🥀~Rozdział 7~🥀

146 19 2
                                    

🥀~Trening~🥀

Perspektywa Kiary

  Człowiek pod wpływem alkoholu nie zawsze jest w stanie za panować nad zwierzęcym instynktem. Często się mówi, że jest bardziej odważniejszy i mówi co to mi leży na sercu...

Cały świat nagle się zmienił, musiałam w końcu zaakceptować to co dawał mi los. Nawet jeśli nie byłam zawsze na to gotowa. Jednak pojawienie się chłopaków, było małym promyczkiem nadziei. Anthony nie pił na szczęście alkoholu, dzięki czemu mógł prowadzić.

— Na pewno nie jest to problem? — zapytałam, gdy siedzieliśmy w samochodzie Antoniego. Pożegnaliśmy się z pozostałymi, po czym jechaliśmy ulicami miasta.

Wcześniej jeszcze odebraliśmy moje rzeczy. Jednak sama nie wiedziałam jak się za to wszystko im odwdzięczę.

— Przestań, to nic wielkiego. Mam duży dom, już dawno jestem sam więc dobrze będzie się do kogoś odezwać.
Uśmiechnęłam się lekko, przynajmniej trochę uciszyło moje sumienie.

Kiedy zaparkował na podjeździe, wysiedliśmy z samochodu i podążyliśmy do środka. Domek był przytulny, jedno piętrowy. W środku była męska dominacja, wszelkie szarości i czerni.

— Nie zgubisz raczej się tutaj. Chodź zaprowadzę cie do swojego pokoju — wyznała, a ja kiwnęłam głową.

Kiedy zostałam sama musiałam uporządkować wszystkie myśli, które były w mojej głowie. Położyłam swoje pudełko, po czym rozpakowałam rzeczy na właściwych półkach.

Poszłam do łazienki, żeby wsiąść szybki prysznicu, po czym powiedziałam ciche dobranoc mężczyźnie, który coś sprawdzał na telefonie. Położyłam się do łóżka i miałam nadzieję, że następny dzień będzie już leszy...

*******

  Rano obudziły mnie promienie słoneczne, było mi tak dobrze, że nie mogłam wstać, ale trzeba było to w końcu zrobić. Kiedy się wyszykowałam w kuchni od razu spotkałam Antoniego, który robił śniadanie.

— Dzień dobry — uśmiechnęłam się w jego stronę, odwzajemnił to, po czym podał mi kanapkę i ciepłą herbatę.

— Zbieraj się, jedziemy do chłopaków, chyba znaleźli nam sale do ćwiczeń.

Tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Reszta ekipy była już na miejscu. Okazało się, że kuzyn Jeana ma wolną piwnice, może to nie był szczyt marzeń, ale nie mogliśmy gardzić salą. Najważniejsze, że mieliśmy gdzie ćwiczyć. Zaczęliśmy powoli trening, po czym znów ćwiczyliśmy do etapów konkursów.

— Myślicie, że damy radę w tym wszystkim? — zapytał nagle Calum, a ja się skrzywiłam. — Wątpię, to nie jest nic nowego.

— Najważniejsze to duch zespołu. Nie możemy myśleć, że nam się nie uda, ponieważ... Po co to wszystko robimy. Tyle ciężkiej pracy nie może pójść na marne. Najważniejsze to poczujcie się w rytm muzyki. Zwycięstwo będzie wspaniałe, ale jeśli będziemy na innych miejscach to też nie kłopot. Musimy się dostać najpierw, później będziemy myśleć co robić dalej.

Chciałam, żeby wzięli moje słowa na poważnie, ale jedna dziewczyna nie mogła konkurować z tyloma mężczyznami...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐨𝐫𝐞𝐨𝐠𝐫𝐚𝐟"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz