Rozdział 14

44 7 8
                                    

     Hej! Tutaj autorka. Wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału. Miałam sporo roboty. Myślę, że rozumiecie - przygotowanie potraw, sprzątanie domu, gdzieniegdzie poprawianie dekoracji. Mimo wszystko, nie chciałabym Was zostawiać bez obiecanej części opowiadania w tym tygodniu i udało mi się znaleźć chwilę, by ją napisać. Podobnie jak na 6, nie jest to dodatek, czy rozdział specjalny. Po prostu kontynuacja tego, co działo się poprzednio. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Poza tym, oczywiście życzę wszystkim Wesołych Świąt! Spędźcie ten czas z tymi, których kochacie! A co najważniejsze, róbcie to, co Wam sprawia przyjemność i bądźcie szczęśliwi! Serdecznie pozdrawiam Was wszystkich. ❤️🌲

     Oliver otworzył oczy. Od razu przetarł je ze zmęczenia. Właściwie, nie wiedział, czemu się obudził. Był jeszcze dość niewyspany, a na dworze wciąż panował mrok, sądząc po słabo widocznym, zaledwie zarysie pomieszczenia.

     Chłopak usiadł na podłodze, po czym przymknął oczy. Było coś, co nie dawało mu spać. Coś, czego nie potrafiłby opisać, gdyby ktoś go o to poprosił. Poczucie, że jest coś ważnego. Jakiś... sen. To było to.

     Jego myśli powędrowały do rzeczywistości, w której znajdował się jeszcze chwilę temu. Zdawała się wciąż być gdzieś na skraju pamięci, niczym mgliste wspomnienie z czasów, które miały miejsce wiele lat temu.

Z kimś tam był... W tym śnie... Gdzie? Gdzie to było? Znał to miejsce. Może nie do końca... Może był to jedynie wytwór jego wyobraźni, która miała w ostatnich dnia spore pole do popisu. Coś jednak było w nim znajomego. Aż nadto. Wywoływało w nim to nostalgię. Tęsknił za tym. Miejsce jednak nie było tutaj najważniejsze, bowiem na pewno chłopak nie był sam. Ktoś mu towarzyszył. Ktoś, w towarzystwie kogo, czuł się naprawdę dobrze. Ktoś, kogo podziwiał. Kto?

- Co szanowny pan zamierza robić o tak wczesnej porze? Jeżeli szukać kłopotów, to gratuluję, jesteś na właściwej drodze - Oliver niemalże podskoczył na dźwięk głosu Anebeta, dobiegający z łóżka, stojącego przy jednej ze ścian.

- Panie... - zaczął zupełnie zdezorientowany chłopak. Nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć w zaistniałej sytuacji, aby nie wyjść na skończonego idiotę. - Noc jeszcze trochę trwa... Oglądam gwiazdy - była to pierwsza myśl, która mu przyszła do głowy.

- Mhm. A ja jestem na polowaniu - mruknął monarcha. - Jakbyś nie zauważył, wszelkie okna są zasłonięte. Następnym razem, gdy będziesz chciał kłamać, wymyśl coś, co choćby odrobinę byłoby prawdopodobne.

     Czarnowłosy automatycznie spojrzał za siebie. Rzeczywiście. Karmazynowe zasłony całkowicie skrywały niebo. Można było co najwyżej stwierdzić, iż już niemalże świta, ponieważ przepuszczały część słonecznego blasku, delikatnie oświetlając pokój ciemnoszarym światłem. Było już chyba nawet za późno na gwiazdy.

- Co ty wyprawiasz? - Król ponowił pytanie.

- Ja... Myślałem nad snem, panie - odparł Oliver, zgodnie z prawdą.

- Następnym razem, gdy będziesz to robił, staraj się nie powtarzać "kto to?", jak gdybyś sprawdzał, czy ktokolwiek przeżył pożar miasta. Najlepiej byłoby, gdybyś robił to w myślach.

     Chłopak zarumienił się ze wstydu. Nie miał pojęcia, że cokolwiek mówił.

- Wybacz, panie - wymamrotał.

- Coś mi się zdaje, że nasza współpraca nie będzie tak kolorowa, jak obaj myśleliśmy. Chyba, że będziesz spał na balkonie.

     Te słowa znacznie przestraszyły Olivera. Chłopak nie wiedział, czy mężczyzna mówi poważnie, czy tylko żartuje, aczkolwiek wolał być przygotowanym na obie możliwości.

Ja też mam marzenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz