Idący do mnie Vincent był inny niż zazwyczaj. Jego aura była mroczniejsza, jak i gniewna. Z powodzeniem mógłby teraz palić się ze złości. Jego oczy były lodowate. Patrzył na mnie, idąc jednak powoli. Wiedział, że dopadnie mnie prędzej czy później.
- No no, dziewczynko, powiem Ci w tajemnicy, że nie chciałabym być w twojej skórze - Zadrwił Dylan ulatniając się przy tym pospiesznie z miejsca. Zostałam sama. Nie mogłam się ruszyć ze strachu. Oto Vincent Monet stał nagle przede mną z grobową miną.
- Hailie, czy ja mogę wiedzieć, gdzie Ci się spieszyło tak? - Ton również był przerażający. Niby spokojny, bez krzyku, ale taki właśnie był najgorszy u niego. Zwiastował same złe rzeczy.
- P-przyszła Mona, i... - Mój głos zająkał się. Drżał. Zakręciło mi się w głowie nagle, na co lekko się zachwiałam. Poczułam gule w gardle. Moje oczy łzawiły, wypuszczając pierwsze łzy. Czułam, jak ręce mi się telepią - Ja... - Zrobiłam krok w tył. Był to błąd, gdyż moje znieruchomiałe nogi ugięły się, a ja poleciałam na kolana. Złapałam się za pierś, czując, jak serce bije w nienaturalnych, szybkich rytmach. Znowu. Znowu to głupie uczucie. Czułam panikę. Czułam żal. Czułam zawód.
- Hailie?! - Słyszałam krzyki braci. Jeden biegł do mnie wywalając się przez krzaki, kolejny wołał z tego co wiem Willa. Dylan krzyczał coś do Vincenta, a on sam pojawił się przed moimi oczami. Zamazany obraz był coraz większy. Nie czułam kontaktu ze światem. Moje dyszenie. Tylko to zdołałam słyszeć stumione w sobie.
Poleciałam. Moje ciało samo obaliło się w stronę najstarszego brata. Na przyczynę moich problemów.~ 3 lata później ~
Obudziło mnie mocne walenie w drzwi. Zaspana próbowałam otworzyć oczy, jak i wstać, ale silne dłonie oplotły mnie w pasie.
- Alex, ktoś puka, muszę wstać - Ziewnęłam przeciągając swoje zaspane ciało.
- Nie puka tylko wali, ale poczeka.
Na mym policzku zawitał gorący całus. Uśmiechnęłam się mrucząc z zadowolenia. Mimo, że walenie nie ustąpiło, postanowiłam rozkoszować się chwilą. Usiadłam okrakiem na nim, całując w usta. Jego dłonie plątały się po moich plecach. Byłam podniecona.
- Mała dziewczynko! Otwieraj!
Nie wiem czy to sen, czy to omamy, czy właśnie Dylan krzyczał zza drzwi wściekły. Dałam sobie plaskacza w policzki dla pewności, że to nie był popaprany sen. Uwadze nie umknęło to zdezorientowanemu Alex'owi.
- Może coś jej się stało? - Cholera, cholera! Nie był to tylko Dylan, ale też w samej osobie Will! - Malutka? Słyszysz mnie? Otworzysz nam?
CZYTASZ
𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨
Teen FictionCzułam się niczym w transie. Obraz sam przeobrażał się z czarnego tła w różne postury ludzi. Ludzi, którzy mnie niszczyli w środku. Byłam sama, pośród miliona ludzi. Każdy patrzył na mnie. Każdy coś chciał. Każdy mnie obserwował. Skulona nie miałam...