Choć minęło trochę czasu od ich ostatniego spotkania, nie zmienili się mocno. Włosy Olivera były obecnie nieco dłuższe, niż uprzednio, na jego skórze widniało więcej blizn, a on sam zdawał się nieznacznie urosnąć. Edward natomiast prezentował się zgoła inaczej. Choć monarcha narzucił na swe ciało jednolitą, ciemnoniebieską opończę, trudno było nie zauważyć, iż ma na sobie bogato zdobione odzienie. Cała postawa władcy wyrażała zajmowane przezeń stanowisko. Mądre oczy, starannie uczesane włosy, utrzymywane w stałej długości, a także ze dwa pierścienie, spoczywające spokojnie na jego palcach. Gdy niewolnik i król stanęli naprzeciw siebie, nagle dobrze widoczna stała się bariera, która ich dzieliła. Już nie stało ramię w ramię, jak niegdyś. Obecnie, znajdowali się w zupełnie innych sytuacjach, po przeciwnych stronach.
- To ty? Ty chciałeś się ze mną widzieć? - Edward wypowiedział te słowa zawiedzionym tonem, choć Oliverowi zdawało się, że słyszy w jego słowach również irytację.
Mężczyzna, który zaaranżował spotkanie, a obecnie stał w pobliżu swego władcy, posłał monarsze zdziwione spojrzenie. Myślał, że to będzie wyglądało inaczej. Zapewne wyobrażał sobie, iż Edward przyjemnie swojego podwładnego z rozwartymi ramionami i przyjaznymi słowami na ustach.
- Wasza wysokość... - Oliver przyklęknął przed wielce znajomą sylwetką. Wiele dni, tygodni, a nawet miesięcy, spędził na rozmyślaniu i tym, jak miałoby wyglądać jego ponowne spotkanie z Edwardem. Zastanawiał się, co chciałby powiedzieć. Teraz, doskonale wiedział, że chociaż jakaś jego część niezwykle mocno domagała się, aby gniewał się na tego człowieka, to jednak nie potrafił tego uczynić. Jakąś część Olivera nie mogła wyzbyć się szacunku, który czuł względem Edwarda. Głowa nie pozbywała się definicji tego władcy, która przez lata wyryła się w niej. Przyjaciel. Pozostawały jednak jeszcze pytania. Pytania, które trzeba było zadać. A zwłaszcza jedno. Reszta się teraz nie liczyła. To był priorytet. - Dlaczego? - Powiedział cicho czarnowłosy. Jego głos brzmiał niemalże jak szept.
Edward otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednakże z pomiędzy jego lekko rozchylonych warg nie wydobył się żaden, nawet pojedynczy dźwięk. Po chwili milczenia, na powrót zamknął usta. Wówczas, Oliver ponowił swoje pytanie.
- Dlaczego?
Monarcha wpatrywał się w znajomego, lecz nie mógł wydobyć z siebie ani słowa przez chwilę, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Dopiero po dość długim czasie, król przełamał się i zdołał się odezwać.
- Mógłbym wymienić tysiąc powodów... Mógłbym przedstawić ci mnóstwo wymówek... Ale nie ma właściwej... - powiedział Edward. Wówczas, Oliver przekonał się o czymś niezwykle istotnym. Człowiek, z którym przyszło mu rozmawiać, człowiek, którego znał będąc dzieckiem, miał wyrzuty sumienia. Było mu przykro. Być może nieznacznie, ale jednak, na pewno nie był z siebie dumny we wszystkich kwestiach. Jakaś jego część wciąż pozostawała niezmienna od lat. Gdzieś głęboko, pod powierzchnią oszustw oraz nieprawdziwych obietnic, wciąż istniał TEN Edward, którego przyjaciel mógł czuć się zaszczyconyz samego faktu tej znajomości.
Oliver popatrzył z żalem na swojego dawnego przyjaciela.
- Jeśli chciałbyś, żebym odszedł, jeśli poprosiłbyś... zrobiłbym to. Ja... gotów byłem spełnić każdą twoją prośbę...Edward zacisnął wargi, odwracając wzrok. Nie potrafił popatrzyć czarnowłosemu w oczy. Ten chłopak znajdował się tu przez niego. Nawet, w chwili obecnej, nie miał na sobie butów. Przez niego.
- To nie chodziło o to. Sojusz i pieniądze - zdołał w końcu wydusić z siebie król. - Co to za wyjaśnienie...? - Zapytał sam siebie, a na jego twarz wkradł się gorzki uśmiech. Rozłożył ręce w gęściej bezradności. - Nie usprawiedliwię się, chociaż bym chciał. Ty to doskonałe wiesz, podobnie jak ja.
CZYTASZ
Ja też mam marzenia!
Short StoryŻycie w świecie, w którym każdy jest tym, kim oczekuje się od niego, jest trudne. Zwłaszcza dla kogoś, kto nie ma dobrego pochodzenia, a w zamku, jako rycerz, utrzymuje się wyłącznie z coraz bardziej wątpliwej przyjaźni z obecnym królem, któremu nie...