10 - Kanji

218 23 47
                                    

[7393 słowa]

~~~~~~~~~~



Jeongguk:

Przez całą noc nie zmrużyłem oka, zamartwiając się tym wszystkim. To były naprawdę długieee godziny, w czasie których stworzyłem już milion ewentualnych planów, w zależności od decyzji Jimina.

A kiedy około dziewiątej otrzymałem kolejną wiadomość od Yoongiego, przygotowałem się na najgorsze. Choć widząc informację o tym, że podrzuci do mnie Jimina przed swoją pracą, poniekąd mnie uspokoiło. A z drugiej strony wystraszyło. Bo oto czekała nas kolejna poważna rozmowa.

Pomimo bolących oczu, bolących mięśni i głowy, zwlokłem się z łóżka, stając pośrodku salonu. Tak, by widzieć dokładnie drzwi wejściowe.

Kolejne dłużące się minuty, podczas których ledwo trzymałem się na nogach. Ale obiecałem sobie nie dramatyzować i wytrwać do pojawienia się Jimina.

W końcu usłyszałem pierwsze piknięcie wprowadzanego kodu do drzwi, a moje serce zamarło.

Starszy zaraz pojawił się w progu. I tak jak ja – nie wyglądał najlepiej. Chyba obaj źle to znieśliśmy. W dodatku ubrania, które miał na sobie były na niego trochę za duże, więc domyślałem się, że należały do Yoongiego.

– Hej – przywitał się cicho, ze spuszczoną głową.

– Hej – odpowiedziałem podobnym tonem, jak nie gorszym przez ten brak snu.

– Chyba mamy rozmowę do dokończenia, prawda? – zaczął Jimin, biorąc tuż po tym głęboki oddech. – Przepraszam, że zareagowałem tak skrajnie emocjonalnie. To było niedojrzałe i głupie z mojej strony. Zwłaszcza, że zupełnie nieuzasadnione – dodał, od razu nawiązując do swojej reakcji, której jeszcze wczoraj również się nie spodziewałem. Ale dzisiaj inaczej to postrzegałem.

– W sumie... uzasadnione. Jeżeli twoje uczucia są inne niż wczoraj przyznałeś – zauważyłem powoli, starając się wysilić trochę mój umysł, choć to nie było teraz łatwe.

– Nie. Nie są – przyznał, pociągając przy tym nosem, a ja niezbyt to rozumiałem. Chyba nam obu ciężko było o tym rozmawiać, bo nawet po podniesieniu głowy jego wzrok wylądował gdzieś na ścianie obok. – Chyba nawet... trochę mi ulżyło?

Aż zmarszczyłem lekko brwi, zaskoczony takim wyznaniem.

– Ulżyło? – powtórzyłem to jedno niepasujące mi tutaj słowo. – Możesz to rozwinąć, hyung?

Zanim mi na to odpowiedział, zajął się zdejmowaniem butów, chyba również pożyczonych od Yoongiego. I dopiero po tym ruszył w stronę stołu w salonie, co bacznie oglądałem, nie wiedząc co planuje zrobić. Jednak kiedy po prostu zajął miejsce na krześle, podciągając nogi do góry i obejmując je rękoma, zrozumiałem, że chciał kontynuować rozmowę, szukając wygodnej i bezpiecznej do tego pozycji.

– Yoongi uświadomił mi, że... moje uczucia do ciebie były po prostu bezpieczną bańką, którą tworzyłem. Byłem z tobą szczęśliwy, bo jest to normalne dla bratnich dusz. Ale od początku nie czułem, bym chciał cię na przykład całować. Wtedy w klubie... pijany, ale jeszcze świadomy, prowokowałem cię do zrobienia kroku w przód. I już wtedy było tak, że... nie było między nami tej chemii.

Słuchałem go uważnie, też powoli zajmując miejsce na jednym z krzeseł, aby być nieco bliżej. I aby tam nie zemdleć w trakcie naszej rozmowy.

Hyung miał rację. Od początku nasza relacja podkreślała nam do czego to dąży. Ale byliśmy ślepi. Ja bałem się zranić Jimina. A on po prostu uwierzył, poniekąd na siłę, że jesteśmy sobie przeznaczeni jako para.

"Take me away" - Jikook/Kookmin, YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz