztę moich towarzyszy. Jacob z Ethanem byli pochyleni nad wielką mapą, zawzięcie o czymś dyskutując. Reszta grupy siedziała przy stole, w spokoju delektując się śniadaniem, które wcześniej przyrządził Ethan.

Podeszłam flegmatycznie do stołu, zbierając się na jak najszczerszy uśmiech.

- Hej. - rzuciłam w stronę zebranych, czując lekki stres.

- Hej Brook. Jak ci się spało? - przywitała mnie radośnie Ariana.

- Ok.- odpowiedziałam bez emocji, wymijając się z prawdą o tym, że zawaliłam całą noc.

W tym momencie podszedł do stołu Mason, poważnym tonem zwracając się w moją stronę:

- Cześć Brook. Mogę z tobą porozmawiać?

- Jasne. - odpowiedziałam, przeczuwając temat naszej rozmowy.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Uważam, że nie jesteś jeszcze gotowa. - rzekł na jednym wydechu.

- Proszę cię, daj mi szansę.

- Nie panujesz nad zmianą formy. To ryzykowne. Pewnie po całym mieście chodzą patrole.

- Będę ostrożna. Nikt mnie nawet nie zauważy. - nie odpuszczałam. -Będzie ciemno. Wtopię się w tłum.

- Nie jestem przekonany. Jeśli cię złapią, mogą znaleźć nas wszystkich.

- Jeśli nie dasz mi szansy, nie będę w stanie udowodnić ci swoich możliwości.

Nagle podeszła Ariana z Ethanem przyłączając się do rozmowy.

- Daj jej szansę. Samoobrona idzie jej całkiem nieźle. Myślę, że pod wpływem przypływu adrenaliny uda jej się przybrać inną formę. Każdy z nas potrzebował czegoś innego, aby wywołać u siebie przemianę.

- Mason ma rację to ryzykowne. Nie chcemy, żeby coś ci się stało. - wtrąciła się Ariana, robiąc przejętą minę.

- Jeśli coś pójdzie nie tak, to mnie tam zostawicie. Przyrzekam, że was nie wydam, nawet gdyby mnie torturowali. - zapewniłam, będąc gotowa na wszystkie wyrzeczenia.

Z INNEJ STREFY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz