ROZDZIAŁ 1

1.4K 37 9
                                    


📍Bahrajn 02.03.2025r.

- Co jest do cholery?! Ten nowy gość z Mercedesa wypchnął mnie z toru!- powiedział przez radio wkurzony Leclerc, po tym jak minął go bolid z numerem 27.

Przed wyścigiem zjadała ich wszystkich ciekawość, kto jest tajemniczym zawodnikiem Mercedesa, ale już po pierwszym wyścigu Charles może stwierdzić, że raczej się nie polubią.

- Świetna robota Manon, tylko tak trzymaj. Na razie jesteś P2, a przed tobą już tylko Max- usłyszała przez radio, uśmiechając się w duchu, że w końcu robi to co kocha i znakomicie jej idzie.

Po wczorajszych kwalifikacjach, w których niestety nie wystąpiła, startowała z czwartego miejsca. "Dzięki Bogu kierowca rezerwowy skończył na takiej, a nie dalszej pozycji" pomyślała, kiedy Toto przekazywał jej tą informacje. Nie byłoby dla niej problemem wyprzedzenie kilku więcej kierowców, ale czas to skarb i wolałaby go nie marnować. Z takim właśnie przekonaniem, właśnie obejmowała prowadzenie w pierwszym wyścigu sezonu 2025, wyprzedzając mistrza świata z zeszłego roku.

"Ależ mi mistrz. Jak i jeden, tak i drugi" zaśmiała się w głowie, mając na myśli dwóch kierowców za nią.

- Manon Senna właśnie wygrywasz swój pierwszy wyścig w Formule 1!! Gratulacje i dziękujemy!- skomentował zadowolony z dziewczyny jej inżynier wyścigowy.

- To nasz powrót na szczyt ludzie! Dziękuję.

Brazylijka dokończyła swoje okrążenie i zaparkowała bolid przy wielkiej jedynce. Była zadowolona z rezultatu, ale to dopiero początek tego na co ją stać. Powoli wyszła ze swojego bolidu, uniosła głowę do góry i jak miała w zwyczaju posłała całusa ku niebu. Dobrze wiedziała, że ojciec ją ogląda i albo jest zajebiście zadowolony, albo ją przeklina, że poszła w jego ślady. Wiedziała jednak jedno, mimo wszystko na pewno jest z niej dumny.

Po tym wzięła głęboki wdech i ściągnęła swój kask, z którego wydobyły się bardzo długie brązowe włosy, które poprawiła jednym ruchem ręki. Chwila, w której świat ujrzał jej twarz, jakby zatrzymała czas i każdy tylko przyglądał się jej w szoku. Sekundę później wszystko jednak wróciło do normy i z każdej strony można było usłyszeć szepty i kliknięcia aparatów. Manon nic sobie z tego nie robiąc, tylko uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do świętującego już zespołu, żeby im podziękować. Jej każdy ruch był przemyślany, spokojny i pełen swobody, zupełnie jakby przed chwilą nie przejechała ponad dwu godzinnego wyścigu, w skrajnym upale. Szybko uścisnęła członków swojego zespołu i spokojnie udała się do po wyścigowego pokoju zwanego "cool down room".  Musiała się bowiem szybko czegoś napić, bo w ustach czuła totalną pustynię, w końcu co się dziwić.

W pokoju była pierwsza, więc odłożyła swoje rzeczy, przetarła nieskazitelną, opaloną twarz ręcznikiem i wzięła do ręki butelkę z zimną wodą, siadając na jednym z przygotowanych krzeseł. Pociągnęła długi łyk, przymykając oczy z rozkoszy, jaką przyniosło jej to orzeźwienie, jednak długo nie nacieszyła się ciszą, bo zaraz usłyszała dwa męskie, żywo dyskutujące głosy. Nie otwarła jednak oczu i dalej piła swoją zimną wodę, z nadzieją, że może jej nie zauważą. Tak było to niemożliwe, ale cóż, pomarzyć zawsze można.

- Kim ty jesteś do cholery i za kogo się uważasz?!- pytanie ewidentnie było skierowane do niej i mogła też poczuć na sobie czyiś wzrok. Charles był jeszcze bardziej zirytowany postawą dziewczyny, po tym jak mu nie odpowiedziała, ba nawet na niego nie spojrzała, tak jakby w ogóle go nie usłyszała- Słyszałaś?!- ponownie nie zareagowała, dopóki nie dopiła ostatnich kropli swojej wody. Słyszała, że osoba, która do niej mówi jest już dość, wkurzona? poirytowana? Cóż mało ją to obchodziło.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz