35 - Ichigo

113 12 10
                                    

2641 słów

~~~~~~~~~


Jeongguk:

Razem z Kyo postaraliśmy się o szybkie przeniesienie Yoongiego do prywatnej kliniki, w której wiedzieliśmy, że tutejsi lekarze zapewnią mu doskonałą opiekę. I nawet pomimo rozpoczęcia się sesji nie potrafiłem się teraz skupić na nauce. Wolałem przesiadywać z Yoonim, całkowicie ignorując jego prośby o powrót do domu. Już i tak Berry i Sunny wylądowały u jego znajomego, który bez problemu je przyjął, wiedząc jaka jest sytuacja. Więc nie miałem większych powodów, aby wracać do pustego mieszkania. Zwłaszcza gdy przebywając tam samemu miewałem momenty, gdy po prostu się rozklejałem. Płakałem gotując obiad, płakałem szykując się na uczelnię, płakałem biorąc prysznic. Czasami nie potrafiłem powstrzymać łez jadąc samochodem. Bo nawet jeśli teraz teoretycznie wszystko już było w porządku, to w praktyce... niekoniecznie. Yoonie był narażony na zawał serca. A znając jego przyzwyczajenia i nawyki było to nieuniknione. Bo przecież mogłem go pilnować i kontrolować w domu, ale czy będę w stanie robić to w Hybe? Zresztą, o czym my mówimy... nawet w domu nie byłem w stanie go kontrolować, bo wolał wyniszczać swój organizm tłumacząc to napływem weny. Ale wbrew swoim myślom zamierzałem zmusić go do zmian w swoim życiu. Dlatego dowiedziałem się od doktor Kaesun jak dokładnie się nim zajmować po takim incydencie. Czego pilnować i czego unikać. A kawa, której już i tak mu stanowczo zabroniłem, była pierwszą z rzeczy do całkowitego usunięcia z jego życia. A raczej naszego życia, skoro zamierzaliśmy pozostać ze sobą do końca. Więc jego choroba i jego nawyki nie były tylko i wyłącznie jego nawykami, a naszymi nawykami i naszą chorobą. Yoongi tego nie rozumiał, uparcie mnie z tego wykluczając, ale ja już powoli układałem sobie plan, który zamierzałem wprowadzić w życie jak tylko odpocznie w klinice. I choćby miał teraz nawet zerwać nasze zaręczyny, dając sobie ze mną spokój, ja mu spokoju nie dam. Nie tym razem.

Dlatego kiedy odpoczął w klinice, będąc gotów wrócić do naszego mieszkania, pozbyłem się każdego sekspresu, każdej kawy, a nawet mocniejszych herbat, które teraz również nie wpływały dobrze na zdrowie Yoongiego. I upewniłem się, że nie ukrył przede mną niczego w studiu, przetrzepując je, skoro już raz potrafił mnie okłamać, utrzymując, że nie pije ośmiu kaw dziennie. No tak, bo pił ich aż DZIESIĘĆ, albo nawet więcej...

Berry i Sunny witały go od progu, miaucząc przeciągle. Na pewno zdążyły się za nim stęsknić, teraz prosząc o jego uwagę.

Zostawiłem ich na korytarzu, samemu udając się z torbą z ubraniami hyunga do pralni, aby zająć się jako takimi porządkami. I zdążyłem zaledwie nastawić pranie, łapiąc po drodze do kuchni kilka zabawek naszych kotek, chcąc je uprzątnąć, a już zauważyłem jak Yoongi również sięga do jednej z nich, co od razu mnie zaalarmowało.

ZAKAZ!!!

Odłożyłem szybko te zabawki, podchodząc do niego i łapiąc go od tyłu za ramiona.

– Jeszcze przez kilka dni masz ograniczać wysiłek fizyczny, hyung – przypomniałem mu, dość stanowczym tonem. Nie chciałem przesadzać, ale na razie musiałem. Dla jego zdrowia. W końcu dopiero co wyszedł ze szpitala! – Wieczorem pójdziemy na krótki spacer. I tyle – oznajmiłem mu, zdradzając mój plan na umiarkowane wprowadzanie wysiłku fizycznego do jego codziennej rutyny. W międzyczasie zacząłem nas kierować do salonu, ale starszy postanowił pokrzyżować mi plany, zaraz kierując swoje kroki w inne miejsce.

– Mam już dość leżenia – stwierdził, wzdychając i zawracając mi oczywiście do studia. – Chociaż popracuję, to nie wymaga wysiłku.

PO MOIM TRUPIE!

"Take me away" - Jikook/Kookmin, YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz