ROZDZIAŁ 44

362 43 4
                                    

30.07.2025r.

*Charles*

Ostatnie wyścigi szły mi co najmniej tragicznie. Nie raz przyłapałem samego siebie na szukaniu jej wzrokiem w padoku czy też na torze. Nigdzie jednak nie było widać jej długich, miękkich, błyszczących, brązowych włosów. Co prawda zawsze wydawałby mi się one ciemniejsze, praktycznie czarne, bynajmniej do momentu, kiedy zobaczyłem, jak padają na nie poranne promienie słońca. Wyglądała tak, jak śpiący anioł. Nie wiem nawet, jak określić to co przy niej czuję. Za każdym razem dziwię się, że miałem takie szczęście i ją spotkałem (pomijając to, jak rozpoczęła się nasza znajomość oczywiście). Wiem, że na nią nie zasługuję, ale nie mogę dać jej odejść. Nie dam rady bez niej. Już teraz nie daję rady.

Próbowałem rozmawiać z Tonym i dowiedzieć się czegoś więcej, gdzie jej szukać, cokolwiek, ale okazało się, że sam nie wiedział. Dobiło mnie to jeszcze bardziej. A co jeśli coś jej grozi? Jeśli coś się stało, a mnie tam nie ma? Te pytania nie dawały mi spokoju i prześladowały każdej nocy. Nie potrafiłem już spać bez niej obok. Nigdy nie sądziłem, że aż tak się uzależnię od czyjejś obecności. Manon jednak nie jest dla nie "tylko kimś", jest dla mnie wszystkim.

Właśnie rozpoczęła się przerwa wakacyjna, którą razem planowaliśmy jeszcze jakieś trzy tygodnie temu. Nie mogła się doczekać, aż w końcu będziemy mieli cały czas tylko dla siebie i nie powiem, że ja również nie skakałem ze szczęścia. Cóż, życie miało jednak inne plany.

Jej wypadek też prześladuje mnie po nocach, tak samo jak ten krótki moment w szpitalu. Już dawno nie widziałem jej z tak wściekłą, a za razem obojętna miną, jak tamtego dnia, kiedy wyrzucała mnie i Pierra ze szpitala.

Pierre. No właśnie. Coś ewidentnie jest nie tak, ale nie mam pojęcia o co mogli się pokłócić. Byli przecież najlepszymi przyjaciółmi! Na początku byłem o to nawet nieźle zazdrosny, bo to ja przecież przyjaźniłem się z Gaslym od dzieciństwa, ale to było zanim bardziej poznałem Manon. Później już przestało mi to przeszkadzać.

Nie miałem ochoty w ogóle opuszczać mieszkania. Całymi dniami siedziałem bez celu wpatrując się w ściany. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Arthur tylko sprzątał bałagan, który narobiłem, przywoził jedzenie, którego nigdy nie tknąłem i próbował wyciągnąć mnie z pokoju- bez skutecznie. W końcu, jak zakładam, wysłał do mnie mojego trenera, żebyśmy zaczęli szybciej treningi. Andrea przychodził każdego dnia i wyciskał ze mnie siódme poty. Nie przeszkadzało mi to jednak. Sam narzucałem sobie jeszcze więcej, kiedy trenowałem samemu, cóż, aż do momentu, kiedy czułem, że zaraz zemdleje, albo zwymiotuję. Musiałem się w końcu na czymś skupić, żeby cały czas o niej nie myśleć.

Później nawet kilka razy próbowałem się dodzwonić do Pierra. Bez skutku. Nie było z nim w ogóle kontaktu, co było dość dziwne biorąc pod uwagę jego uzależnienie od telefonu. Porzuciłem więc próby skontaktowania się z nim.

Jeśli jednak chodzi o Manon... Na początku dzwoniłem codziennie po kilka razy, ale w końcu przestałem. Cóż, zamiast tego, dzwoniłem tylko raz w tygodniu, ale pisałem codziennie. Miałem głupią nadzieje, że może kiedyś odbierze, albo odpisze. Nic z tego. Cały czas była poza zasięgiem. Poleciałem nawet do Brazylii, żeby zobaczyć czy może nie wróciła do domu rodzinnego (adres podesłał mi Tony, ale od razu mnie uświadomił, że nie mam co się łudzić). Tony się oczywiście nie pomylił, bo drzwi otworzyła mi Palmer. Co prawda zaprosiła mnie do środka, ale nie skorzystałem. Nie mógłby być w jej domu rodzinnym bez niej. Nie w takiej sytuacji. Palmer zaoferowała mi w takim razie spacer po mieście razem z Uno, podczas którego trochę porozmawialiśmy i poznaliśmy się lepiej. Odwiozła mnie później na lotnisko. Sama wybierała się bowiem do Wielkiej Brytanii, gdzie miała spotkać się w końcu z Lando. Zdała wszystkie swoje egzaminy i skończyła studia prawnicze, więc mogła wreszcie odpocząć. Pogratulowałem jej oczywiście i rozstaliśmy się na lotnisku. Wróciłem do Monako i dalej żyłem swoją bezcelową rutyną. Choć życiem bym tego nie nazwał...

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz