9. Prawdy nie oszukasz

997 28 12
                                    


Monako, 2022

Stała na dość zagęszczonym lotnisku pośród innych ludzi, którzy na kogoś czekali. Trwało to dość długo ze względu na opóźnienie, ale w końcu pasażerowie zaczęli wychodzić. Jednak ona wypatrywała tylko jednego. W końcu on pojawił się w jej polu widzenia. Gdy tylko ją zauważył uśmiechnął się szeroko i podszedł do niej szybkim krokiem rzucając się jej na szyję. Victoria przytuliła go mocno o mało się nie przewracając. 

— Dobrze cię widzieć — powiedział chłopak radosnym głosem.

— Ciebie też — odpowiedziała z uśmiechem. Czy jej pobyt w Monako mógłby być jeszcze lepszy? Stali tak jeszcze przez chwilę, po czym ona wzięła od niego część bagaży i poszli w stronę wyjścia. 

Podeszli do samochodu, włożyli walizki i torby, a sami usiedli na przednich siedzeniach. Oczywiście to Victoria kierowała, a chłopak był pasażerem. Podróż nie była zbyt długa, bo trwała jakieś pół godziny. Po drodze cały czas rozmawiali, śmiali się i nie mogli się nacieszyć z tego, że się widzą, pomimo że rozmawiali dość często przez telefon. 

— I że musiałem przyjechać do Monako, żeby się z tobą zobaczyć...no wiesz co? — szatyn zeskanował teatralnie dziewczynę okiem i skrzyżował ręce udając obrażonego. 

— Oj zamilcz już, ciesz się, że się w ogóle zobaczyliśmy — zaśmiała się dziewczyna spoglądając na niego krótko rozbawiona i odwróciła znowu wzrok na drogę 

— A bo co? Bo królewna taka zapracowana że musiałaby znaleźć czas na spotkanie? — pasażer również się zaśmiał nadal nie zdejmując skrzyżowanych rąk z klatki piersiowej. Wtedy Victoria chciała mu klasycznie odpowiedzieć w ten sam sarkastyczny sposób, jednak zatrzymał ją dźwięk powiadomienia na jej telefonie.

— Cicho, lepiej zobacz kto to coś ode mnie chce, młody — rzuciła do chłopaka, a on wziął jej telefon i spojrzał na powiadomienie.

— No mówię, że zapracowana — wzruszył ramionami i odczytał — Oho. Pan Charles Leclerc...o ile tak mogę interpretować 'Charlie' — zaśmiał się pod nosem i spojrzał na dziewczynę.

— Dobra, daj to — wzięła telefon od chłopaka i weszła wiadomość od przyjaciela. Oczywiście nadal zwracała uwagę na drogę i była ostrożna, ale dała radę szybko odpisać na kilka wiadomości kierowcy.

— Ej! Nie pisz jak jedziesz, co jak co, ale że to ja muszę ci o tym mówić? Żenada Victoria, żenada — zażartował chłopak, po czym widząc, że już i tak wysłała wiadomość zabrał jej telefon z ręki i odłożył obok — Biznesy z Panem Leclerkiem, hm? 

— Nie, ale szybka zmiana planów — powiedziała w jego stronę — Co powiesz na to, że się z kimś spotkamy? 

— Jestem za — pokiwał głową krótko — a z kim?

— No a z kim możemy się spotkać jak pisałam z Charlesem? Pomyśl trochę, big brain — rzuciła. Od zawsze ich sposób rozmawiania na tym polegał. Sarkazm i żarty w ich konwersacjach był nieodłącznym elementem i oboje go bardzo dobrze nawzajem rozumieli.

— To spodziewam się, że z nim — wzruszył ramionami

— Ale błyskotliwy jesteś, kiedy Nobla odbierasz? — parsknęła śmiechem — Z nim i z jego bestie Pierrem. Takie małe spotkanko po latach, co?

— Oho — rzucił — No to proste, że akceptuję twoją zmianę planów. Przynajmniej pani zapracowana znalazła czas na spotkanie, szok. — również odpowiedział przy użyciu ironii, kochali do siebie tak mówić. Reszta podróży minęła im szybko i wesoło, zwłaszcza gdy szatyn przejął muzykę, która umilała im podróż.

Till you're mine ~ Charles Leclerc || Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz