💌~Rozdział 17~💌

672 18 2
                                    

- O co chodzi w tych walkach? - Spytałam Kai'a, który rozglądał się, delektując swojego drinka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- O co chodzi w tych walkach? - Spytałam Kai'a, który rozglądał się, delektując swojego drinka. Spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.

- Bracia nie wiedzą, że tu jesteś, co?

Zarumieniłam się z tej żenującej sytuacji. Potwierdziłam szybko kiwnięciem głowy.

- Walki tu nie są zwyczajne Hailie. Walczą tu osoby zadłużone, przeciwko swoim wierzycielom. Jeśli dłużnik wygra, kwota jest wyregulowana. Jednak jeśli to wierzyciel wygra, nie ma co zbierać. Może go albo zabić na ringu, albo poza nim.

Przeszedł po moim ciele prąd. Pomyśleć, że piętra niżej jest zwyczajna impreza o eleganckim wystroju, a tu? Tutaj jest istna masakra.

Trzymałam się blisko Kai'a, aby nie zgubić się pomiędzy tyloma ludźmi. Nie widziałam tu praktycznie kobiet.

Nie wiedziałam czy to moje zmęczone oczy, czy to naprawdę parę kroków dalej stał Adrien. Spojrzał na mnie nagle dławiąc się drinkiem. Jego bodajże ochroniarz zacząć klepać go po plecach, a ja w tym czasie jak najszybciej chciałam się ulotnić z jego oczu. Pociągnęłam za rękaw mojego towarzysza. Przyszłam szukać braci, a w tej chwili widzę każdego prócz ich.

Usłyszałam za sobą wołający głos.

- Hailie! - Odwróciłam się widząc idącego Santan'a. Moje serce o mało nie wyleciało. Nie było gdzie uciec. Musiałam spojrzeć w twarz temu człowiekowi.

- Co - Spojrzałam z pogardą.

- Co ty tu robisz! - Warknął łapiąc mnie za ramię. Nie było to jednak tak silne, aby zostawić odcisk bólu.

- Przyszłam sobie, nie wolno? - Patrzyłam w jego wściekłe oczy. Wielkie mi halo. Hailie Monet przyszła na walki.

- Bracia cię puścili? Pewnie nie, wymknęłaś się, co? - Uśmiechnął się zadziornie.

- Dlatego będę jej pilnował - Pociągnął mnie za siebie lekko Kai, zakrywając umięśnionym ciałem.

- Proszę cię, ja to zrobię - Prychnął Adrien, chcąc mnie zabrać. Rękę zatrzymał mu Kai. Zaczęli się kłócić. Ja w międzyczasie oddaliłam się tyłem od nich. Nagle wpadłam na kogoś. Odwróciłam wzrok widząc wielkiego typa. Miał bliznę na prawym łuku brwiowym. Patrzył na mnie z irytacją.

- Widział pan może Dylana, Tony'ego, albo Shane Monet?

Moja desperacja nie znała granic. Po usłyszeniu tych słów, na jego ustach pojawił się spory uśmiech. Nie był on raczej w dobrej mierze.

- Monet? Czy aby ty nie jesteś ich durną siostrą? Hailie Monet? - Tymi słowami zainteresował sporą ilość osób w okół.

Poczułam gęsią skórkę, jak i pot na karku. Co mam odpowiedzieć? Nie będę kłamać.

- Tak. Problem jakiś? - Spytałam krzyżując ręce na piersi.

- Problem? A widzisz tą bliznę? - Wskazał na swoje oko.
- Zrobił mi ją twój pieprzony brat!

Cholera.

Nie wiedząc kiedy, złapał mnie za dłoń ciągnąć do siebie. Krzyknęłam wystraszona.

- Zabieraj od niej łapy Frodo! - Ktoś odbił mnie z jego uścisku do swojego torsu. Spojrzałam na twarz. Adrien Santan. Potem usłyszałam głośne uderzenie. Wróciłam wzrokiem przed siebie, widząc Kai'a, uderzającego tego kolesia w twarz. Po chwili cofnął się do nas, ograniczając wraz z Santan'em drogę do mnie.

- Spróbujcie ją tknąć, a będziecie mieli ze mną do czynienia!

- I ze mną!

- I z nami!

Na ten dźwięk aż odskoczyłam, widząc swoją trójkę braci, którzy również mnie obarczyli swoją obecnością. Tony stanął koło Santan'a, a Dylan Kai'a. Shane przytulił mnie do siebie, abym czuła się bezpiecznie. Wtuliłam się mocno, wciskając głowę w jego tors.

- Hailie!

Cholera jasna. Ten głos. Vincent...

Spojrzałam w miejsce dobiegającego głosu. Vincent wraz z Will'em szli w naszą stronę. Nawet Will miał minę mówiącą, że mam kłopoty.

Po chwili nade mną stanął najstarszy z braci. Spojrzał na mnie w dół. Byłam gotowa na wszystko, prócz tego, że ten mnie przytuli. Byłam w sekundzie w ramionach Vince, który westchnął cicho.

- Hailie do cholery, nie rób takich rzeczy. Martwiłem się.

- Vincent Monet we własnej osobie.

Na sali zrobiło się cicho. Muzyka przestała grać. Każdy jedynie był skupiony na nas.

- Skoro trudno się do Ciebie dostać, to może teraz rozwiążesz ze mną spór długu?

Ciało Vincenta się spięło, czułam to. Po chwili odsunął się ode mnie, przekręcając w stronę jakiegoś faceta. Był szczupły, wysoki, ale nie wyższy niż mój brat. Patrzył z wściekłością. Żądzą krwi.

- Jeśli nie, to może twoja siostra chce?

Słysząc to, moi bracia otoczyli mnie.

Vincent zrobił trzy kroki, stojąc na przeciw niego. Złapał go za gardło jedną ręką, zaciskając.

- Nigdy więcej nie waż się mówić nic na temat mojej siostry. Rozumiesz?

Ten jedynie klepał go po ręce, aby ten puścił. Nie nastąpiło to, gdyż rzucił nim w stronę ringu.

- Vincent się wkurzył. Już po tym idiocie - Zaśmiał się Dylan.

𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz