💌~Rozdział 43~💌

323 9 0
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Moi bracia zajęli się natychmiastowo naszym gościem. Ten zaczął z każdym rozmawiać jednocześnie, jednak poświęcając swoją uwagę każdemu z osobna. Przy tym kątem oka spoglądał na mnie. Stałam jak słup, obserwując ich z odległości.

Mężczyzna był blady, a czarne włosy lekko opadały co chwilę na jego czoło, sprawiając mu chyba dyskomfort. Poprawiał swoją fryzurę częściej niż Tony przy jakimkolwiek lustrze.

- To musi być wasza siostra, jak i córka Cam'a. Hailie, prawda?

Głos również miał nieziemski. On cały taki był.
Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Po prostu patrzyłam na niego.
Ciszę przerwał jednak szybko Dylan.

- Taa, to nasza mała dziewczynka.

Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Wystawiłam mu język zażenowana, na co mężczyzna parsknął głośno śmiechem.

- Oo! Widzisz jakie dziecko! Co chwilę trzeba mieć na oku, bo jak pójdzie to może nie wrócić.

Will z Vincent'em się uśmiechnęli. Czy tylko mi nie było do śmiechu?

- Dylan!

- Okej, okej - W naszą wymianę zdań wtrącił się Bao. Był całkowicie rozbawiony zaistniałą kłótnią rodzeństwa.
- Czyli Hailie, tak?

Czarnowłosy podszedł w moja stronę, zostawiając moich braci za sobą. Kiwnęłam nieśmiało głową, na co ten się uroczo uśmiechnął.

- Taka podobna do Taty i najstarszego brata.

Mój uśmiech tak szybko znikł jak się pojawił po usłyszeniu ostatnich dwóch słów. Że co proszę?

- Nie jestem podobna do Vincenta - Szepnęłam w jego stronę, lekko się pochylając - On jest straszny samym tym, że stoi, a ja? Nie może być tak.

- Wszytsko słyszę - Rzekł i w samej osobie on.

- Widzisz, nawet słuchem się różnimy. Ja niigdy bym nie usłyszała czegoś takiego, pewnie nawet bym nie próbowała...

- Droga Hailie podziel się z nami o czym tam rozmawiacie.

- Dawno się tak nie uśmiałem - Pełen entuzjazmu oznajmił nasz gość, który pierw wytarł łzę z kącika oka, a potem spojrzał za siebie - Kocham tą dziewczynę.

- Te te - Wtrącił się natychmiastowo Dylan z bliźniakami - Jesteśmy ziomale, ale uważaj na słowa - Pogroził mu palcem Dylan.

- Rozumiem w pełni. Gdyby moja córka tak gadała do chłopaka, pewnie by miała zakaz widywania go, a tego nie chcemy w tej sytuacji.

Córka? Czyli prawdopodobnie był żonaty...

Nagle fala dziwnego rozczarowania przeszła po mnie. Wypuściłam ostro powietrze. Ruszyłam do naszego stolika zasiadając na nim jako pierwsza.

- Każdy w tym otoczeniu zabrania jakichkolwiek relacji młodszym? - Fuknęłam biorąc truskawkę. Wszyscy skierowali wzrok na mnie. Pożałowałam nagle, że wypuściłam cokolwiek z ust.

- Może usiądźmy.

Vincent zmienił natychmiast temat rozmowy, zasiadając na przeciwko mnie.
Obok miałam okazję ugościć Dylana i Will'a. Gdyby zamiast Dylana zasiadł Bao, byłabym szczęśliwa. Jednak los chciał, aby tamten usiadł koło mojego najstarszego brata.

Rozmowa zaczęła dotyczyć jedynie biznesów. Najedzona poczułam silną potrzebę skorzystania z toalety, dlatego przeprosiłam wszystkich, wychodząc. Nie obyło się bez przeszywającego mnie wzroku, odprowadzającego do schodów.

Zeszłam powoli, rozglądając się przy okazji dookoła. Wszystko było naprawdę śliczne. Byłam zachwycona tym miejscem. Wiedziałam, że tu jeszcze wrócę.

Po skorzystaniu z toalety ruszyłam na dwór, aby pobyć chociaż chwilę sama.
Ni stąd ni z owąd nagle pojawił się biegnący w pośpiechu zamaskowany chłopak. Tuż za nim dobiegały głośne wołania w nieznanym mi języku. Ostatnią rzeczą jaką bym pomyślała że się wydarzy, to to, że zamaskowany chłopak zatopi swoje usta w moich, spychając nas w ciemną uliczkę obok.

𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz