Rozdział 16. WTEDY.

483 28 14
                                    

Kucałam pod oknem starego drewnianego domku schowana pomiędzy fotelem, a ścianą. Drugim fotelem zablokowałam drzwi, żeby nikt, ani nic nie mogło się dostać do środka. Po mojej prawej stronie znajdowało się okno, zza którego dobiegało zagłuszone warczenie i drapanie. Ja sama trzęsłam się ze strachu. Nagle w całym pomieszczeniu rozległa się melodia. Z przerażeniem zaczęłam szukać źródła tego dźwięku. Warczenie zamieniło się w wycie. Melodia była coraz głośniejsza. Usłyszałam odgłos pazurów dochodzący zza drzwi. Były już tak blisko. Musiałam odnaleźć...

- Samantho! Obudź się! Twój telefon dzwoni już od piętnastu minut!

Powoli otworzyłam oczy dając im czas na przyzwyczajenie się do jasności. Nade mną stała zmartwiona babcia.

- Znowu miałaś koszmar?

- Nie. – Skłamałam. – Nie mogłam wczoraj zasnąć i się nie wyspałam. – Nie chciałam jej martwić. Prawda była taka, że od kilku dni miałam złe sny. Znaczenie każdego sprawdzałam w senniku. Tym razem były to wilki. Kiedy Lucille wyszła z mojego pokoju wzięłam do ręki telefon i znalazłam na odpowiedniej witrynie znaczenie tego horroru. 

„... ktoś chce Cię sobie podporządkować, ... spiskuje przeciwko Tobie."

" Ostrzeżenie przed nieprzyjacielem."

"Zostaniesz oszukany przez kogoś komu ufasz."

- Pięknie, kurwa. – Syknęłam. – Czyli impreza dziś będzie udana. – Zaśmiałam się pod nosem, choć wcale nie było mi do śmiechu. Wiedziałam, że to głupota wierzyć w takie rzeczy, ale od zawsze miałam skłonność do zabobonów i nie mogłam na to już nic poradzić.

Postanowiłam odgonić te negatywne myśli na bok i skupić się na relaksie i korzystaniu z wolnego dnia.  Kiedy w końcu zjadłam porządne śniadanie,  poszłam odwiedzić mamę. Od czasu incydentu z tatą, czyli od zeszłego weekendu ograniczyłyśmy kontakty ze sobą do minimum, co nagle wydało mi się nie w porządku. 

Na ojca byłam oficjalnie obrażona i pomimo, że pisał i dzwonił codziennie ja tylko z grzeczności odpowiadałam na zadawane przez niego pytania. Byłam zła, ale jednocześnie było mi przykro, bo wiedziałam, że za tydzień znowu wyjedzie, a bardzo za nim tęskniłam.

Byłam już w połowie schodów na górę kiedy usłyszałam głośny śmiech Jackie. Zdziwiło mnie to, bo byłam przekonana, że znajdę ją w swoim pokoju w stanie wegetacji. Cicho się zakradłam, bo nie chciałam, żeby mnie zauważyła. 

Kątem oka spojrzałam na drzwi do pokoju brata, ale były zamknięte. Te mamy natomiast pozostawały lekko uchylone, więc nieśmiało zajrzałam do środka. Była odwrócona do mnie plecami i rozmawiała przez telefon. Ton jej głosu był inny niż zwykle, brzmiała jakby FLIRTOWAŁA?

Podniosłam wysoko brwi i chwilę później wracałam już korytarzem do mojego pokoju. W drzwiach prawie zderzyłam się z babcią.

- Co się stało skarbie? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.

- Trochę tak się czuję. – Westchnęłam szczerze.

- Nie nadążam za wami nastolatkami, słowo daję. Posprzątaj łazienkę, bo narobiłaś tam wczoraj niezłego bałaganu.

Choć nie lubiłam sprzątać łazienki tym razem nawet mi to pasowało, bo mogłam w jakiś sposób odreagować. Byłam ciekawa z kim mama rozmawiała, ale raczej na pewno nie był to jej mąż. 

To wszystko stawało się dla mnie coraz bardziej skomplikowane i nie wiedziałam jak długo będę umiała sobie z tym poradzić. Coż, życie nastolatków nie było łatwe.

Klucz do przetrwania. OGIEŃ. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz