Do moich drzwi odbiło się pukanie. Leniwie krzyknęłam jedynie ,,Wejść,,
Po chwili w środku był już maruda. Usiadł na skraju mojego łóżka, nalegając na rozmowę.
- Co.
Usiadłam po turecku. Między nogi dałam randomową poduszkę puchatą. Była tak przyjemna w dotyku...
Ten zacząć coś szukać wewnątrz kieszeni od marynarki. Po chwili w jego dłoni był już jakiś papierek. Spojrzałam pierw na niego, potem na to coś. Podał mi.
Niechętnie wzięłam, odwracając kartkę. Była tam cała gromada ludzi. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- To nasza rodzina. Cała. My, ojciec, wujkowie, ciotki jak i reszta dalsza.
- I? Po co mi to dajesz? - Wzruszyłam ramionami rzucając w niego tym. Nie spodobało mu się to wnioskując po minie. Jednak wziął kartkę, chowając z powrotem w głąb marynarki.
- Pokazałem Ci to, abyś zdała sobie sprawę, ile ludzi cię chroniło całe życie. Teraz jedyne czego chcą, to abyś ich pamiętała.
Ugryzłam swoją zaschniętą wargę. Czułam powiew wiatru. Otwarte okno dało lekki przeciąg, co nie przeszkadzało nam jednak w kontynuacji.
- Monetowie są jedyni w rodzaju, ale to nazwisko wiąże się z dalszymi nazwiskami ludzi, dzięki którym to Monet mogą istnieć.
Odwróciłam wzrok. I co z tego? Czemu wywiera taką presję? Czy to może ja sama sobie ją wywieram słuchając dalej go?
Chciałam wstać i wyjść, ale musiał przewidzieć mój zamiar, chwilę potem łapiąc mnie za rękę.
- Wiele razy zadawałem sobie pytanie, dlaczego ty. Dlaczego to Hailie Monet straciła matkę i babcie. Dlaczego zawsze jest w tarapatach. Dlaczego to ją uważa każdy za słabą osobę. Dlaczego musiała stracić pamięć.
Przybliżył się lekko do mnie, nie zabierając przy tym mojej przestrzeni.
- I jaka jest odpowiedź? - Chciałam pokazać jak bardzo mam to gdzieś, ale nie miałam. Tak cholernie czułam dziwną potrzebę przypomnienia sobie czegokolwiek. Chociaż na chwilę.
- Że jesteś wyjątkowa, droga Hailie. Na każdym kroku trzeba cię chronić niczym skarbu. Jesteś tak cenna, że ludzie chętnie oddają swoje życie za to, aby tobie nie spadł włos z głowy.
- Płacicie im pewnie - Prychnęłam.
- Owszem. Ale wiedzą, że pewnie mogą nie wrócić z pracy do rodziny. Płacimy im ogromne sumy, bo oni płacą nam życiem za ciebie. To jest poświęcenie, bo chcą tego.
Czułam dziwną gulę w gardle. Po chwili głowa zaczęła tak boleć, że musiałam się złapać za nią. Syknęłam z bólu, a przy tym interesując starszego.
Szybko znalazł się przy mnie tak, że oplutł mnie swoim ramieniem. Wstał wraz ze mną, podchodząc do okna. Zamknął je.
Wróciliśmy do łóżka, a ja byłam od razu przykryta grubym kocem.Dlaczego.
Dlaczego się mną tak zajął? Co to za głupie uczucie?
- Jesteś dla nas Hailie wszystkim.
∆
- Jesteś dla nas wszystkim! Któregoś dnia, gdy każdy pójdzie swoją ścieżką, i tak będziemy razem. Wiecie dlaczego? Bo jesteśmy Monetowie!
∆
Chwila. Co to za wspomnienie? O co chodzi? Jak... Kiedy... Dlaczego? Nie wiem skąd nagle się wzięło.
- Chce odpocząć, jestem zmęczona.
Jak na komendę wstał, pomagając mi jeszcze położyć się na łóżko. Przykrył mnie starannie.
- Zleciłem Ci na jutro Tomograf. Śpij Hailie. Dobranoc.
Po tych słowach opuścił pokój. A ja? Dalej słyszałam jedynie.
Bo jesteśmy Monetowie.
CZYTASZ
𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭 ~ 𝐔𝐤𝐫𝐲𝐭𝐞 𝐏𝐢ę𝐤𝐧𝐨
Novela JuvenilCzułam się niczym w transie. Obraz sam przeobrażał się z czarnego tła w różne postury ludzi. Ludzi, którzy mnie niszczyli w środku. Byłam sama, pośród miliona ludzi. Każdy patrzył na mnie. Każdy coś chciał. Każdy mnie obserwował. Skulona nie miałam...