💌~Rozdział 48~💌

277 8 1
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


W końcu. Po dłuższej chwili opuściliśmy knajpę, w której Shane wziął dla reszty coś na wynos. Niósł dwie reklamówki, szczerząc się pod nosem.

— Rety. Aż tak Ci się podobało? — Palnęłam zaskoczona. Czy takie zwykłe zjedzenie w knajpie ramenu, dało mu szczęście na resztę dnia? To dość rzadki widok. Shane Monet szedł przed siebie z wypięta piersią, niosąc foliówki tak, aby inni podziwiali gdzie to nie był.

Wymieniłam sobie z drugim zdezorientowany wzrok. Tony również był zakłopotany.

Robiło się przyjemnie chłodno. Słońce zaczynało zachodzić, tworząc klimat. Kocham takie widoki.

Moją uwagę spłoszył dzwonek Tony'ego, który sygnalizował o przesłanej wiadomości.

— Kogo niesie — Westchnął. Wyciągnął z prawej kieszeni spodni swój drogi telefon. Dłonią zakrył pół ekranu, aby lepiej widzieć wiadomość jaka mu przyszła.
— Dylan, Vincent i Will są już w apartamencie. Dylan leży u siebie. Była u niego pielęgniarka. Będzie żył.

Parsknął śmiechem. Dobrze wiedziałam, co będzie w domu. Współczuję już Dylan'owi. Palcem bliźniaki będą go wyśmiewać za tą akcję. Bo przecież jak mógł tak łatwo dać się obalić chuchrowi?

— Chłopaki.

Zatrzymałam się. Obaj w sekundę zwrócili swoje twarze ku mnie. Przełknęłam ślinę, uśmiechając się do nich od ucha do ucha.

— Dziękuję.

Ich miny były dość zdziwione. Nie rozumieli, że ten dzień wiele dla mnie znaczył. Był wyjątkowy. Cudowny i przypomniał mi stare lata. W głębi serca brakowało mi takich naszych wspólnych chwil.

— Za co?

— Za to, że jesteście.

Wyminęłam ich, idąc szybko do budki z lodami.

— Chcecie? — Spytałam radośnie. Oboje podeszło bliżej, rozglądając się za smakami.

— No ba. Po tym ramenie całym muszę poczuć słodycz. Nigdy więcej nie idę na tą zupę z glonami.

— Masz słaby gust w jedzeniu. Lepsze to, niż twój turecki kebab. — Odgryzł się Shane, robiąc zirytowaną minę.

Obaj koniec końców wzięli smak czekoladowy. Ja sama postawiłam na czerwoną fasolę. Byłam ciekawa tego smaku.

Cała nasza trójka lada moment zajadała się swoim lodem.

— Ale to musi być okropne — Jęknął z udawanym ruchem wymiotnym, Tony. Przewróciłam oczami, jak zwykle na jego wypowiedź.

— Nie jadłeś, to nie mów. Ja chociaż próbuję nowych rzeczy. Wy dalej jedzcie czekoladowe na każdym wypadzie.

— Wszędzie smakuje inaczej czekolada — Stwierdził Shane, który poprawił między czasie reklamówkę ze stygnącym jedzeniem dla pozostałej trójki naszych braci.

— Co ty nie powiesz.

Droga do naszego mieszkania była spokojna. Ciepło, połączone z lekkim wiatrem dało nam przyjemne uczucie.

Wchodząc do środka, poczułam zapach aromatycznej kawy. Bliźniacy również, krzycząc na cały głos, aby i im zrobili.

Weszliśmy do kuchni, widząc jedynie Will'a. Na nasz widok uśmiechnął się szczerze.

— O. To wy. W końcu. Bałem się, że coś się stało już.

Podszedł do nas, czochrając mnie lekko po włosach. Odgoniłam jego rękę, poprawiając fryzurę. Nie była wybitna, zwykły kucyk. Jednak teraz to nawet kucykiem tego nazwać nie mogę.

— Gdzie Vincent?

Rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu najstarszego. Ani śladu. Przynajmniej tu.

— Wyszedł z Bao na miasto. Musieli porozmawiać. Ja wróciłem, aby was przywitać tu.

— Jak miło z twojej strony — Kąśliwym tonem odparł Tony.
— Wiesz, jak trudno było tego idiotę wyciągnąć z knajpy nasruto?!

— Naruto! — Poprawił go bliźniak, rozpakowując dla Will'a porcje ramenu.

— Oo. Miałem cię zabrać tam Shane.

— Co? — Ja i Tony w tym samym czasie, zdziwieni, spytaliśmy starszego. 

— Shane lubi oglądać to. Parę razy z nim kiedyś obejrzałem kilka odcinków. Wciągające. Muszę kiedyś sam obejrzeć od początku.

∆∆∆

Wraz z Tony'm leżałam u siebie. Byliśmy na telefonach, czytając recenzje o tym całym Naruto.

— Skoro nawet Will by obejrzał? — Westchnęłam niepewnie — To może spróbujemy?

— Zaszkodzić nie zaszkodzi. — Potarł się po karku znudzony ciemnowłosy. Wzięłam z biurka swój laptop, który na wszelki wypadek spakowałam ze sobą. Włączyłam pierwszy odcinek. Oboje spojrzeliśmy na siebie, szukając potwierdzenia w tym, czy dobrze robimy.

Moja ręka sama powędrowała na przycisk Play. Po chwili na ekranie pojawił się lisi Demon.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czy jest tu ktoś, kto oglądał Naruto?

𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz