Z ulgą przyjęłam fakt, że mój stan odurzenia nieco zelżał. Podniosłam się i zauważyłam, że nie mam już wrażenia unoszenia się nad ziemią. Postanowiłam wykorzystać wypełniającą mój organizm euforię i zaczęłam kołysać się w rytm elektronicznej muzyki.
Poprawiłam okulary, które przez cały ten czas miałam założone. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść.
Czułam się cudownie.
Byłam wolna.
I w tamtym momencie nie obchodziło mnie nic, co działo się wokół mnie. Nie liczyły się konsekwencje. One dopiero miały nadejść i wiedziałam o tym, ale ani trochę nie miałam ochoty o tym myśleć.
Cieszyłam się chwilą.
Chwilą, która niestety nie trwała długo.
Minęła może godzina, a ja zaczęłam odczuwać zmęczenie. Bolały mnie nogi, plecy i chciało mi się spać. Usiadłam ponownie w tym samym miejscu, tym razem sama, bo inni bawili się w najlepsze.
Dopiero wtedy zauważyłam coś, czego wcześniej nie widziałam. Oni wszyscy byli „na czymś". I właśnie wtedy to zrozumiałam. To dlatego wcześniej tak dobrze nam się rozmawiało i skutkiem tego mieliśmy być ze sobą związani do końca życia.
Bo mówią, że takie rzeczy zbliżają, łączą. Czy mają rację?
Zaczęłam czuć się coraz gorzej. Rozbolała mnie głowa i chciałam już wracać do domu. Położyłam dłoń na sercu i lekko się przeraziłam. W dalszym ciągu waliło w zastraszającym tempie. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle będę mogła zasnąć.
Nagle przede mną pojawił się Jackson.
- Wszystko ok? – Zapytał, po tym jak usiadł po mojej lewej stronie.
- Jestem już zmęczona. A oni – Wskazałam głową na Bliźniaków – Nie wyglądają jakby chcieli wracać do domu.
- No, nie zapowiada się na to. – Parsknął. Po czym od razu dodał: - Chodź ze mną.
- Gdzie? – Zapytałam, ale on zdążył się już podnieść i podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.
Przedarliśmy się przez tłum i szliśmy w tylko jemu wiadomym kierunku. On szedł pierwszy, a ja zaraz za nim. Kilkoro ludzi witało się z nim z daleka, inni podchodzili bliżej, ale szybko ich zbywał. Dziwnie się czułam, bo on zwracał na siebie uwagę i, o ile dla niego musiało to być codziennością, dla mnie było czymś niezwykłym i ani trochę mi się nie podobało.
Dotarliśmy pod czterometrowe rusztowanie, na którym zawieszone było kolorowe oświetlenie. Ku mojemu zdziwieniu brunet się zatrzymał i odwrócił w moją stronę.
- Ty pierwsza. – Oznajmił.
- Ale co? – Zapytałam, bo zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Wchodzimy na górę. – Wskazał głową na górną część konstrukcji.
- Chyba żartujesz? Po pierwsze na sto procent spadnę na dół podczas wchodzenia, a po drugie mam lęk wysokości. – Wyjaśniłam, licząc na to, że zmieni zdanie. – Co to w ogóle za pomysł? – Zapytałam zniesmaczona.
- Nie przesadzaj. Będę za tobą.
- Nie. – Powiedziałam pewnie i już chciałam odejść w przeciwną stronę, lecz on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, tak, że twarzą wtuliłam się w jego czarną bluzę, którą chwilę wcześniej na siebie zarzucił. Pachniał tą samą wodą kolońską, co zawsze.
Pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha:
- Musisz zawsze robić takie problemy? Bądź grzeczna, Laleczko.
CZYTASZ
Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]
RomanceSamantha Blake jest cichą, choć pyskatą dziewczyną. Ma trójkę przyjaciół i głównie obraca się w męskim towarzystwie za sprawą starszego brata. I choć wydawać, by się mogło, że nie ma nudnego życia wszystko się zmienia, gdy zaczyna nową szkołę. Zauw...