Rozdział 24. WTEDY.

392 28 2
                                    

- Gdzie byłaś? - Dotarł do mnie głos Mike'a dochodzący zza moich pleców.

- A co cię to?

- Ciekawe co powie mama...

Wiedział.

- Czego chcesz?

- Posprzątasz mój pokój i pójdziesz do sklepu po colę.

- Kretyn. - Powiedziałam, ale nie miałam wyjścia. Musiałam zrobić to, co mi kazał.

- No nie wiem. To nie ja się całuje z dilerem na plaży pełnej ludzi.

- Kto ci powiedział?

- A co cię to? - Odbił pałeczkę.

- Nienawidzę cię.

- Z wzajemnością. Dlatego mam nadzieję, że się ogarniesz i nie będę musiał słuchać o tobie na każdym kroku.

Był idiotą, ale akurat z tym musiałam się z nim zgodzić. Ani trochę nie chciałam, żeby wszyscy o mnie gadali.

***

Następnego dnia wychodziłam po ostatniej lekcji z budynku szkoły wyciągając z torebki słuchawki. Podniosłam głowę i zamarłam. Przy głównej bramie stało srebrne Audi, o które oparty był Zach. Miał na sobie jeansy i biały dopasowany t-shirt. Na twarzy miał okulary i wyglądał... bardzo dobrze.

Zdziwiona jego obecnością podeszłam do niego, a on bez żadnego skrępowania pocałował mnie w policzek. Akurat za mną szły koleżanki z mojej klasy i kiedy nas mijały usłyszałam głupi chichot.

Świetnie mi szło nie dostarczanie ludziom okazji do plotek na mój temat.

- Hej. - Powiedziałam w końcu. - Co tu robisz?

- Przyjechał po mnie. - Usłyszałam za sobą. - Chyba nie myślałaś, że do ciebie? - Zapytał szyderczo Sanders.

- Przepraszam, że wczoraj tak wybiegłem, ale to była naprawdę pilna sprawa. - Powiedział Zach, nie przejmując się uwagą kumpla.

- Jasne, nie przejmuj się. Benji był znakomitym kompanem.

- Na pewno się nie nudziłaś. - Zaśmiał się. - Dasz mi szansę się zrekompensować i zabrać cię na kawę w tym tygodniu?

- Na kawę? - Parsknął Aaron. - A co my, kurwa, mamy po trzydzieści lat? Możemy już jechać? Trochę mi się spieszy.

- Chętnie z tobą pójdę. Zdzwonimy się. - odpowiedziałam powstrzymując śmiech, bo jego komentarz lekko mnie rozbawił.

****

- Blake. - Podeszła do mnie Amber następnego dnia w szkole. - Pójdziemy razem do Galerii po lekcjach? Już mnie męczy ta dziwna spina między nami.

Musiałam jej przyznać rację. Od jakiegoś czasu nasza relacja nie wyglądała najlepiej, a siedziałyśmy razem w ławce na kilku lekcjach i miałyśmy wspólnych znajomych. Nie było sensu się kłócić, tym bardziej, że nie było żadnego powodu.

- Zgoda. Ale nie będziesz nic kupować, bo mam traumę po ostatnim razie.

- Stoi.

***

Zadźwięczał długo wyczekiwany dzwonek zwiastujący zakończenie ostatniej lekcji, a ja wraz z Amber w ułamek sekundy spakowałyśmy rzeczy do plecaka i poszłyśmy do umówionej dzień wcześniej galerii. Dziewczyna zgodnie z obietnicą nic nie kupiła, choć ostatecznie zgodziłam się, żeby przymierzyła dwie sukienki, które mi się spodobały, ale według niej miały za bardzo zabudowany dekolt.

Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz