Myśl Hailie! Myśl, co zrobić? Nie chce stać bezczynnie tu, chce pomóc! Jednak, czy ja jestem w stanie jakkolwiek kogoś pokonać?
∆
- Adrien Santan, we własnej osobie.
Wysoki mężczyzna wycelował w idącego bruneta. Ten także celował we wroga.
- Nie dostaniesz Hailie. Nie, gdy jestem tutaj ja i moi ludzie - Do środka w sekundę wbiegło kilkoro uzbrojonych ochroniarzy. Po jednej stronie znajdowała się cała grupa chroniących Hailie Monet, a po drugiej Ci, którzy ją chcieli odebrać.
W tle odbył się głośny strzał, skierowany w samego Santan'a. Zanim kulka go trafiła, ten został osłonięty przez swojego człowieka. Upadł tuż przed nogi szefa.- Giną przez Ciebie ludzie Adrien, znowu. Przez twoje głupie zachowania.
Szyderczo zaśmiał się wytatuowany na twarzy mężczyzna. Byl łysy, jak i pulchny.
- Giną? Myślisz, że jestem głupi, nie uzbrajając ich?
Po chwili poszkodowany wstał, stojąc tuż koło Adrien'a.
- Mają kamizelki pod sobą kuloroborne. Tak jak ja. Całe nasze ciało jest wyposażone w najlepsze ochraniacze. A ty? Zobaczmy.
Jego czarny pistolet wycelował w samą pierś mężczyzny, który osłaniał ich głównego wroga. Wystrzelił, na co ten padł. Krwawił.
- I kto tu do chuja jest głupi - Warknął.
- Strzelaaać!
∆
- Panie Monet. Zaraz będziemy - Zawiadomił pilot.
Jednak Vincent go nie słuchał. Cały czas miał jedynie nadzieję, że zdąży na czas. Misja była prosta. Uratować Hailie. Jednak, czy czasu było wystarczająco? Poczuł na swoim ramieniu czułą rękę. Will. Poznał go od razu. Zawsze to jego ręka znajdowała się najbliżej, gdy był w swoich myślach więźniem.
- Spokojnie. Proszę. Musisz być trzeźwy myślami, okej? Lecimy po nasza siostrę, będzie okej. Za godzinę. Będziemy wracać z nią. Nie ma potrzeby, aby się tyle martwić.
Na widok brata, Will wspominał sobie Hailie. Byli do siebie podobni pod tym kątem myślenia. Oboje błądzili bez sensu nad różnymi sytuacjami. Oboje męczyli się i katowali.
- Japierdole za ile będziemy!
W tle krzyczał Dylan. No tak. Pozostali również lecą. Will wiedział, że gdyby ich nie wzięli, oni by znaleźli sposób na bycie szybciej tam od nich. A to mogło się skończyć katastrofą.
- Dylan! - Syknął starszy - Zaraz będziemy. Poza tym umowa była, że zostajecie tutaj! Rozumiesz?! Czy wszyscy z was mnie rozumieją?
Spojrzał na całą trójkę, która tak samo nakręcała się wzajemnie. Ci pokiwali głową, ale Will czuł, że mają jakiś plan w głowie. Przecież to bracia Monet.
∆
Zastała rzeźnia. W okół było sporo ciał. W tle nie było słuchać już żadnego odgłosu strzelania. Jedynie Adrien klęczał przed wrogiem, trzymamy przez jego ludzi. Jedyny ocalał.
- No Adrien, powiem Ci, że nie sądziłem takiej postawy. Od kiedy bronisz słabszych? Mogłeś dołączyć do mnie. Ale ty... - Spojrzał z góry na dół - Ty postanowiłeś się zakochać w Hailie Monet. Żałosne, jak nie wiem co - Westchnął.
- Żal dupę ściska dalej, że odebrałem Ci kiedyś żonę? Fajnie było z nią w łóżku.
Dostał w twarz kopniaka. Pluł krwią, a jego twarz była jeszcze bardziej zmasakrowana.
- Masz Tris - Podał pistolet jednemu ze swoich - Ty weź mu łeb rozwal kulką, ja wolę patrzeć.
Stanął dwa kroki dalej. Gdy mężczyzna wycelował w Adrien'a, głośny huk rozbrzmiał się. Santan spojrzał przed siebie, widząc jak jego niedoszły morderca ma czerwoną kropkę na środku czoła. Poleciał, a wzrok padł na winowajcę.
- Hailie Monet.
∆
Stałam przed nimi z wycelowaną bronią. Jeden z głowy, zostało Trzech. Jeden, pewnie szef, nienaruszony stan, a dwóch trzymających Adrien'a ledwo stali. Zaraz się i tak wykrwawią.
- Wreszcie. Czekaliśmy na ciebie droga Hailie.
CZYTASZ
𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨
JugendliteraturCzułam się niczym w transie. Obraz sam przeobrażał się z czarnego tła w różne postury ludzi. Ludzi, którzy mnie niszczyli w środku. Byłam sama, pośród miliona ludzi. Każdy patrzył na mnie. Każdy coś chciał. Każdy mnie obserwował. Skulona nie miałam...