Rozdział 50

3.4K 188 20
                                    

~ Antonio ~

Od ślubu Nico i Stelli minęły dwa miesiące. Jutro o tej porze moja piękna narzeczona w końcu zostanie panią Ferreri. Już nie mogę się tego doczekać, a jeszcze bardziej nie mogę doczekać się tego, że za miesiąc nasz Bobas pojawi się na świecie. Tyle czasu oczekiwania i w końcu będzie z nami. Tak jak postanowiliśmy kilka tygodni temu, w dalszym ciągu nie znamy płci. Na szczęście doktor Scozzari jest bardzo dyskretna. Mama w końcu również przestała nalegać na to żebyśmy jednak sprawdzili płeć. Mówi, że przez nas nie wie jak udekorować pokój dla niego i musi to robić w neutralnych barwach. Wprawdzie kupiła dodatki w kolorze niebieskim i różowym i poczeka z układaniem ich do porodu, gdy już dowie się, który kolor ma wybrać.

- Tony jestem gotowa żeby jechać - z rozmyślań wyrwała mnie Andrea.

Jedziemy jeszcze na salę bankietową, na której jutro ma odbyć się nasze wesele. Organizatorka prosiła nas żebyśmy przyjechali i spojrzeli jeszcze, czy wszystko jest tak jak chcieliśmy.

- Więc chodźmy - wyszliśmy z naszej sypialni.

Tydzień temu przeprowadziliśmy się już do rezydencji moim dziadków. Wraz z nami oczywiście zrobiła to Valeria, ale tylko tymczasowo do porodu Andrei. Po wakacjach stwierdziła, że chce wrócić do Marbelli. Oczywiście Andrea nie jest z tego powodu zbytnio zadowolona, ponieważ wtedy opiekę nad nią przejmie Alvaro, a z nim w dalszym ciągu nic nie wiadomo. Szczególnie, że z Blancą chyba jednak nie do końca mu wyszło. Wszyscy się cieszą z tego powodu, ale ja chyba zrozumiałem, że jednak nie powinniśmy byli się wtrącać. Jedno i drugie przez to cierpi.

- Alvaro jak wrócimy z Dreą z sali to chciałbym pogadać - powiedziałem do niego, gdy weszliśmy do salonu.

Przyleciał do nas wczoraj on i ojciec Andrei z rodziną. Zatrzymali się u nas, bo nie widzę sensu żeby mieli to robić w hotelu lub u moich rodziców. Ja i tak dzisiaj jadę na noc do rodziców. Moja matka stwierdziła, że choć w tą ostatnią noc mamy spać oddzielnie. Jest to dla mnie idiotyczne, ponieważ i tak już raz, że mieszkamy razem, a dwa czystości i tak nie zachowaliśmy, bo w końcu Bobas wkrótce przyjdzie na świat.

- Nie wiem o czym. Jeżeli o tym, co myślę to sobie daruj. Macie, co chcieliście i nie ma o czym dyskutować.

- Alvaro... - zaczęła mówić do niego Andrea.

- Daruj sobie kazanie - wstał i wyszedł z salonu. Zaraz za nim pobiegła Valeria.

- Co ja mu takiego zrobiłam? - w oczach Drei pojawiły się łzy - przecież kibicowałam mu i Blance. Nigdy złego słowa na niego do niej nie powiedziałam - no i się rozkleiła.

Zajebiście kurwa... Przez ciążę i hormony będzie tak mogła przez godzinę płakać. Właśnie tego nam wszystkim w tym momencie brakowało.

- Skarbie nie płacz. Zakochał się i teraz przez to cierpi. Nie chodzi tutaj o ciebie - przytuliłem ją do siebie i próbowałem uspokoić.

- Nie może tak być. Musimy coś z tym zrobić. Cierpię widząc mojego brata smutnego. Nawet go śmierć rodziców i braci tak nie podłamała, jak właśnie zerwanie z Blancą.

- Co niby możecie zrobić córeczko? - zagadał do niej Pedro - sami muszą się dogadać. Lepiej już się nie wtrącać.

- Ty nic nie rozumiesz. Alvaro przy niej zachowywał się zupełnie inaczej, a teraz wraca dawny on. Nie chcę żeby wrócił tamten Alvaro szczególnie teraz gdy Valeria uparła się, że z nim zamieszka.

- Nie wróci. Ma swój rozum i na pewno sam wie doskonale, że gdy zacznie ponownie zachowywać się, jak dawniej to wszyscy się od niego odwrócą - próbowałem ją uspokoić - teraz kochanie jedźmy już na salę. Obiecuję ci, że pogadam z nim i Blancą.

Mafia Prince (Ferreri Empire vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz