🥀~Rozdział 1~🥀

281 28 10
                                    

🥀~Dzień~🥀

Perspektywa Kiary

  Każdy z nas kiedyś odejdzie z tego świata, ale tylko od nas zależy jak zostaniemy zapamiętani i czy w ogóle tak będzie...

Gdy promienie słoneczne zaczęły wchodzić do pomieszczenia, zrozumiałam, że znów usnęłam w miejscu, które od dawna stał się jedyną odskocznią od wszystkiego. Skrzywiłam się lekko, po czym się przeciągnęłam. Mówił wzrok automatycznie poleciał na papiery, które były przede mną. Niestety to nie był tylko koszmar, ale szara rzeczywistość.

Rachunki za prąd oraz sale w cale nie mogły magicznie zniknąć, najgorsze, że trzeb było je w końcu opłacić inaczej stracę wszystko na co moja mama pracowała wraz z tatą. Nie chciałam się przyznać sama przed sobą, ale to wszystko powoli zaczynało mnie przerastać. Na naukę tańca przychodziło coraz mniej dzieci czy dorosłych. Mało kiedy już ktoś przychodzi do takich miejsc, teraz wszystko można znaleźć w internecie i samemu się nauczyć.

Westchnełam, po czym zabrałam się za sprzątanie i przygotowaniem sali. Dzisiaj miałam jedną grupę, która miała przyjść, oby nie rozmyślili się za szybko tak jak poprzednicy.

Złapałam za ścierkę, po czym zaczęłam myć lustra. Pamiętam jak ćwiczyłyśmy tutaj z mamą. Na samo wspomnienie rodzicielki stanęły mi łzy. Tęskniłam za nią, za nimi. Jednak moje rozmyślenia przerwało otwieranie się drzwi. Odrzuciłam od razu ścierkę, po czym odwróciłam się w stronę nieznajomych.

— Dzień dobry. W czym mogę pomóc? — zapytałam patrząc na pięciu mężczyzn, którzy się uśmiechali.

— Zamówiliśmy tą sale, żeby poćwiczyć — wyjaśnił jeden z nich. — Jestem Anthony, szatyn to Calum, blondyn - Harlan, rudy - Dixon, a brunet Jean.

Kiwnęłam głową, chociaż w głębi duszy nie miałam pojęcia co oni chcą tutaj robić, ich miejscem była siłownia. Było to widać po mięśniach które mieli.

— Miło mi was poznać, ja jestem Miara Ortiz. Rozumiem, więc nie będę wam przeszkadzać — wyznałam i już chciałam odejść, gdy Anthony mnie złapał za rękę.

— W zasadzie przyszliśmy tutaj nie tylko ze względu na salę, ale potrzebujemy choreografa, który pomoże nam się dostać do konkursu.

Zaczynało się robić dziwnie, spojrzałam na niego sceptycznie, po czym wyrwałam dłoń z jego uścisku.

— Znacie podstawy tańcu? Naprawdę przyszliście tutaj po to? Przepraszam, ale naprawdę mi ciężko w to uwierzyć.

— Nie ty jedna, ale za chwilę zobaczysz na co nas stać — teraz zabrał głos Jean, a ja lekko się uśmiechnęłam.

— Jeśli mam się na to zgodzić, to chciałabym was zobaczysz w akcji i jeszcze dokładnie musicie mi powiedzieć o tym konkursie — wyznałam.

Mężczyzną nie było trzeba dwa razy powtarzać, od razu wzięli się za rozgrzewkę, po czym zaczęli się prezentować. Można powiedzieć, że wiedzieli jak się ruszać, ale było im daleko do perfekcji.

— To konkurs taneczny, prawda? — zapytałam, a oni kiwnęli głowami.

— To duża szansa dla nas. Za wygranie jest sto tysięcy dolarów, oczywiście, jeśli się zgodzisz podzielimy się równo.

Kiedy usłyszałam ile można wygrać, czułam jak oczy mi zaczęły błyszczeć. W końcu mogłabym opłacić wszystkie faktury i pomóc bratu.

Jednak nie miałam pojęcia co za tym wszystkim idzie, a słowa nie zawsze można dotrzymać...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐨𝐫𝐞𝐨𝐠𝐫𝐚𝐟"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz