36 - Kenkyuujo

129 13 4
                                    

3634 słów

~~~~~~~~~


Jimin:

Sytuacja z noworocznej nocy nie dawała mi spokoju. Z tyłu mojej głowy coraz mocniej na pierwszy plan wypychały się myśli o zdrowiu i życiu Kyo. Naprawdę, nawet jego mafijne sprawy nie dręczyły mnie tak bardzo, jak to, że mój ukochany mógł zrobić sobie krzywdę głupimi zastrzykami. Próbowałem rozmawiać o tym z Wonyoung, ale dziewczyna zdawała się zbyt podekscytowana możliwościami, jakie dawały te cholerne substancje, by być po mojej stronie. A skoro tak, to nie miałem sojusznika w tej nierównej walce. Musiałem więc zrobić coś innego. Najlepiej – poznać sytuację u źródła. Dlatego nie wahałem się z podjęciem kilku działań na własną rękę. Jako asystent Kyo radziłem sobie coraz lepiej. Nie było więc dla mnie większym problemem, by nieco namieszać mu w grafiku. Tak, by znalazł dla mnie odpowiednio dużo czasu na małą wycieczkę. Z pełną premedytacją poprzesuwałem spotkania, oczywiście kontaktując się z odpowiednimi osobami, by zrobić małą lukę w kalendarzu i wprowadzić nowe wydarzenie o nazwie: „Wizyta z Jiminem w laboratorium".

Dumny z siebie wróciłem do czytania, mając już dość pisania pracy. Zostało mi już tylko napisanie wstępu i moja praca dyplomowa była praktycznie gotowa do druku. Mogłem więc pozwolić sobie na czytanie. Sesji i tak za bardzo nie miałem, bo łaskawie nasi prowadzący zajęcia woleli zamiast egzaminów projekty. Dlatego o to również nie musiałem się martwić, zaliczając wszystko przed czasem. Niech żyje wolność do następnego semestru.

Późnym popołudniem, gdy mój telefon oznajmił, że za chwilę wróci mój mąż (nadal nie mogłem się nacieszyć, że jesteśmy już po ślubie!), zacząłem się mentalnie szykować na czekającą nas zapewne małą awanturkę. Nigdy nie były one groźne, ale musiały się czasem zdarzyć.

I tak jak przypuszczałem, po kilku minutach usłyszałem kod wbijany do drzwi mojego pokoju, a zaraz po tym krótki sygnał zapowiedział przybycie Kyo.

– Witaj, mój kochany mężu i asystencie – powiedział niezwykle słodko, ale doskonale wiedziałem, że w ten sposób próbuje zamaskować swoje niezadowolenie.

Siedziałem właśnie bokiem przy biurku i nawet nie podnosiłem głowy, udając, że dalej czytam, choć moje oczy zatrzymały się, nie mogąc się już skupić na znaczeniu słów.

– Cześć kochanie.

– Co to za nowa aktywność w moim grafiku? Czy nie miało być tutaj spotkania z prezesem F&F? – zapytał, a ja jak gdyby nigdy nic odłożyłem książkę, by sięgnąć po swój tablet. Chyba podobnie jak on zaczynałem lubić robić małe przedstawienia.

Bardzo wymownym gestem przesuwałem notatki w kalendarzu, jakbym nie wiedział, o co mu dokładnie chodzi.

– Nie. Przełożył spotkanie. Wszystko się zgadza – poinformowałem grzecznie. Asystentka tego prezesa trochę mi marudziła, ale na szczęście mój uroczy głos potrafi każdego udobruchać. Może to jest jakaś moja supermoc – wpływanie na ludzi głosem. Czaruję, niczym syrena!

– Więc powtórzę pytanie: Co to za nowa aktywność?

– Jedziemy odwiedzić laboratorium, byś zapoznał mnie ze szczegółami badań nad lekiem i abym nauczył się robić zastrzyki – wyjaśniłem spokojnie, gryząc się w język, by nie dodać: „Masz to wszystko w notatce do wydarzenia".

– Co to za pomysł... – Kyo westchnął ciężko i schował urządzenie do niesionej w drugiej ręce torby. – Jeżeli będzie taka potrzeba, po prostu wstrzykniesz mi odpowiedni plazmid w jedno z pęknięć na ręce i już.

– O nie, nie, nie.

Proste?! CHCIAŁBYŚ!

– To nie jest dla mnie takie proste – fuknąłem, odwracając w końcu wzrok w jego stronę.

"Take me away" - Jikook/Kookmin, YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz