ROZDZIAŁ 37

574 40 3
                                    

📍Montreal, Kanada

- Czy ty nie masz żadnej diety?- rzucił Lando z posępną miną, bo po raz kolejny musiał patrzeć, jak Manon przy śniadaniu je naleśniki skąpane w syropie klonowym, kiedy on miał jakieś roślinną papkę.

- Mam i nie mam- odpowiedziała jedynie, popijając swój posiłek kawą.

- Ariana i tak za mało je i jest na granicy wagi, więc może jeść praktycznie co chce i kiedy chce- odpowiedział za nią dokładniej Tony, w między czasie rzucając jej niezadowolone spojrzenie. Kuzyn, jako jej trener personalny musiał pilnować jej wagi i diety, a ta wcale nie ułatwiała mu pracy.

Manon tylko westchnęła na komentarz kuzyna i skupiła się intensywnie na naleśnikach. Charles, który siedział na przeciwko niej bacznie się jej przyglądał, ale nic nie powiedział. Zapamiętał, żeby porozmawiać z nią o tym później. Pamiętał bardzo dobrze, że kiedyś, a może nawet nadal miała z tym problemy.

- Tooo... kiedy idziemy na miasto?- zagadnął z powrotem Lan, żeby rozluźnić napiętą atmosferę, która zapadła przy stoliku. Nie chciał poruszać tego wrażliwego tematu, ale jak zawsze szybciej robi, niż myśli, a przynajmniej tak by powiedziała Manon.

- Za godzinę pasuje?- zaproponował Tony, rozglądając się po osobach, które siedziały przy stoliku.

- Mi pasuje. Dam znać reszcie. Manon? Charles?- patrzyli na nich z wyczekiwaniem.

- Mam inne plany na dziś- odparła obojętnie Brazylijka, nie odwracając wzroku od posiłku. Nikt nie ważył się pytać co dziewczyna miała w planach, bo jej posępna mina mówiła wszystko. Spojrzenia przeniosły się teraz na kierowcę Ferrari.

- Nie dam rady dzisiaj- powiedział nieco niezręcznie.

- A co masz zamiar robić?- nie dawał za wygraną Norris.

- Muszę załatwić parę spraw.

- Jakich spraw?

- Powiedział, że nie może tak?- odezwała się Manon z głosem pełnym irytacji i mierzyła przyjaciela wzrokiem od którego wszyscy woleli szybko uciekać-  To daj mu spokój- dodała jeszcze i wyszła, zmierzając do windy.

- A jej co dzisiaj?- zapytał szeptem Lando patrząc to na Charlesa, to na Tonego, który podążał wzrokiem za kuzynką ze zmartwioną miną. Zanim jednak Norris uzyskał jakąkolwiek odpowiedź, został sam przy stoliku.

Manon tymczasem wróciła do swojego pokoju hotelowego i postanowiła się przebrać i pójść pobiegać, żeby się odstresować po tej porannej... konwersacji. Nie lubiła o tym wspominać, a szczególnie tak otwarcie, a szczególnie przy Charlesie. Wiedziała, że teraz po tym wyznaniu Tonego Monakijczyk nie odpuści jej tego tematu.

Przebrała się w czarne leginsy, narzuciła na bluzę i wyszła z pokoju. W progu wpadła jednak na Tonego.

- Ariana.

- Antony.

- Gdzie idziesz?

- Wychodzę.

- To widzę.

- A więc nie wiem o co pytasz- chciała go wyminąć, ale zastawił jej drogę- Potrzebujesz czegoś?

- Posłuchaj mnie po prostu- westchnął, rozkładając ręce- Posłuchasz?

- No przecież słucham- warknęła.

- Widzę, że od jakiegoś czasu jest... lepiej. Wiesz w sprawie...

- Wiem o co ci chodzi, ale skoro jest lepiej, jak to powiedziałeś, to nie rozumiem po co ta rozmowa. Wybacz, ale chciałam wyjść pobiegać- zaczęła już iść w stronę wind.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz