🥀~Rozdział 3~🥀

185 24 2
                                    

🥀~Szukanie~🥀

Perspektywa Kiary

  To, że pewnego dnia kie wytrzymujemy bólu, który cały czas jest w nas nie oznacza wcale, że się zaczynamy się poddawać. Nie zawsze możemy wszystko brać na siebie. Mamy dwie opcje, dusić to w sobie, aż dotrzemy do punktu krytycznego, albo wykrzyczeć jak nam źle...

— Daj mi to wszystko wyjaśnić, potrzebowaliśmy ciebie, może też nie do końca do tego konkursu...

— Tak? A wiesz jak ja to widzę? Chcieliście się tylko mną zabawić. To co robicie nie można nazwać tańcem. Podchodzi do stripu, jak mam wam ufać! Odchodzę. — po tych słowach odeszłam. Nie miałam siły znów znosić to co działo się kilka lat temu.

Wróciłam szybko do sali, w którym uczyłam, po czym przeszłam do swojego biura. Spojrzałam na zdjęcie mojej rodziny i na chwilę przeniosłam się w tamtym momencie. Byliśmy tacy szczęśliwy, gdyby nie to, że wszystko runęło jak za machnięciem różdżki.

Ranek, jednak nie był lepszy od nocy, gdy tylko otworzyłam sale do środka wszedł mężczyzna, który już czekał. Za nim zaczęli podchodzić inni, a ja się skrzywiłam.

— O co chodzi? Kim Panowie są? — zapytałam że strachem. — Zostawcie te głośniki.

— Niestety to już wszystko nie należy do Pani, a jest własnością banku. Nie płaciła pani żadnych rat, nie możemy już dłużej czekać zabieramy to miejsce. Chłopcy do roboty.

Nie mogłam w ro wszystko uwierzyć, marzyłam, żeby się obudzić, że to tylko zwykły koszmar, ale tak się nie stało. W pośpiechu złapałam za pudło, w którym były moje rzeczy.

— Nie możecie tego zrobić, ja wpłacę wszystko tylko potrzebuje czasu — zaczęłam, ale urzędnik mi przerwał.

— Banki pożyczają pieniądze, a nie rozdają. To Pani decyzja, powinna to Pani sprzedać już dawno — po tych słowach mnie wygonił z pomieszczenia.

Byłam załamana, wszystko na co pracowała moja mama zniknęło wraz z nią. Nie wiedząc co robić dalej, postanowiłam iść do parku, żeby się wyciszyć. Jednak, kiedy dotarłam na miejsce, gdzie wczoraj zrozumiałam prawdę, skrzywiłam się.

Najgorsze, że potrzebowałam pieniędzy, nie mogę jeszcze stracić brata. Musiałam ich znaleźć jak najszybciej. Może, jeszcze zostanie coś na odkupienie sali.

Zaczęłam wypytywać ludzi, czy widzieli tancerzy z wczoraj, ale na to pytanie wszyscy odchodzili. Kiedy miałam już odchodzić, zobaczyłam dziewczynę, która tańczyła z Calumem. To była moja ostatnia nadzieja. Podeszłam nieśmiało do niej, a ta tylko prychnęła.

— Jeśli myślisz, że wyciągniesz ode mnie jakieś informacje od Caluma, to sobie odpuść. Nie bawi się w związki wyznała, a ja się skrzywiłam.

— Tak naprawdę chciałam się zapytać czy gdzie przebywają, muszę coś z nimi wyjaśnić — wyznałam.

Dziewczyna zaczęła się śmiać, a ja nie byłam pewna jak mam się zachować. Jednak może nie weźmie mnie za idiotkę i naprawdę mi odpowie na pytanie.

A nadzieja umiera zawsze ostatnia...

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐂𝐡𝐨𝐫𝐞𝐨𝐠𝐫𝐚𝐟"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz