1 - Tōchaku

615 47 230
                                    

Pół dnia próbuję dodać ten rozdział. Wattpad jak zawsze nie współpracuje. To się akurat w nim nie zmieniło. Miło... XD

WITAM WSZYSTKICH W NOWYM RACZKU.

ENJOY! :D

[5562 słowa]

OST DO TAKE ME AWAY:

https://open.spotify.com/playlist/7mrE666iBwHKcKQI1SF9EX?si=189b20fa534f408b

~~~~~~~~~~~~




Jimin:

Nadszedł dzień, na który czekałem całe życie.

Początek września był dużo cieplejszy, niż bym chciał. Słońce nie czuło jeszcze potrzeby, by jego promienie stawały się łagodniejsze, a wszelka flora korzystała z tego, wciąż prezentując swoją soczystą zieleń światu. Błękitne niebo poprzecinane było białymi smugami pozostawionymi przez samoloty, zmierzające w różne strony świata, a jedna z tych maszyn sprowadziła do mnie istotę, z którą połączyła mnie czerwona nitka.

Losy moje i Jeon Jeongguka były ze sobą związane od chwili narodzin młodszego z nas. Wiedzieliśmy o tym doskonale, gdyż nasza więź objawiła się w dniu jego narodzin, kiedy na naszych przedramionach pojawiły się delikatne płatki kwiatów wiśni, pełne gracji, jakby szybowały na wietrze. Ten znak, przypominający tatuaż, był dowodem na to, że dwie osoby miały mieć w sobie oparcie na resztę życia. Ale sam wyjątkowy malunek, choć jest niesamowicie piękny, nie pozwoliłby nam na tak proste odnalezienie siebie. Choć może w obecnych czasach wystarczyłoby zdjęcie wrzucone do Internetu, to jednak natura podarowała naszej skórze jeszcze jeden dar – potrafiła przesyłać nasze myśli, zapisane na niej niczym na papierze, prosto do tej jednej osoby, a znikała zaraz po odczytaniu. Dzięki temu, gdy Jeonggukie nauczył się już pisać i czytać wysłał do mnie pierwszą taką wiadomość, rozpoczynając tym samym budowanie i umacnianie naszej więzi.

Niestety los chciał, że chłopak niedługo po narodzinach przeniósł się z rodzicami z Korei Południowej do Japonii, gdzie mieszkał przez cały ten czas, uniemożliwiając nam przez długi okres spotkanie twarzą w twarz. I tak było aż do wczoraj, bo od dzisiaj mieliśmy zamieszkać razem w naszym mieszkaniu w Seulu. Znaczy nie naszym, wynajmowanym. Ale tylko przez nas dwóch, więc liczy się jako nasze wspólne.

Na samą myśl czułem ekscytację, a serce waliło mi jak szalone. Widzieliśmy się już na zdjęciach, czy podczas rozmów wideo, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie to samo. Choć teoretycznie zawsze byliśmy razem, to jednak osobno. A teraz...

Ach, byłbym zapomniał wspomnieć. Nasza więź, choć piękna, wcale nie musiała się dla nas równać ze znalezieniem partnera na resztę życia. Co to, to nie. Czerwona nitka mogła oznaczać zarówno miłość, jak i po prostu najsilniejszą przyjaźń. Jednak miałem podejrzenia, że w naszym przypadku pierwszy scenariusz był bardziej realny. Nie raz wysyłaliśmy sobie sygnały świadczące o tym, że uważamy się za idealnie dobranych, a wszystkie randki, na jakich mieliśmy okazję być stanowiły tylko pewne zastępstwo. Starałem się jednak niczego z góry nie zakładać. W końcu wszystko mogło się zmienić tylko dlatego, że poznamy się lepiej. Może wcale nie będzie tak pięknie? A może właśnie przez to, że do tej pory było tak cudownie każdy z nas stworzył sobie w głowie wyimaginowany obraz tej drugiej strony, który w zderzeniu z rzeczywistością rozsypie się w pył?

Nie, naprawdę nie powinienem tworzyć żadnych scenariuszy. Dajmy się ponieść chwili.

– Postaraj się nie drzeć na pół lotniska, bym nie musiał was wyciągać z łap ochrony, ok?

"Take me away" - Jikook/Kookmin, YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz