ROZDZIAŁ 2

962 40 5
                                    

- Co to do cholery miało być?!- odezwał się Charles zza jego pleców i Arthur dopiero teraz przypomniał sobie o obecności brata.

- O co ci chodzi?- zapytał Arthur, zdziwiony tonem pytania zadanego przez brata.

- O to, że rozmawiałeś z nią jakby była jakimś pieprzonym bogiem!- powiedział zdenerwowany całą tą sytuacją. Nie wiedział co wszyscy w niej widzą.

- No bo gdybyś mnie słuchał to wiedziałbyś, że jestem jej fanem. Dziewczyna prowadzi bolid jak mało kto! Z resztą sam się o tym przekonałeś, kiedy cię wyprzedzała!- powiedział sarkastycznie, nie wiedział o co chodzi Charlesowi, że jest tak cięty na Manon i nie chciał już kontynuować tej rozmowy.
W takim właśnie wypadku odszedł od baru, zostawiając brata samego i postanowił poszukać Manon i całej reszty.

Manon wróciła do stolika, gdzie siedzieli inni kierowcy i zaraz dosiadł się do niej Pierre z Maxem. Lando siedział po przeciwnej stronie i dalej prowadził swoją rozmowę z Alexem i Georgem, kiedy to Carlos wracał z kolejną kolejką drinków.

- Dla naszej dzisiejszej zwyciężczyni- powiedział podając szklankę Manon. Dziewczyna przyjęła napój, ale zaraz odstawiła go na stolik. Nie była dzisiaj w nastroju na picie.

- Dzięki, ale ja dzisiaj nie piję- powiedziała tylko krótko, zauważając spojrzenie Hiszpana.

- Jak to nie pijesz? Przecież dzisiaj wygrałaś wyścig, swój pierwszy wyścig w F1 i ogólnie pierwszy wyścig sezonu!- zdziwił się Gasly i próbował ją przekonać, ale dziewczyna była nieugięta.

- To może zrobimy tak- zaczął Max, bo wpadł mu do głowy pewnie pomysł, który miejmy nadzieję wypali. Manon odwróciła się w jego stronę i czekała, aż przekaże jej to co musi- Jeśli wypije całą puszkę szybciej niż ty to wtedy się z nami napijesz- dokończył, wskazując dwie puszki RedBulla. Manon uśmiechnęła się w duchu, wiedząc, że Holender nie ma szans, ale nie dała tego po sobie poznać. Lando który słyszał ich rozmowę aktualnie pękał ze śmiechu po drugiej stronie stolika.

- Okey- powiedziała tylko i chwyciła dwie puszki, jedną podając Maxowi.

- Na trzy- powiedział Pierre, który chyba miał być sędzią tych komicznych zawodów- Raz, dwa, trzy!- powiedział i dosłownie sekundy później jedna z puszek wylądowała zgnieciona z powrotem na stole. Była pusta. Pierre widząc to spojrzał ze zdziwieniem na dziewczynę, która aktualnie wycierała sobie usta serwetką. Francuz nie mógł wykrzesać z siebie ani jednego słowa, podobnie jak Max. Obaj tylko z szokiem patrzyli na dziewczynę.

- No tego się nie spodziewałem- ciszę przerwał głos Carlosa, który przyglądał się temu przedsięwzięciu.

- Dzięki chłopcy za grę. Miło było- powiedziała Manon, a na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech. Po tym dziewczyna wstała i udała się na balkon zażyć świeżego powietrza.

- Wiedziałeś prawda?- Max zwrócił się teraz do Lando.

- Oj tak- zaśmiał się- ale nie chciałem wam psuć zabawy- dodał, zadowolony ze swojej przyjaciółki. Mówił im, że byle czym jej nie zaimponują.

- Ta dziewczyna jest naprawdę... niesamowita- skomentował Pierre, podążając wzrokiem za sylwetką Manon.

Ariana opierała się o barierki, rozkoszując się chłodnym wiatrem, kiedy usłyszała za sobą kroki i charakterystyczną woń perfum.

- I kto tu teraz kogo śledzi?- zapytała sarkastycznie, nawet się nie obracając.

- A skąd niby wiedziałaś, że to ja?- zapytał ją Charles. Widział jak dziewczyna wychodzi na balkon i uznał to za idealny moment, żeby zamienić z nią kilka zdań.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz