Rozdział 41

3.3K 174 15
                                    

~ Antonio ~

Ten chuj zapłaci za to, że mnie w ten sposób oszukał. Ośmieszyłem się tam przy wszystkich, gdy spanikowałem, że coś się stało z Andreą. Zresztą nie tylko ja. Alvaro też był wściekły i nawet kilka razy kopnął tego cwela gdy weszliśmy do pokoju, w którym się ukrywał.

- Jestem gotowa, możemy iść - spojrzałem się na Andreę, która wyszła z łazienki do garderoby, w której ja się właśnie ubierałem.

- A ty gdzie chcesz iść? - zapytałem zdziwiony.

Ona ma odpoczywać. Matka mi powiedziała, że wymiotowała kilka razy wciągu dnia. Teraz chce iść patrzeć jak torturujemy Javiera?

- No na dół do piwnicy. Nawet się ze mną o to nie kłóć Tony. Idę z tobą.

- Powinnaś odpoczywać. Mama mi mówiła, że wymiotowałaś.

- Już się czuję dobrze. Musiałam coś nieodpowiedniego zjeść i to pewnie przez to te wymioty.

- Jutro pojedziemy do lekarza - nie podaruję tego.

- O Boże jesteś jak Layla - wywróciła oczami - już mnie umówiła na wizytę na jutro. Pojadę z nią, ale teraz idę razem z tobą. Chodźmy już i nie dajmy czekać naszemu gościowi.

Wyminęła mnie i wyszła z garderoby. Po chwili usłyszałem jak otwierają i zamykają się drzwi od sypialni. Super znowu nie mam nic do powiedzenia... Wybrałeś sobie Tony takiego uparciucha to teraz się zgadzaj na większość tego, co ona chce.

Wyszedłem z sypialni i zszedłem na dół, gdzie przed piwnicą czekali na mnie Andrea i Alvaro.

- Myślałem, że na Dreę będzie trzeba czekać, a tu przyszło nam czekać na ciebie - skomentował Alvaro.

- Możesz nie zaczynać? - zganiła go Andrea.

- Chodźmy już lepiej na dół. Chcę się tego śmiecia pozbyć jak najprędzej - przy okazji Alvaro na najbliższe dwa tygodnie.

W przypływie euforii po złapaniu Javiera zaprosiłem go do Aspen na Boże Narodzenie... Chyba przez to, że mi tyłek uratował wtedy, gdy zastrzelił tego ciula, który chciał mnie zajść od tyłu.

Zeszliśmy na dół. Wszedłem jeszcze do pokoju z narzędziami. Wziąłem sobie kastety i nóż. Nie potrzebuję nic więcej. Za to zaskoczyło mnie gdy Andrea chwyciła za młotek.

- Po co ci to? - zapytałem zdziwiony.

- Zobaczysz - uśmiechnęła się do mnie.

No na pewno zobaczę. Alvaro się tylko zaśmiał pod nosem. Wyszliśmy z pokoju z bronią i weszliśmy do tego na przeciwko. Javier był już przytomny. Spojrzał się na nas ze złością, ale jak tylko wyłoniła się zza Alvaro Andrea to od razu przyczepił do mordy uśmieszek.

- Och moja droga narzeczona - zaśmiał się ironicznie - przyszłaś ratować swojego księcia?

Zaraz wyprowadzi mnie z równowagi.

- Mój książę zaraz się tobą odpowiednio zajmie - odpowiedziała mu ze spokojem - za długo chodziłeś nietykalny.

- Widzę, że się wyrobiłaś. W końcu jesteś prawdziwą kobietą, a nie tą naiwną idiotką, którą chciał mi wcisnąć Alonso. Tak jak myślałem wystarczyło cię porządnie przeruchać i od razu stałaś się mniej żałosna.

No i kurwa nie wytrzymałem. Podszedłem do niego i zdzieliłem mu w ryj z pięści, na którą miałem założony kastet. Od razu z jego buzi pociekła krew.

Mafia Prince (Ferreri Empire vol. 4) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz