ROZDZIAŁ 8

738 40 3
                                    


📍Monte Carlo,Monako

Po wszystkim co się ostatnio stało Manon potrzebowała porządnej przerwy, ale na takową nie miała niestety czasu.

Znowu wszystkich odtrącała.

Znowu nie odbierała telefonów, ani nie odpisywała na wiadomości.

Chciała zniknąć, ale nie mogła. Nie wiedziała też jak później spojrzy Francuzowi w oczy...

W ten weekend ma jednak kolejny wyścig do wygrania i musi się skupić, dlatego też właśnie wylewała z siebie siódme poty na siłowni.

Tony wiedział o wszystkim co się stało i był bardzo wdzięczny, że Pierre mu o tym powiedział. Cały czas zbierał się, żeby poruszyć z nią ten temat, aż do teraz...

- Nie powinnaś go wyrzucać- powiedział nagle, ale Manon od razu wiedziała o kogo mu chodziło.

- Tak jest lepiej- odpowiedziała, dalej wykonując ćwiczenie.

- Dla kogo Ari? Dla niego? Dla ciebie?

- Dla wszystkich.

- Okłamujesz sama siebie i dobrze o tym wiesz.

- Nie jestem dzieckiem Tony.

- A tak się zachowujesz! Ludzie chcą ci pomóc, a ty wyrzucasz ich ze swojego życia jakby byli śmieciami. Zrozum, że Pierre naprawdę chce ci pomóc i ja też.

- Skończyłeś?

- Nie! Nie skończyłem, bo dobrze wiesz, że mam rację. Wiem, że się boisz, ale spróbuj. Chociaż spróbuj. Błagam cię Ari. Nie mogę znowu patrzeć jak się niszczysz...

- Do zobaczenie jutro na lotnisku Tony. Nie spóźnij się- powiedziała jedynie i wyszła.

Antony w sumie spodziewał się takiej reakcji, ale nie miał zamiaru się poddać. Nie tym razem...
_________________________________

📍Arabia Saudyjska

Jak najszybciej odebrali karty do swoich pokoi i rozeszli się bez wypowiedzenia ani jednego słowa. Tony miał pokój piętro niżej niż kuzynka, dlatego już zniknął za drzwiami windy. Manon spokojnie dotarła pod swój pokój, ale pod drzwiami zastała kogoś, kto zburzył ten spokój.

Pierre szybko się wyprostował, kiedy zobaczył dziewczynę, która szła aktualnie w jego kierunku. Zdawał sobie sprawę, że ta rozmowa może nie skończyć się dobrze, ale musiał spróbować. Nie miał innego wyboru...

- Manon...- odezwał się jako pierwszy, odsuwając się od drzwi- Musimy porozmawiać- dodał, kiedy dziewczyna podeszła bliżej.

- Nie, nie musimy- odpowiedziała, otwierając drzwi do swojego pokoju.

- To nie było pytanie- powiedział poważnie, ale dziewczyna tylko prychnęła, wchodząc do środka. Już miała zamykać drzwi, kiedy Pierre wepchnął się za nią do środka- Nie żartuje Manon- dodał tym samym tonem, zamykając za sobą drzwi.

- Po prostu o tym wszystkim zapomnij i tyle. Problem z głowy.

- Kim był dla ciebie Jules?- zapytał, ignorując to co powiedziała.

- Nie będziemy o tym rozmawiać.

- To po jego śmierci się taka stałaś?- to było już bardziej stwierdzenie, niżeli pytanie.

- Co proszę?

- Lando mi mówił, że jakieś wydarzenie zmieniło cię na zawsze. I tym wydarzeniem była śmierć Julesa, więc pytam kim on dla ciebie był Manon- mówił powoli, akcentując każde słowo i zbliżając się do dziewczyny.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz