[5374 słowa]
~~~~~~~~~~~
Yoongi:
Kolejna nieudana impreza przed nami. Szczerze miałem dość. Ale kogo ja oszukuję? Naprawdę liczyłem na to, że znajdę miłość swojego życia w jakimś ciemnym, pełnym nawalonych ludzi klubie? Co za żałosne założenie...
Odłożyłem kolejną koszulę na wieszak i patrzyłem na ubrania, nie mogąc się zdecydować, czy ubrać się bardziej na biało, czy na czarno. W ogóle moja garderoba to był chyba mokry sen każdego estety – ubrania ułożone rodzajami i kolorem (od beżu przez biel i szarość, po czerń), pozwalały mi na szybkie znalezienie tego, co aktualnie potrzebowałem. Ale nie znaczyło to, że wybór stroju na dzisiejsze wyjście do klubu był taki prosty. Za każdym razem chciałem osiągnąć efekt, jakby w ogóle mi nie zależało, jednak prawda była taka, że starałem się aż za bardzo. I może w tym był problem.
Moje życie wyglądało tak, że rozdzielałem je na trzy osoby. Był Min Yoongi – prawdziwy ja, zwyczajna osoba, która tak jak każdy chodziła do pracy, oddawała się swoim pasjom i pragnęła miłości. Choć nie miałem łatwego startu, uciekając z Daegu do Seulu, to udało mi się osiągnąć sukces i żyłem na zadowalającym mnie poziomie, łącząc studia z pracą, a obecnie skupiając się już tylko na tym drugim, bo moją edukację udało mi się zakończyć w tym roku. Ale był też Suga – producent pracujący dla Hybe, z własnym studiem w ich siedzibie, w którym produkowałem kolejne hity dla różnych zespołów. To właśnie tę nazwę fani k–popu mogli znaleźć w albumach swoich idoli na liście producentów piosenek. Mało tego – mieli okazję zobaczyć mnie na żywo na jednej z gal, na których zgarnąłem nagrodę. Niby ważną, ale w sumie była to tylko kolejna rzecz kurząca się na półce. I wreszcie był Agust D – nieistniejący dla świata raper, który drzemał pod moją skórą. W czasie tworzenia piosenek niejedną zachowałem dla siebie, nie chcąc się dzielić akurat tym geniuszem z artystami. Bo kto wie, może przyjdzie taki dzień, że nagram coś i wypuszczę pod pseudonimem? Nie wiem czemu jeszcze tego nie zrobiłem. Czego się bałem? Odrzucenia? Przecież nikt by nie wiedział, że to ja. Ale chyba bałem się krytyki, która mogłaby we mnie uderzyć. W końcu oddawanie muzyki obcym było bezpieczne – to im zarzucało się słaby comeback, zarówno idolom, jak i wytwórni. Nie mi personalnie. A taki mixtape tylko z moim głosem i moją ciężką pracę, byłby dużą częścią mnie. Ale to nieważne, skupmy się na jednym marzeniu na raz.
W końcu udało mi się coś wybrać, stawiając na białą koszulę i czarną marynarkę (jakże oryginalne). Ułożyłem włosy, które chyba wymagały już przycięcia i opuściłem moje mieszkanie, kierując się do klubu, gdzie miałem spotkać Jimina i Jeongguka. Nie byłem dobry w interakcjach międzyludzkich. Nieraz usłyszałem, że jestem zbyt bezpośredni lub obrażam kogoś (pomimo braku takiej chęci). Dlatego dziwiłem się, że Jimin jeszcze ze mną wytrzymywał, jednak poza moją bratnią duszą był mi najbliższą osobą. W sumie to nawet mogłem na nim bardziej polegać, niż na Dani, która ułożyła już sobie życie, będąc szczęśliwą żoną i matką, zajmującą się domem, z którą widywałem się raz na dwa–trzy miesiące. Odkąd wyszła za mąż nie czułem się przy niej aż tak komfortowo, bo jej mąż za mną nie przepadał i musiałem dostosować swoje spotkania z nią do jego wyjazdów w delegację. Chyba nawet nie wiedział, z kim ma do czynienia, bo zwykle, gdy ktoś mnie rozpoznał (co czasem się zdarzało od czasu tej nieszczęsnej gali), nagle stawał się dużo milszy, chyba licząc na jakieś benefity ze znajomości ze mną. Tylko Dani i Jimin pozostali tacy sami, będąc po prostu dumni z tego, że powodzi się w mojej pracy.
Wracając jednak do tego, co się działo przed klubem, to przywitałem się z Jiminem i jego bratnią duszą. Nie byłem zbytnio zadowolony, że zabrał ze sobą Jeongguka. No, to właśnie przykład bycia zbyt szczerym. Nie chodziło mi wcale o to, że go nie polubiłem. Wręcz przeciwnie – przez opowieści Jimina, przez słuchanie czasem mimowolnie ich rozmów, gdy jeszcze mieszkałem z Parkiem, czy przez głupie przeglądanie zdjęć tego chłopaczka na jego Instagramie, czułem jak moje serce przyspiesza na sam jego widok. Już na lotnisku czekałem jak na szpilkach w samochodzie, nie mogąc doczekać się zobaczenia go pierwszy raz na żywo. I tak bardzo mnie rozczarowało, gdy widziałem, jak ta dwójka bratnich dusz na siebie patrzy. Cóż, mogłem się spodziewać złamanego serca. A nigdy nie zrobiłbym mojemu przyjacielowi takiego świństwa, by próbować mu odbić ukochanego. Dlatego tym trudniejsze było skupienie się na dobrej zabawie w klubie. I z tego powodu wyszedłem z mieszkania „upolowanej" laski, nim do czegokolwiek między nami doszło. Za bardzo mnie wkurzało, że to nie z Jeonem mogę spędzić czas.
CZYTASZ
"Take me away" - Jikook/Kookmin, Yoonkook
FanfictionJimin i Jeongguk są przekonani o swojej przynależności jako bratnie dusze. Jednak czy system, który ich połączył pozwoli im pozostać na stopie przyjacielskiej? A może ich uczucie przerodzi się w coś więcej? Kolejny cudowny ficzek pisany razem z Kak...