Wyszykowałam się w zaledwie pół godziny. Oszczędziłam sobie szybkiego makijażu. Nałożyłam jedynie spodnie i czarny top. Pogoda w Madrycie była słoneczna. Od rana grzało doszczętnie.
- Gotowa? - Spytał mój ulubiony brat, gdy wyszłam z łazienki. Moim oczom ukazał się widok świętej Trójcy, którzy przeglądali moje zeszyty.
- EJ! Prywatności! - Słysząc mój ton odrazu odłożyli moje rzeczy uśmiechając się szeroko. Co oni tam zobaczyli do cholery.
- Skoro już jesteś gotowa, idziemy - Zawiadomił Vincent wstając powoli z kanapy. Pierwszy ruszył do drzwi, a tuż za nim Will.
- To gdzie nas weźmiesz mała dziewczynko? - Usłyszałam za uchem Dylana. Podskoczyłam aż.
- Nie skradaj się! No nie wiem gdzie możemy iść, Madryt jest pełen muzeów. Możemy do jakiegoś iść. Fajna knajpka jest też za rogiem. Dobre żarcie.
Ruszyliśmy wszyscy w stronę wcześniej ustalonej mojej knajpki. Droga zajęła nam dziesięć minut, gdzie cały czas rozmawialiśmy o tym jak żyje mi się w słonecznej Hiszpanii.
Gdy weszliśmy do lokalu przywitał nas mój znajomy, który dorabiał tu w weekend.- Hailie! Piękna niewiasto ty moja!
Nie musiałam patrzeć na braci, wiedząc, że ich miny nie wróżą nic dobrego. Vincent przybliżył się do mnie, tak, że czułam jego rękę na swoich plecach.
- A ty to kto, Romeo? - Pierwszy ruszył do przodu Dylan, szukając wolnego miejsca. Mój znajomy był lekko zdezorientowany brakiem mojej reakcji, którą było odwzajemnienie ekscytacji zazwyczaj. Kiwnęła lekko w jego stronę głową, aby nic nie gadał już.
Nasze miejsce było tuż przy oknie. Słoneczko świeciło do środka. Usiadłam na środku, między bliźniaki, a przed nami zasiadła reszta braci, gdzie to Dylan siedział po środku.
- Co jemy? - Spytał, biorąc do ręki menu. Każdy z nich musiał być głodny jak diabli. Jestem ciekawa tylko, o której przylecieli.
- Hmm, co polecasz Hailie? - Will wyrwał Dylan'owi z rąk menu, samemu przeglądając. Wzięłam za to drugie obok, aby polecić im coś smacznego.
- Mają pyszne tosty, oraz bowl na słodko lub słono.
- To ja chcę Bolw - Mruknął Tony biorąc w swoje ręce telefon i szczerząc się do niego odpisując na coś.
- Bowl jak już - Poprawiłam go, a samej sobie zamawiając na odmianę naleśniki z owocami.
Zamówienie przyszło w przeciągu pół godziny, gdzie ja dostałam swoje upragnione naleśniki, Tony bowl na słodko, Will wziął jakąś sałatkę z tuńczykiem, Dylan pizzę, a Vincent czarne expresso i kanapkę z kurczakiem.
Wszyscy zajadaliśmy się naszym śniadaniem, aż nie dołączył do stolika jakiś chłopak. Spojrzałam na niego, ten na mnie, a po chwili na Dylana.
CZYTASZ
𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨
Teen FictionCzułam się niczym w transie. Obraz sam przeobrażał się z czarnego tła w różne postury ludzi. Ludzi, którzy mnie niszczyli w środku. Byłam sama, pośród miliona ludzi. Każdy patrzył na mnie. Każdy coś chciał. Każdy mnie obserwował. Skulona nie miałam...