📍09.06.2025r. Barcelona, Hiszpania
Wczesną pobudkę zagwarantowała jej spanikowane Mer, która dzwoniła aby przekazać jej wszystkie informacje związane z weselem. Obrusy nie takie, jakie miały być, dostawy kwiatów się opóźniły, ona nie ma się w co ubrać, a Tony jeszcze bardziej ją irytuje bla, bla, bla... Palmer była perfekcjonistką pod tym względem i jeśli coś nie idzie po jej myśli, wpadała w panikę. Tony zawsze widział w tym jednak okazję, żeby dokuczyć siostrze i utrudnić jej życie. Niestety teraz była na niego skazana, póki Manon we wtorek nie wyląduje w Brazylii.
A, no i oczywiście dzwonili do niej nie tylko po to, aby się wyżalić, ale także po to, żeby złożyć jej życzenia urodzinowe. Manon nigdy nie przepadała za urodzinami, ale po śmierci Julesa w ogóle przestała je obchodzić. Nie była w stanie i wszyscy to uszanowali. Od tamtej pory nie było żadnych przyjęć urodzinowych, prezentów i niespodzianek. Jedyne co przyjmowała to kwiaty i miłe słowa. Każdy kto ją wystarczająco dobrze znał, wiedział o tym i nie narzucał się.
Większość kierowców z tego co wiedziała, już opuściła Hiszpanię i wróciła do siebie. Trzeba wykorzystywać w końcu każdą wolną chwilę, kiedy jest się kierowcą F1. Ona sama wylatuje stąd z Pierrem prosto do Brazylii dopiero jutro. Zdecydowała tak, żeby pobyć jeszcze chwilę sama w ciszy i spokoju. Dobrze zdawała sobie sprawę, że gdyby wróciła wcześniej do domu, nie daliby jej spokoju i nie miała by szans, żeby odpocząć. Kochała swoją rodzinę, to jasne, ale każdy potrzebuje prywatności, a o nią ciężko, kiedy wszyscy mieszkają razem w jednej posiadłości. No i dochodzi do tego jeszcze fakt, że nigdy nie ma jej w domu ze względu na wyścigi, także kiedy w końcu się zjawia, każdy chce z niej wyciągnąć jak najwięcej się da. Męczące.
- Ziemia do Manon. Żyjesz? Halo?- z rozmyśleń wyrwał ją głos przyjaciela i jego ręka machająca niebezpiecznie blisko jej twarzy.
- Hymm?
- Pytałem, jakie masz nastawienie przed tym weselem. Z tego jak cię znam to wiem, że nie lubisz takich... rzeczy.
- Taaa, wielkie wesele, na którym każdy będzie się pytał jak mi idzie, co tam u mnie, czy już kogoś mam i takie tam. Oczywiście bardzo się cieszę Pedro, wiadomo- odpowiedziała z sarkazmem, na co ten przewrócił oczami.
- A tak na serio- ciągnął. Westchnęła.
- Cieszę się, że w końcu zobaczę się z całą rodziną, ale nie lubię być przez nich oceniana i wypytywana o każdy najmniejszy szczegół mojego prywatnego życia- mówiła zirytowana. Oczywiście nie chodziło jej tu o tą najbliższą rodzinę, tylko o osoby z którymi widzi się raz na ileś lat, które nie mają zielonego pojęcia o niej i jej życiu- Oni potrafią mnie tylko ocenić, za to, że zamiast bycia kolejnym pokoleniem prawników, wybrałam sobie taką "niepoważną" pracę. Nie znają mnie, a mają czelność wytykać mi błędy i jeszcze wplątywać w to wszystko winę mojego ojca. To jest niedorzeczne!- zawsze, kiedy o tym mówiła, bądź nawet myślała, niepotrzebnie się denerwowała.
- To prawda, to niedorzeczne, ale powinnaś posłuchać samej siebie i się tym nie przejmować. Jesteś jedną z silniejszych osób jaką znam i wiem, że nie dasz się złamać, nawet własnej rodzinie- pocieszył ją, na co ta się z ulgą uśmiechnęła.
- Dzięki Pedro. Naprawdę- z ulgą wypuściła powietrze z płuc- Chyba pójdę jeszcze popływać. Muszę to z siebie wyrzucić przed tym, jak się tam pojawimy- dodała.
- Dobra, w takim razie jeszcze dziesięć basenów- rzucił i szybko poderwał się z leżaka, chwycił ją w talii i wskoczył do basenu.
- Utopie cię, przysięgam!
- Najpierw musisz mnie dogonić! Zobaczymy, kto szybciej pływa- zaśmiał się i był już w połowie długości basenu. Manon tylko pokręciła głową i dołączyła do niego.
CZYTASZ
Hall of Fame/ C.L.
Teen FictionAriana Manon Senna tak samo utalentowana jak ojciec, tak samo szybka i zdeterminowana, żeby być najlepszą, żeby wygrywać. Pojawienie się kobiety w Formule 1, będącej na dodatek córką wspaniałego kierowcy wszech czasów Ayrtona Senny, wzbudza ogromne...