ROZDZIAŁ 17

681 34 0
                                    

📍 Monte Carlo, Monako

Manon właśnie piła swoją wieczorną kawę, kiedy jej spokój zniszczył odgłos wydawany przez dzwonek. Ciężko westchnęła, że ktoś ośmielił się zakłócić jej tą wspaniałą chwilę i poszła otworzyć. W drzwiach zastała dobrze znanego jej Francuza.

- Zostawiłaś mnie- to były pierwsze słowa, które padły z jego ust, od razu po tym jak Brazylijka otworzyła mu drzwi.

- Okayy. Również dobrze cię widzieć Gasly- odpowiedziała, wpuszczając go do środka.

- Czemu nic nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz wcześniej?- zapytał z wyrzutem, a ona tylko wzruszyła ramionami- Tylko tyle masz do powiedzenia?

- Ale o co ci chodzi? Nie miałam humoru, to wróciłam wcześniej- odpowiedziała, upijając łyk ciepłego napoju.

- Nie zawsze przecież będziesz wygrywać Manon. Nie ma co się smucić. Spójrz na mnie czy Lando, my nie wygrywamy, a cały czas jesteśmy radośni- próbował ją jakoś pocieszyć, ale ta tylko pokręciła głową.

Pierre sam zrobił sobie kawę i usiadł obok Brazylijki.

- Co cię męczy?- zapytał w końcu.

- Nic- odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc.

- Właśnie widzę.

- Zajmij się sobą Gasly.

- Ja się sobą potrafię zająć w przeciwieństwie do ciebie, jak widzę.

- Ależ ty jesteś zabawny naprawdę.

- Przestań się użalać nad sobą i zbieraj się.

- Nigdzie nie idę.

- Idziesz.

- Nie.

- Wiesz co? Lando miał jednak rację. Twoim ulubionym słowem jest 'nie'- zaśmiał się Francuz, a Manon która odnosiła kubek do kuchni, po drodze chwyciła poduszkę i rzuciła nią prosto w jego twarz- Ała! Czemu ty mnie cały czas bijesz?- nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

- Jesteś tak samo dziecinny i durny jak Lan naprawdę- skomentowała, podśmiechując się.

- No nareszcie! Trochę uśmiechu na tej ponurej twarzy- skomentował, dobrze wiedząc, że już poprawił jej humor- No to teraz się zbieraj.

- Nie ma takiej opcji Gasly.

- No dalej. Nie daj się prosić. Będzie Lando i Max... i Daniel- zaczął ją przekonywać.

- Nie mogę.

- A to niby dlaczego?

- Tony i Mer powinni tu zaraz być.

- Mer?

- Palmer. Siostra Tonego.

- Świetnie!- klasnął w ręce- W takim razie ją też zabierzemy. Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, ale radziłby ci iść się już...- *dzwonek*- ...ogarniać.

- To pewnie oni!- zawołała z radością Manon i już pobiegła otworzyć drzwi.

- Arii!!!- wykrzyczała młoda Brazylijka i rzuciła się w ramiona kuzynki.

- Hej Mer. Też tęskniłam- powiedziała, odwzajemniając uścisk i zapraszając ją do środka- Gdzie zgubiłaś Tonego?

- Mówił, że jest zmęczony i pojechał do siebie się położyć- powiedziała, idąc za Manon do salonu, gdzie na kanapie cały czas siedział Pierre.

- Mam nadzieję, że ty nie jesteś zmęczona Palmer- odezwał się Francuz, wstając ze swojego miejsca- Pierre Gasly- przedstawił się, podając młodszej Brazylijce dłoń.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz