Barcelona, 2022
Niedzielny wyścig w Hiszpanii właśnie dobiegł końca, a w padoku panowało delikatne zamieszanie. Dla Victorii był to dość pracowity dzień, ale ostatecznie mogła powiedzieć, że jest z niego zadowolona. A dla kierowców? Cóż, zależy jak dla kogo, ale ze swojego rezultatu zapewne nie był zadowolony Charles Leclerc, który wystartował z pole position i trzymał swoją pozycję przez cały czas aż do momentu, w którym zanotował defekt i nie mógł ukończyć wyścigu. Cały turniej wygrał Max Verstappen, a podium uzupełnili Checo i George Russell.
Przed chwilą skończył się czas na wywiady w strefie dla mediów, więc w padoku każdy powoli zaczynał się przygotowywać do opuszczenia go. Teraz wyjątkowo dużo ludzi przechodziło przez aleję serwisową. Gdzieś między nimi była też Victoria, która właśnie zmierzała w stronę motorhome'u Alpha Tauri do Pierre'a, kiedy nagle ktoś ją zawołał. Odwróciła się i zobaczyła dwójkę kierowców. Był to Carlos i Lando rozmawiający ze sobą. Dziewczyna naturalnie do nich podeszła i zagadała:
- Cześć, gratulacje dla was obu - posłała im uśmiech, po czym zapytała - co tam?
- Hej - zaczął starszy z nich, któremu humor szczególnie dopisywał - Wiesz, że jesteś zaproszona na imprezę, no nie?
- Chwila, na jaką imprezę? - zapytała zdezorientowana. Znowu impreza? Czyli oni tak zawsze? Spojrzała to na Lando, to na Carlosa i powiedziała - Nie to, że mi przeszkadza, chętnie przyjdę ale...wy tak zawsze macie imprezę po wyścigu?
- No a jak - wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste - no prawie zawsze, ale zazwyczaj tak.
- Impreza to jedno, ale teraz nie będzie taka zwykła - po raz pierwszy w tej rozmowie odezwał się kierowca Mclarena patrząc na dziewczynę z uśmiechem -To już trochę taka tradycja po Barcelonie - widząc pytający wyraz twarzy Victorii, podszedł do niej krok i zaczął tłumaczyć obrazując jej rękami- Carlos ma w Barcelonie swoją willę...więc co roku jak mamy tu wyścig, to imprez jest właśnie tam - po powiedzeniu tego wzruszył ramionami i spojrzał na przyjaciela, który tylko przewrócił oczami, ale zaraz uśmiech znowu pojawił się na jego twarzy. Dziewczyna spojrzała na obu z podziwem i pokiwała lekko głową.
- Tak, więc jesteś tam oczywiście też zaproszona - powiedział starszy - Pewnie wszyscy będą...ty też chodź, nie daj się prosić.
- Jasne, chętnie przyjdę. I tak nic bym nie robiła - posłała mu uśmiech, który on odwzajemnił.
- O tak! Szykuje się dobra impreza, a ty - Lando wskazał na Victorię spoglądając na nią - zapamiętasz ją dobrze i mam nadzieję, że nie tylko w tym roku i że będziesz z nami też na następnych - widząc rozbawienie dziewczyny jego słowami, sam się cicho zaśmiał.
Jeszcze chwilę rozmawiała z chłopakami, po czym udała się do swojego poprzedniego celu, czyli do garażu Alpha Tauri i Francuza. Tam z kolei po krótkiej rozmowie okazało się, że ten wiedział o imprezie i umówili się, że mogą pojechać na nią razem.
***
Kilka godzin później
Był dość ciepły wieczór, a dwójka przyjaciół właśnie dotarła przed willę kierowcy Ferrari. Victoria musiała przyznać - robiła wrażenie. Przez okna mogli zobaczyć, że w środku byli już ludzie więc niewiele myśląc, oni tez podeszli do drzwi. Pierre zadzwonił dzwonkiem i poczekali na odpowiedź. Po chwili otworzył im nie gospodarz, a młody kierowca Mclarena trzymając w ręku jakiś napój ze słomką. Machnął im bez słowa ręką żeby weszli do środka i najpierw krótko objął Vic, a później podał rękę Pierre'owi. Victoria tej nocy wyglądała pięknie, a przynajmniej tak się starała. Na sobie miała krótką, dopasowaną sukienkę, która mieniła się pod kolorowymi światłami i lekko pokręcone włosy opadające luźno na jej ramiona. Gdy nowoprzybyła dwójka wchodziła w głąb domu, Lando idąc za nimi zawiesił na chwilę oko na dziewczynie. Musiał przyznać - wyglądała doskonale.
CZYTASZ
Till you're mine ~ Charles Leclerc || Lando Norris
Hayran KurguMarzenia i plany młodej Victorii Devis legną w gruzach, na skutek znaczących wydarzeń w dzieciństwie. Nagle jest zmuszona zostawić wszystko za sobą. Ale czy na pewno wszystko stracone? A może to właśnie czas próby, w którym musi udowodnić swoją zawz...