37 - Shageki

117 13 18
                                    

3498 słów

~~~~~~~~~


Jimin:

Wielkimi krokami zbliżało się święto zakochanych. A ja pierwszy raz miałem je w pełni świętować! Znaczy ok, to nie tak, że wcześniej nie bywałem na randkach w tym dniu, ale tym razem miałem spędzić go z moim mężem, który był moją miłością na resztę życia.

Starałem się przygotować coś specjalnego – stworzyłem album pełen zdjęć, które robiłem na naszych randkach i w czasie wolnym w domu, aby zebrać nasze wspomnienia z tego krótkiego, aczkolwiek intensywnego czasu. Miałem też zamiar zabrać go na sesję ślubną, którą nie mieliśmy okazji zrobić przed wyjazdem na Bali (NO BO HALO, NIE WIEDZIAŁEM, ŻE WYJDĘ ZA MĄŻ). Ale to nie był dzień wolny od pracy, więc przede wszystkim musiałem udać się na zajęcia na uczelni.

Kyo uprzedził mnie dzień wcześniej, że szykuje dla mnie niespodziankę, dlatego nie zdziwiłem się, gdy po zajęciach otrzymałem SMS–a. Jednak nadawcą był Sunshine, a nie mój ukochany.

„Dzisiaj ja Cię odbieram. Czekam na parkingu"

Aż tak jest zajęty przygotowaniami? Co on znowu wymyślił? Jak nic zorganizował jakieś wydarzenie z pompą...

Wzruszyłem tylko ramionami, przyzwyczajony już do tych ekscentrycznych pomysłów. Od czasu wizyty w laboratorium czułem się spokojniejszy, wyposażony w nową wiedzę, jednak nadal nie pochwalałem pomysłu eksperymentów. Dałem sobie jednak spokój z próbami przemówienia mężowi do rozumu, bo był na to zbyt uparty. Ale nie o tym teraz, teraz skupiamy się na świętowaniu.

Na parkingu rozpoznałem auto, którym poruszał się Sunshine, więc od razu poszedłem w jego stronę, machając przyjaźnie. Chłopak wysiadł i otworzył mi drzwi od strony pasażera.

– Hej. To aż tak wielka niespodzianka? – zapytałem go, gdy zajmowałem miejsce.

Mój kierowca uśmiechnął się tylko tajemniczo i zrobił X rękami, najwyraźniej nie mogąc mi nic zdradzić. Zaraz po tym zamknął drzwi i przeszedł na drugą stronę, by zająć miejsce.

– Mam zasłonić oczy czy coś? – dopytywałem, rozbawiony tym wszystkim.

– Właściwie to...

Jakbym zgadł, bo Sunshine wyjął ze schowka czarną opaskę, nieco rozbawiony.

Westchnąłem na to ciężko.

– No nie wierzę... Dobra, niech będzie.

Zapiąłem grzecznie pas. I dopiero wtedy zawiązałem sobie oczy tak, by supeł mi nie przeszkadzał w opieraniu głowy.

Znajomy Kyo upewnił się jeszcze, że na pewno nie zostawiłem sobie żadnej szczeliny do podglądania, po czym ruszył.

– Tylko nie podglądaj. Tym razem musimy trochę się pospieszyć, bo nie zdążymy na czas – wyjaśnił, a ja poczułem jak ruszamy dość gwałtownie.

– Jasne. Tylko nie przesadzaj, proszę. Wolę się spóźnić, ale dojechać w jednym kawałku – ostrzegłem.

– Nie, spokojnie, aż tak nie będę szarżował.

Siedziałem spokojnie, trochę już przyzwyczajony do szybszej jazdy, bo w tej chwili Sunshine, podobnie jak na co dzień Kyo, nie przejmował się zasadami ruchu drogowego.

Nie odzywałem się też za bardzo, zastanawiając, co też mój mąż wymyślił. Dopiero lekkie zakołysanie autem wybiło mnie nieco z moich myśli.

– Ooo, lekkie wyboje – zauważył kierowca. – Podekscytowany?

"Take me away" - Jikook/Kookmin, YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz