ROZDZIAŁ 25

661 38 1
                                    

📍 18.05.2025r. Miami, Stany Zjednoczone

Obudziła się wcześnie rano i od razu zalały ją wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Powoli usiadła na kanapie i spojrzała na jeszcze słodko śpiących w łóżku braci. Pokręciła z uśmiechem głową na ten widok, ale zaraz znowu zalała ją masa myśli na temat tego co się właściwie stało z Arthurem. Chłopak nigdy się tak nie zachowywał, a przynajmniej nie od kiedy go znała. Zawsze zachowywał się jak duże dziecko, ciągle uśmiechnięty i radosny. Bała się co mogło się stać, aby doprowadził się do takiego stanu. Musiała to jednak z niego wyciągnąć i mu pomóc, tak jak i on jej pomagał.

Wzięła pierwsze lepsze ciuchy i przebrała się w łazience. Przy okazji też powiesiła ubrania braci na grzejniku, aby do końca przeschły. Po tym cicho wyszła z pokoju i poszła po śniadanie dla całej trójki.
Na dole spotkała Tonego zajadającego się swoim królewskim śniadaniem.

- Wszyscy żyją?- zapytał, pociągając łyk zielonej herbaty.

- Chyba- westchnęła, opadając na krzesło obok.

- Nie brzmi to dobrze- zauważył.

- Bo nie jest dobrze. Jest strasznie. On nie da rady dzisiaj wystartować Tony- końcówkę wypowiedziała szeptem, tak aby tylko oni słyszeli.

- To nie twoja wina Ari.

- No wiem, ale wciąż.

- Dowiedziałaś się co się stało?

- Nie. Jeszcze nie. Przyszłam po śniadanie i jak wrócę to go obudzę i zobaczymy co się uda z niego wyciągnąć. Życz mi powodzenia- dodała wstając i podchodząc po swoje zamówienie. Tony tylko kiwną jej na pożegnanie i wrócił do swojego śniadania.

Manon tymczasem wróciła do pokoju z torbą jedzenia w jednej ręce i dwoma kawami w drugiej. Cicho zamknęła drzwi i położyła wszystko na mały stolik. Dopiero też po tym rozejrzała się po wnętrzu i jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem osoby wychodzącej akurat z łazienki. Charles już nie spał, a co ciekawsze właśnie wyszedł z jej łazienki w mokrych włosach i z ręcznikiem owiniętym wokół pasa. Wtedy również zwróciła uwagę na jego imponujące mięśnie, które pięknie rysowały się po dopiero co wziętym prysznicu.

- Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko, że skorzystałem z twojego prysznica. Nie chciałem go zostawiać samego w pokoju- wytłumaczył się, wskazując na brata. Manon dopiero wtedy wróciła wzrokiem do jego twarzy, która była wykrzywiona w cwaniacki uśmieszek. Dziwne by było gdyby nie zauważył, że trochę się gapiła.

- Taa, w porządku- machnęła ręką- Tylko proszę cię włóż na siebie jakieś ciuchy, co?- dodała zaraz z sarkazmem i zmieszaną miną.

- Rozpraszam cię?- zapytał, a uśmieszek nadal nie schodził mu z twarzy.

- Mam lepsze- prychnęła pod nosem.

- Nie sądzę.

- Nigdy się nie dowiesz.

- Przyjmuję wyzwanie- odpowiedział głosem pełnym przekonania, na co dziewczyna ponownie prychnęła.

- Co jest do cholery?!- wtedy usłyszeli oszołomiony głos Arthura, który siedział na łóżku z szeroko otwartymi oczami. Tak, scenka w której się obudził pozostawiała dużo do życzenia i jego wyobraźnia zdecydowanie powędrowała nie w tym kierunku. Manon jak i Charles odwrócili się w stronę kierowcy Audi z porównywalnym zdziwieniem i skrępowaniem.

- Czemu jesteś nagi?!- wskazał ręką starszego brata- I co tu tu robisz?!- tym razem zwrócił się do Manon- Gdzie ja jestem w ogóle?! Czy ktoś mi to wszystko wytłumaczy?!- oj tak, był bardzo zdezorientowany, a z jego pytań Manon wywnioskowała, że nie koniecznie pamięta wczorajszy wieczór.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz