34 - Mairu

108 11 8
                                    

3745 słów

~~~~~~~~~~~~



Yoongi:

Powrót do moich obowiązków po świątecznej przerwie był bardzo przyjemny. Kioto mnie natchnęło i miałem masę pomysłów, a palce aż się rwały, by przenieść melodie z mojej głowy do rzeczywistości z pomocą klawiszy, strun lub komputerowego syntezatora. Dlatego tuż po powrocie z Japonii po Nowym Roku, wpadłem w prawdziwy szał twórczy, przez kolejny tydzień będąc niczym na haju. Jeongguk próbował mnie nieco pohamować, ale aby nie musieć słuchać jego biadolenia, spędzałem całe dnie w moim studiu w Hybe, koncentrując się mocno na swojej pasji. Wracałem do mieszkania tylko spać, będąc głuchy na prośby mojego narzeczonego, by się nieco uspokoić. On tego zwyczajnie nie rozumiał. Nie widział mnie jeszcze w takim stanie, ale to było zawsze najlepsze, co mogło mi się przydarzyć. Nawet jeśli przez fascynację twórczą omijałem posiłki (które młodszy przynosił mi do wytwórni, niemal je we mnie wmuszając), to byłem gotów siedzieć całymi dniami nad dopracowaniem każdego szczegółu utworu. W ciągu tygodnia stworzyłem od zera pięć piosenek, z których każda już tylko czekała na nagranie jej przez któryś z zespołów lub solistów. Rósł też stos zużytych kubeczków po kolejnych kawach, które piłem, aby mieć siłę dalej pracować. Wynosiłem je z pokoju co rano, aby młodszy przy swoich wizytach nie truł mi o tym, bo w końcu złożyliśmy sobie obietnicę związaną z moim ograniczeniem kofeiny, a jego alkoholu. Ale to była wyjątkowa sytuacja, powinien to zrozumieć.

Ósmego dnia zacząłem się czuć jakoś nieswojo. Już w studiu zaczęła mnie boleć głowa, trochę kręciło w brzuchu, ale nie zważałem na to, zrzucając na karby zmęczenia. Następnego dnia rano czułem, że ciężko mi wstać z łóżka przez mocne zawroty głowy. Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy. Zwykle po takich maratonach twórczych po prostu byłem senny i głodny, często chudnąc przy okazji kilka kilo. Ale tym razem było naprawdę źle.

Dałem sobie kilka minut na zebranie sił, ale przy stawaniu poczułem, jak lekko kłuje mnie serce.

Chyba naprawdę przesadziłem. Albo to wyrzuty sumienia, że tym razem nie posłuchałem Jeongguka i skupiałem się tylko na pracy.

Tuż po tym poczułem taki ucisk w brzuchu, że z okropnym bólem ledwo udało mi się dotrzeć do łazienki. Chlust był taki, jakby ktoś przewrócił wiadro, a ja jęknąłem cicho. Na takie rewolucje nie byłem gotowy. W takim stanie nie było mowy, bym pojechał do Hybe. Ale nie zamierzałem też rezygnować z pracy, kiedy tak dobrze mi idzie. Dlatego po małym ogarnięciu się poszedłem na śniadanie.

Jeongguk chyba co nieco słyszał, bo od razu zaczął zadawać mi pytania i znów męczył mnie biadoleniem, że wyglądam blado i powinienem dzisiaj odpocząć. Kiwałem tylko głową, półprzytomnie, a po posiłku, z którego niewiele byłem w stanie ruszyć, i tak poszedłem do studia, by dalej tworzyć.

Jednak tym razem nie było mi dane oddać się całkowicie muzyce. Zwijałem się nieco z bólu, często wychodziłem też do łazienki. Około południa, kiedy wracałem z kolejnej wizyty w toalecie, zakręciło mi się w głowie i poczułem potworny skurcz w sercu. Nogi się pode mną ugięły, a kiedy próbowałem się czegoś złapać, niechcący przewróciłem stolik, na którym Jeongguk zwykle stawiał przyniesione przekąski. Szczęście w nieszczęściu, był aktualnie pusty, ale narobił nieco hałasu. To było jednak moje najmniejsze zmartwienie. Czułem, jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć. Jakby kurczyło się do rozmiaru małej fasoli, a potem rosło do wymiarów psa, robiąc to w takim tempie, że widziałem gwiazdy przed oczami.

– To u ciebie, hyung? Bo nie wiem, czy szukać jakiejś zniszczonej rzeczy po domu. Berry ma dzisiaj humorek... – usłyszałem za drzwiami, zaraz po cichym pukaniu.

"Take me away" - Jikook/Kookmin, YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz